Transporty z armatkami na granicy. Tak będą odpierać ataki migrantów

Sytuacja na wschodzie Polski coraz trudniejsza. Jest coraz zimniej, a ludzi w lasach wciąż tysiące. Tym bardziej szokuje, że służby mają zamiar używać armatek wodnych.

Kuźnica, 12.11.2021. Grupa imigrantów przy granicy polsko-białoruskiej w okolicy przejścia granicznego w Kuźnicy, 8 bm. Na polsko-białoruskiej granicy trwa kryzys migracyjny. (amb) PAP/16 Dywizja Zmechanizowana ***HANDOUT EDITORIAL USE ONLY NO SALES***Grupa imigrantów przy granicy polsko-białoruskiej w okolicy przejścia granicznego w Kuźnicy
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/16 Dywizja Zmechanizowana
Barbara Kwiatkowska

- W ostatnich trzech tygodniach sytuacja na granicy uległa zmianie. Mniej interwencji, mniej wezwań do potrzebujących pomocy migrantów w lesie. Widać, że niewiele osób przedostaje się przez zapory, jakie stanowią tysiące mundurowych wysłanych na linię graniczną. Ci, którym uda się przejść przez granicę, natychmiast są wywożeni na białoruską stronę - relacjonuje Magda, która woli nie wyjawiać swojego nazwiska. W mediach społecznościowych prowadzi akcje pomocowe jako #zbiorkiMagdy.

Magda wraz z rodziną angażuje się w pomoc migrantom uwięzionym w lasach na pograniczu polsko-białoruskim, koordynuje działania pomocowe. Wydaje także materiały instruktażowe dla wolontariuszy, którzy często w kontaktach z ukrywającymi się w lesie cudzoziemcami muszą wykazać się znajomością zasad pierwszej pomocy medycznej.

Ludzi w lasach jest coraz więcej, ale dostęp do nich jest utrudniony. - Jeszcze trzy tygodnie temu wracaliśmy do domu z terenów przygranicznych umordowani, ale z przekonaniem, że nasza pomoc uratowała ludzi, że komuś pomogliśmy, że przywracaliśmy człowieczeństwo. Ci ludzie nie tylko dzięki nam mogli się pożywić, zyskiwali ciepłe śpiwory i suchą odzież, ale mogli też umyć zęby. Pierwszy raz od długiego czasu, bo często nie mieli nawet własnej szczoteczki - opowiada nam kobieta.

Teraz nie ma do nich dostępu nie tylko dlatego, że nie można dostać się do strefy objętej stanem wyjątkowym. Nie może tam przebywać nikt z mediów i osoby niemające meldunku na tym obszarze. Pomoc jest niemożliwa również dlatego, że migrantom nie udaje się wydostać poza ten strzeżony pilnie szpaler. - Wcześniej nasze działania skupiały się na pomocy ludziom, którzy - mieszkając w tym rejonie - starali się łagodzić skutki kryzysu humanitarnego - opowiada kobieta.

Transporty z armatkami

Wieści, jakie przekazują mieszkańcy strefy przygranicznej, niepokoją. Jak zastrzega Magda, do tych sensacyjnych przekazów trzeba oczywiście podchodzić z dystansem, ale nie sposób je lekceważyć.

- Opieramy się na relacjach ludzi. Oni boją się, że w lasach jest już bardzo dużo ciał. Jednak nie byliśmy świadkami takich wydarzeń, o jakich opowiadają ludzie, więc trudno nam przekazywać te wiadomości dalej. Nie ma wątpliwości, że dużo ludzi traci tam życie. O wielu śmierciach jeszcze nie wiemy - mówi, zaznaczając, że w lasach przy polsko-białoruskiej granicy jest "sakramencko zimno".

Relacjonuje także to, co widziała na własne oczy. - Wojskowe transporty, które tu przybyły, prowadziły także armatki wodne. Trudno sobie wyobrazić, jak tym sprzętem w minusowych temperaturach odpierani będą migranci - mówi z goryczą.

Unieruchomili karetkę

Najbardziej przeraża pogarszająca się aura. - Jest bardzo zimno i martwi nas, jak znoszą to uwięzieni w lesie po polskiej i białoruskiej stronie. To przerażające, ale nie możemy już prawie nic dla nich zrobić. Jednak nadal nie poddajemy się, prowadzimy szkolenia pierwszej pomocy dla wolontariuszy. I mamy w pamięci, że są tam wciąż potrzebujący ludzkiej troski, pożywienia, pomocy medycznej - przekonuje.

Zdeterminowanych pomocników nie zniechęcają incydenty, do jakich dochodzi na granicy. - Zdarzają się, niestety, takie przypadki, jaki był ostatnio udziałem mieszkającej w strefie wolontariuszki Ani. Została zatrzymana na drodze przez dwóch zamaskowanych pograniczników, którzy nie chcieli się wylegitymować, zrewidowali jej auto i niszczyli wiezioną przez nią apteczkę , zastraszali i nie chcieli wydać protokołu przeszukania - opowiada nam kobieta.

Wandalizm dotknął też ludzi z organizacji Medycy na Granicy - podczas interwencji w lesie zamaskowani funkcjonariusze spuścili powietrze z kół ich karetki. - To incydenty, które odbierają wiarę w człowieka i zasmucają. Będziemy jednak nadal robić wszystko, by nieść pomoc - mówi Magda.

Imigranci zatrzymani przez wojsko i policję Nagranie z przejścia granicznego w Kuźnicy

Wybrane dla Ciebie
Axios o spotkaniu Trump-Zełenski. "Nikt nie krzyczał, ale było ciężko"
Axios o spotkaniu Trump-Zełenski. "Nikt nie krzyczał, ale było ciężko"
Prognoza IMGW na zimę. Czeka nas "zima stulecia"?
Prognoza IMGW na zimę. Czeka nas "zima stulecia"?
Alkohol na stacjach benzynowych? "Kupuje go tam 70 proc. uzależnionych"
Alkohol na stacjach benzynowych? "Kupuje go tam 70 proc. uzależnionych"
Zniknął obraz Picassa. Zaginął podczas transportu
Zniknął obraz Picassa. Zaginął podczas transportu
Rostów nad Donem: 15 ukraińskich jeńców skazanych na kolonię karną
Rostów nad Donem: 15 ukraińskich jeńców skazanych na kolonię karną
Tylko Zełenski wyszedł do dziennikarzy. Oto co napisał Trump
Tylko Zełenski wyszedł do dziennikarzy. Oto co napisał Trump
"Bolesne punkty" Rosji. Zełenski przybył do USA z mapami
"Bolesne punkty" Rosji. Zełenski przybył do USA z mapami
Wyniki Lotto 17.10.2025 – losowania Eurojackpot, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 17.10.2025 – losowania Eurojackpot, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Po rozmowach Trumpa z Zełenskim w Białym Domu. Kijów bez broni z USA
Po rozmowach Trumpa z Zełenskim w Białym Domu. Kijów bez broni z USA
Hamas gotowy na wieloletni rozejm. Z broni jednak nie zrezygnuje
Hamas gotowy na wieloletni rozejm. Z broni jednak nie zrezygnuje
Sikorski odpowiada Węgrom. "To się nazywa samoobrona"
Sikorski odpowiada Węgrom. "To się nazywa samoobrona"
Nawrocki ujawni majątek. "Nie ma nic do ukrycia"
Nawrocki ujawni majątek. "Nie ma nic do ukrycia"