RegionalneTrójmiastoGdynianin rozpoczął pielgrzymkę do Composteli. Chce pokazać, że z depresją można żyć aktywnie

Gdynianin rozpoczął pielgrzymkę do Composteli. Chce pokazać, że z depresją można żyć aktywnie

• Mieszkaniec Trójmiasta wyruszył w pieszą pielgrzymkę do Composteli
• "Nie wykluczamy spania pod wiatami autobusowymi"
• Chce zwrócić uwagę na problemy osób z depresją

Gdynianin rozpoczął pielgrzymkę do Composteli. Chce pokazać, że z depresją można żyć aktywnie
Źródło zdjęć: © Archwium domowe | Artur Przychodzeń
Tomasz Gdaniec

22.04.2016 | aktual.: 24.04.2016 10:09

- Mam już doświadczenie w pielgrzymowaniu - byłem w Częstochowie i Wilnie. Pomyślałem, że potrzebuję teraz jakiegoś poważniejszego wyzwania. Droga do Santiago de Compostela wiąże się z pokonywaniem piętrzących się trudności i ograniczeń własnego organizmu. Poza tym od 16 roku życia choruję na depresję. Chcę w ten sposób pokazać, że można z tym żyć aktywnie, niekoniecznie ukrywając się w domu, w swoich czterech ścianach - mówi Wirtualnej Polsce Artur Przychodzeń, pielgrzym z Trójmiasta.

Artur Przychodzień w pielgrzymkę wyruszył samotnie w piątek. Jednak nie będzie iść cały czas w osamotnieniu. W niedzielę do mężczyzny dołączy jego kolega - Marian, zajmujący się osobami niepełnosprawnymi. W ten sposób chce zebrać pieniądze na gołubski ośrodek pomocy dla osób niesprawnych intelektualnie.

- Za zachodnią granicą głównym naszym problemem będzie bariera językowa. Nie "zaklepujemy" wcześniej żadnych noclegów. Podczas pielgrzymki będziemy po prostu pytać ludzi, czy nas przenocują lub pozwolą nam rozbić namiotu. Nie wykluczamy spania nawet pod wiatami autobusowymi. Dużo łatwiejszy będzie etap od Lourdes. Tam bowiem przy drodze są regularne hostele dla pielgrzymów - opowiada Przychodzeń.

Jak podkreślają pielgrzymi, będą oni iść nieco zmodyfikowaną trasą. Przy okazji chcą odwiedzić Sanktuarium św. Dymfny w belgijskimi mieście Geel. Jest ona patronką osób ze schorzeniami umysłowymi. Wędrowcy początkowo pokonywać niewielkie odległości, aby przystosować organizm oraz wyposażenie. Z czasem pokonywany dziennie dystans ma wzrastać do 25-40 km.

- Oczywiście mam różne obawy związane z pielgrzymka. Największym problem będą pęcherze i obtarcia, ale ona pojawiają się podczas każdej pielgrzymki. Jakakolwiek poważna kontuzja zakończyłaby mój projekt. Jednak wolałbym uniknąć takiego rozwiązani - kończy pielgrzym.

Podobne wyzwanie podjął w ubiegłym roku znany podróżnik Marek Kamiński. Pokonanie czterech tys. km trasy z Kaliningradu do Santiago zajęło mu ponad 100 dni. W tym czasie odwiedził sześć państw leżących na trasie przemarszu. Polarnik swoje wspomnienia z podróży do grobu świętego Jakuba zamierza spisać w książce. Jednym z celów pielgrzymki była zbiórka pieniędzy na szkolenie dzieci i młodzieży.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Źródło artykułu:WP Wiadomości
chorobadepresjapielgrzymka
Zobacz także
Komentarze (14)