Travis Kalanick, prezes Ubera opuszcza grupę doradczą prezydenta Donalda Trumpa
Travis Kalanick, prezes Uber Technologies odszedł z biznesowej grupy doradców prezydenta Donalda Trumpa - informuje Reuters. To skutek protestów aktywistów, internautów, jak również kierowców-imigrantów, którzy nie akceptują dekretu imigracyjnego Trumpa.
"Dołączenie do grupy doradców nie oznaczało wsparcia dla prezydenta i jego polityki, ale niestety tak to zostało - błędnie zresztą - odebrane" - napisał Kalanick w mailu do pracowników, do którego dotarł Reuters. Rzeczniczka Ubera Chelsea Kohler potwierdziła decyzję szefa firmy. Szef Ubera rozmawiał osobiście z Trumpem o jego dekrecie imigracyjnym i poinformował go o odejściu z grupy doradców - dodaje Reuters.
Szef Ubera był krytykowany w mediach za wspieranie Trumpa, a przez to także jego antyimigracyjnej polityki. W mediach społecznościowych pojawiły się wezwania do bojkotu Ubera (a także wybierania konkurencyjnej firmy - Lyft Inc.), który po strajku nowojorskich taksówkarzy - w większości imigrantów - wykorzystał sytuację. Taksówkarze bojkotowali lotnisko im. Kennedy'ego, protestując przeciwko zakazowi wjazdu do USA muzułmanów z takich krajów jak Irak, Iran, Libia, Somalia, Sudan, Syria i Jemen.
Pod lotniskiem natychmiast pojawili się kierowcy Ubera, co wywołało oburzenie nie tylko związku zawodowego taksówkarzy, ale także nowojorczyków. Dodatkowo Uber zaoferował konkurencyjne ceny za przejazd w kierunku lotniska.
29 stycznia na Twitterze Kalanick poinformował o wsparciu - także materialnym - dla kierowców Ubera-imigrantów, którzy padli ofiarą decyzji Trumpa i nie mogą wrócić do USA. Zapowiedział stworzenie funduszu o wysokości 3 mln dolarów, żeby zapewnić wsparcie prawne czy translatorskie w ewentualnych procesach sądowych. Zamieścił też wzór formularza dla kierowców - z prośbą o pomoc od firmy.
Na piątkowe spotkanie biznesmenów z Trumpem wybiera się szef General Motors, ale nie będzie np. prezesa firmy Walt Disney. Elon Musk, prezes Tesli, chce na spotkaniu zaproponować zmianę dekretu imigracyjnego. To samo już zrobił w czwartek prezes Microsoft. Gigant technologii komputerowej, wraz z Google, Alphabet Inc, Apple i Amazonem już wcześniej zaprotestowali przeciwko dekretowi Trumpa, argumentując, że ich działalność opiera się na pracy specjalistów z całego świata.