Już 36 osób usłyszało zarzuty w związku z tzw. aferą lokalową w gdańskim magistracie
Dwa lata śledztwa, dwa tysiące teczek i 36 podejrzanych – tak w liczbach wygląda postępowanie w sprawie tzw. afery lokalowej w gdańskim magistracie. W zamian za korzyści majątkowe urzędniczki wbrew przepisom przydzielały lokale komunalne.
- Zarzuty przedstawiono 9 kolejnym osobom. Tym samym liczba osób podejrzanych o korupcję, protekcję oraz fałszowanie dokumentów wzrosła do 36 osób. Czworo z nich to byli pracownicy urzędu miejskiego w Gdańsku – mówi Wirtualnej Polsce prok. Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Część osób wręczających łapówki odpowiedziało na apel prokuratury i samodzielnie zgłosiło się do śledczych. W efekcie zamiast bycia podejrzanymi otrzymali status świadków.
Prokuratorskie śledztwo w sprawie tzw. afery mieszkaniowej w gdańskim magistracie rozpoczęto w sierpniu 2013 roku. Wówczas Centralne Biuro Śledcze zatrzymało dwie urzędniczki - Katarzynę M., która usłyszała 19 zarzutów oraz Krystynę W., której przypisano 40 czynów kryminalnych. W kolejnych miesiącach zatrzymano także Marzenę S. oraz Beatę Z. (obu postawiono po trzy zarzuty), a także emerytowaną urzędniczkę Krystynę D. Szacuje się, że pierwsze dwie zatrzymane kobiety w ramach nielegalnego procederu przydzielania mieszkań otrzymały łącznie ponad 535 tys. zł łapówek.
Po zabezpieczeniu dokumentów Wydziału Gospodarki Komunalnej wszystkie urzędniczki zostały wypuszczone z aresztu. Śledczy uznali bowiem, że osoby podejrzane nie mają już żadnych możliwości negatywnego ingerowania w tok postępowania.
- W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zintensyfikowaliśmy czynności dochodzeniowo-śledcze. Przeanalizowaliśmy dwa tysiące teczek z wnioskami o przydział mieszkania. Jednak trudno określić, czy do finalizacji postępowania dojdzie w tym roku. Nie przesłuchaliśmy jeszcze wyższych urzędników. Prokurator prowadzący sprawę zadecyduje o tym pod koniec śledztwa. Zapadnie wówczas również decyzja w jakim charakterze będą występować – dodaje prok. Marciniak.
To nie jedyne śledztwo prowadzone w ciągu kilku ostatnich lat w gdańskim magistracie. W lutym zakończyło się dochodzenie w sprawie rejestrowania pojazdów bez niezbędnych dokumentów w zamian za korzyści majątkowe. Rejestrowane były głównie samochody, które nie przeszły badań diagnostycznych. Urzędniczka ani sześć innych osób, które wręczały kobiecie pieniądze nie przyznały się do winy. Cały czas toczy się proces w tej sprawie.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .