Gdańscy stoczniowcy walczą o 260 mld zł odszkodowania. Wkrótce sąd ogłosi wyrok
11 maja gdański sąd wyda wyrok w sprawie 260 mld odszkodowania dla 12 tys. akcjonariuszy byłej Stoczni Gdańskiej. Pozew został skierowany przeciwko ówczesnemu właścicielowi zakładu - Skarbowi Państwa.
- Przepracowałem w stoczni 43-lata. W 1993 roku wszystkim przysługiwała rekompensata za zwolnienie. Miałem 2,5 tys. akcji, stanowiących swoistą polisę ubezpieczeniową i reparację dla robotników. Nigdy nie otrzymałem należnych pieniędzy. Czuję się oszukany - mówi Wirtualnej Polsce Mieczysław Szymanek ze stowarzyszenia "Arka".
Pozew przeciwko Skarbowi Państwa wytoczyła fundacja "Arka". Organizacja powstała, aby walczyć o prawa akcjonariuszy byłej Stoczni Gdańskiej, którzy nigdy nie uzyskali swoich pieniędzy.
- Doszło do przedawnienia roszczeń w niniejszej sprawie. Poza tym, zgodnie z kodeksem postępowania cywilnego, stowarzyszenie to nie ma podstaw prawnych do występowania w tej sprawie w imieniu stoczniowców - mówi radca prawny Marcin Nowicki z Prokuratorii Generalnej.
W 1988 roku rząd Mieczysława Rakowskiego podjął decyzję o zamknięciu stoczni. Po krótkim czasie okazało się, że państwo nie ma pieniędzy na odprawy dla 10 tys. robotników. Dwa lata później rząd Tadeusza Mazowieckiego cofnął decyzję likwidacyjną. Jednocześnie uznał, że za niewypłacone odprawy stoczniowcom przysługuje rekompensata. Rząd zaproponował dwa rozwiązania – odszkodowanie pieniężne lub w akcjach firmy. Większość robotników wybrało drugą ofertę. Otrzymali oni tzw. świadectwa akcyjne, które nie podlegają obrotowi handlowemu.
W 1996 roku podjęto decyzję o ogłoszeniu upadłości stoczni. To, co udało się uratować przekazano na spłatę 415 mln zł zadłużenia. Zakład zaś, ostatecznie przekształcono w spółkę akcyjną i podzielono na kilka mniejszych firm. Wówczas świadectwa akcyjne straciły całą swoją wartość.
Wielkość odszkodowania jest podyktowana wyceną przeprowadzoną przez Skarb Państwa w 2007 roku. Wówczas komisja sejmowa oszacowała majątek na 260 mld zł. W wypadku wygranej w procesie kwota ta zostanie rozdzielona pomiędzy wszystkich pracowników stoczni, którzy nigdy nie otrzymali akcji swojego zakładu.
- Jesteśmy przygotowani na ewentualny negatywny wyrok sądu. Przygotowujemy już w tej sprawie pisma procesowe do Sądu Najwyższego. Jeżeli to nie pomoże, będziemy odwoływać się dalej - kontynuuje Szymanek.
W 2005 roku w gdańskich sądach zapadło kilka korzystnych dla byłych pracowników stoczni wyroków. Sąd przyznawał stoczniowcom rekompensaty od 20 do 30 tys. złotych.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .