RegionalneTrójmiastoAgresywny policjant zaatakował taksówkarza

Agresywny policjant zaatakował taksówkarza

Zamówił kurs z centrum Gdańska na ul. Pilotów. Gdy rachunek okazał się zbyt - jego zdaniem - duży, doszło do sprzeczki i szarpaniny z taksówkarzem. Historia, jakich wiele - mógłby powiedzieć kierowca niejednej korporacji, gdyby nie to, że agresorem okazał się być policjant z gdańskiej komendy.

Funkcjonariusza nie dość, że poniosły nerwy, to jeszcze zasłaniał się policyjną legitymacją. Prokuratura potwierdza, że do zdarzenia doszło, ale sprawę umorzono, bo śledczy uznali, że nie było rozboju, którego dotyczyło zawiadomienie. Decyzja jest jednak nieprawomocna, a taksówkarz nie wyklucza, że się od niej odwoła.

Pechowy kurs pana Adama, gdańskiego taksówkarza odbył się na początku września. - Klient był pijany, a gdy przyszło do płacenia rachunku, zaczęła się awantura. Dostałem kilka razy pięścią w twarz i byłem duszony. Nie mam wątpliwości, że sprawcą był policjant, bo jak chciałem się bronić, machnął mi przed nosem etui z odznaką - opowiadał pan Adam. Sprawę od razu zgłosił na policję i do prokuratury, zrobił też obdukcję, która potwierdziła, że ma obite kości policzkowe i ślady duszenia na szyi. Wtedy jednak zarówno Komenda Miejska Policji w Gdańsku, jak i Prokuratura Rejonowa Gdańsk Oliwa, do której trafiło zawiadomienie taksówkarza, były oszczędne w słowach i nie potwierdzały, że opisywany przez pana Adama agresor to mundurowy. Teraz mówią więcej.

- W toku prowadzonych przez nas czynności potwierdziło się, że osoba, o której mowa, to rzeczywiście policjant. Po publikacji w "Dzienniku Bałtyckim" opisywany funkcjonariusz sam zgłosił się na komisariat, by złożyć wyjaśnienia - informuje Cezary Szostak, szef Prokuratury Rejonowej Gdańsk Oliwa. - Analizując materiał dowodowy, uznaliśmy, że doszło do naruszenia nietykalności osobistej taksówkarza i do ewentualnego użycia wobec niego słów, które mogą być odbierane jako znieważenie. Nie ma też sporu co do tego, że legitymacja została pokazana, natomiast stało się to po zdarzeniu, dlatego czyn ten nie został uznany za przekroczenie uprawnień - dodaje Szostak. Prokurator sprawę umorzył, bo według jego ustaleń nie doszło do rozboju, o który taksówkarz posądzał policjanta. Pokrzywdzony twierdził bowiem, że w czasie szarpaniny policjant wyrwał mu z pliku banknotów 10 zł i ukradł z samochodu latarkę.

Pan Adam nie wyklucza, że od decyzji prokuratury się odwoła. - Nie zgadzam się z nią, ale na razie czekam na powiadomienie, które jeszcze do mnie nie dotarło - mówi.

Co na to wszystko gdańska policja? - Trwa postępowanie wyjaśniające. Gdy komendant zapozna się z aktami sprawy, zostanie wszczęte postępowanie dyscyplinarne, które dla tego funkcjonariusza może się nawet skończyć wydaleniem ze służby - informuje st. sierż. Aleksandra Siewert, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

Polecamy także inne artykuły z portalu Naszemiasto.pl

Gdańsknapadpolicjant
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)