"Amerykański żołnierz" okradł sopociankę na 60 tys. zł
72-letnia mieszkanka Sopotu uwierzyła, że koresponduje z amerykańskim żołnierzem, który na emeryturę chciałby wrócić do Polski. By pomóc w przyjeździe, przelała mu łącznie kilkadziesiąt tysięcy złotych
Jedną z metod internetowych oszustów jest podawanie się m.in. za amerykańskiego żołnierza przebywającego na misji, lekarza z frontu w Syrii lub inżyniera pracującego na platformie wiertnicze. Z taką legendą najczęściej "zaczepiają" kobiety na portalach społecznościowych lub komunikatorach internetowych.
Opowiadane przez nich historie są starannie przemyślane i nakierowane na wzbudzenie emocji oraz współczucia. Poprzez tworzenie iluzji przyjaźni, zdobywają zaufanie i bliskości, aby w odpowiednim momencie zacząć prosić o pieniądze. Historie są różne, ale schemat ich działania oraz finalny rezultat jest podobny: wyłudzenie wysokich sum pieniędzy.
Internetowe oszustwa. Złodzieje tworzą iluzje przyjaźni
- Opowiadane przez oszustów historie są starannie przemyślane i nakierowane na budzenie emocji. W ten sposób zdobywają zaufanie swoich ofiar, zaprzyjaźniają się z nimi, zwierzają się, poznają też ich codzienne życie. A kiedy przychodzi odpowiedni moment, to proszą o pieniądze. Historie są różne, ale ich schemat działania jest podobny: zawarcie znajomości przez internet, zaprzyjaźnienie się, a na końcu wyłudzenie — mówi Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Sopocie.
W taki też sposób działał oszust, który wyłudził od 72-latki z Sopotu ok. 60 tys. zł. Kobieta korespondowała z przestępcą od grudnia ubiegłego roku.
- Oszust pisał, że jest żołnierzem amerykańskim walczącym na wojnie w Sudanie, ma polskie korzenie i chciałby wrócić do Polski. Kobieta uwierzyła w tę historię i prowadziła internetową znajomość przez osiem miesięcy. W tym czasie oszust przesyłał 72-latce swoje zdjęcia, a także zdjęcie syna. Ponadto, dla uwiarygodnienia swoich słów, przesłał też skany dokumentów rzekomo potwierdzających jego tożsamość — twierdzi Rekowska.
Oszustwa w internecie. 60 tys. zł na opłaty celne i certyfikaty
Punktem zwrotnym było, jak mężczyzna poinformował mieszkankę Sopotu, że może wcześniej przejść na emeryturę i zamieszkać w Polsce. Kobieta musiała jednak podpisać dokument, w którym zobowiązuje się udzielić mu pomocy przy zamieszkaniu na terenie naszego kraju.
Dokument rzekomo wysłał razem z pieniędzmi, a potwierdzeniem miała być informacja, że paczka została zatrzymana przez celników w Wielkiej Brytanii. 72-latka proszona przez "żołnierza", przelała na wskazane przez niego konto kilka tysięcy euro, dzięki którym paczka miała do niej dojść.
Czytaj także: Oszustwo "na InPost". Wyłudzacze grasują na OLX, oferują płatność z góry na WhatsAppie
Ponieważ paczka nie doszła, to oszust wystosował kolejną prośbę, tym razem konkretnie o pieniądze. Podobnie duża suma miała pomóc w zdobyciu "certyfikatu dla paczki". Z kolei nieco mniejsza na "opłatę celną". 72-latka ponownie dała się zmanipulować i przelała pieniądze. Dopiero po trzecim przelewie zorientowała się, że może padać ofiarą oszusta i zawiadomiła policję. Policjanci ustalają teraz szczegóły oszustwa. Gromadzą wszystkie możliwe informacje, które pozwolą trafić na ślad przestępcy.
Za "koślawym angielskim" może kryć się oszust
Sprawcy takich przestępstw najczęściej posiadają wiele fałszywych kont i profili w różnych mediach społecznościowych. Budują swoją Internetową tożsamość, na którą składają się fałszywe zdjęcia i fałszywe informacje dotyczące codziennego życia. Ma to uwiarygodnić ich "życia" oraz uśpić czujność ofiary, zanim zaczną wyłudzać pieniądze.
- Warto pamiętać, że oszuści cały czas modyfikują swój sposób działania. W każdym przypadku, gdy ktoś próbuje uzyskać od nas pieniądze, trzeba wykazać się dużą ostrożnością. Przestępcy często korzystają z automatycznych translatorów, więc sposób ich pisania może być nieskładny. Po tym również można ich zdemaskować — podkreśla Rekowska.