Transfer dolarów wstrzymany. Amerykanista: "Wujek z Ameryki był dobry, ale się skończyło"
Po wstrzymaniu finansowania programu pomocy USAID, m.in. polska organizacja alarmuje, że zagrożone są ich miejsca pracy. - Amerykanie mają prawo wydawać swoje dolary, jak im się podoba. (...) Marnotrawstwo było bardzo duże - ocenia amerykanista prof. Zbigniew Lewicki. Inni eksperci alarmują, że miejsce USAID mogą przejąć Chiny, wzmacniając tym samym swoje wpływy.
- Gdybym był amerykańskim podatnikiem, to sam bym pytał, dlaczego moje podatki mają iść do jakiejś organizacji na przykład w Polsce, a nie na lokalną szkołę, most albo lotnisko. Wydawanie kwot idący w miliardy dolarów musi w jakiejś mierze przynajmniej odpowiadać potrzebom amerykańskim - tak sprawę wstrzymania programów pomocy międzynarodowej komentuje w rozmowie z WP prof. Zbigniew Lewicki, ekspert w dziedzinie stosunków polsko-amerykańskich oraz polityki Stanów Zjednoczonych.
- Na pewno znaczna część tej pomocy powróci. Nie ma wątpliwości, że stanie się to po przeglądzie celowości finansowania części programów - dodaje.
Niedawna decyzja administracji Donalda Trumpa o wstrzymaniu wypłat programów pomocowych (44 mld dol. rocznie, działała w 100 krajach) oraz próba likwidacji całej Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID) wywołała zamieszanie także wśród polskich organizacji pozarządowych. - Organizacje pozarządowe potrzebują od rządu wsparcia przynajmniej na trzy miesiące - powiedziała PAP prezes Polskiego Forum Migracyjnego Agnieszka Kosowicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Rak zżera Ukrainę". Generał wyjaśnia powody porażki
Dodała, że brak wsparcia ze strony polskiego rządu w takiej sytuacji to "dobijanie" organizacji pozarządowych. Ostrzegła, że organizacje pozarządowe w Polsce nie mają zasobów, żeby z własnych środków utrzymać zespoły przez trzy miesiące zamrożenia amerykańskich funduszy. Forum świadczy pomoc migrantom oraz uchodźcom, zatrudnia na etacie 85 pracowników, ma 100 wolontariuszy, rocznie wydaje na wynagrodzenia ponad 5 mln zł (dane z ostatniego sprawozdania merytorycznego za 2023 rok).
- Jeżeli są organizacje w tak wielkim stopniu uzależnione od dolarów ze Stanów Zjednoczonych, to tu nie ma co mówić o wspieraniu, tylko to jest finansowanie i bycie na garnuszku. Nie jest to dobra metoda na funkcjonowanie - komentuje podobne oświadczenia prof. Lewicki. - USAID miało i ma szereg szlachetnych programów, a zarazem wiele nieszlachetnych. Marnotrawstwo było bardzo duże. Dolary były wydawane częściowo na samo administrowanie działaniami - ocenia Lewicki.
- Wujek z Ameryki był dobry i przydatny, ale ma prawo żądać, żeby jego dolary były wydawane w sposób, który jemu odpowiada - podsumowuje.
Co z "soft power". Czy Ameryka straci wpływy na świecie?
Dr Tomasz Płudowski, amerykanista i politolog zwraca uwagę, że wstrzymanie USAID staje się elementem politycznej rozgrywki o przyszłość amerykańskich wpływów na świecie. - Administracja Trumpa, zamiast siły perswazji i wspierania społeczeństwa obywatelskiego co było nazywane "soft power", zastosuje takie narzędzia jak cła, groźby i sankcje ekonomiczne - mówi WP dr Płudowski.
Uważa, że polityka Trumpa odchodzi od kierunku ideologicznego, w którym Stany postrzegano jako kraj stojący na straży praw człowieka i wspierający rozwój demokracji na świecie. - To typowe dla prezydenta Trumpa, że on nie chce wydawać pieniędzy podatników na zmiany w innych krajach, ale zamierza osiągać te same cele innymi narzędziami. Można krytykować to podejście, oburzać się, tylko co to da? - dodaje.
Sekretarz stanu Marco Rubio przekonywał, że każdy dolar wydany przez USAID powinien zwiększać bezpieczeństwo, siłę i bogactwo Ameryki, lecz nie wyjaśnia, jak jego administracja zamierza zastąpić długofalowe korzyści wynikające z programów pomocowych.
Transfer dolarów wstrzymany. Trump i Musk szaleją?
Nowa administracja w Białym Domu uzasadnia swoje działania oszczędnościami budżetowymi oraz chęcią eliminacji biurokratycznych nadużyć. Według administracji Trumpa z 44 mld dolarów jedynie 10 proc. trafiło do rzeczywiście potrzebujących, a reszta została "zmarnowana".
Donald Trump określił agencję jako instytucję kontrolowaną przez "bandę radykalnych szaleńców", a Elon Musk, który otrzymał zadanie jej likwidacji, nazwał ją wręcz "organizacją przestępczą". "Zarzuty dotyczące niegospodarności odnoszą się do powielania celów programów pomocowych, niektóre inicjatywy straciły swoją przydatność lub doprowadziły do zależności odbiorców, a nie do zamierzonych rezultatów rozwoju" - relacjonował magazyn "TIME", opierając się na rozmowach z urzędnikami USAID.
Agencja została pozbawiona możliwości obrony przed krytyką, jej pracowników objęto zakazem wypowiedzi, a strona internetowa została wyłączona. Kongres może okazać się ostatnią instytucją zdolną do przeciwstawienia się decyzji o likwidacji.
Po fali krytyki Donald Trump zdecydował się jedynie na częściowe złagodzenie decyzji, pozwalając na kontynuowanie programów ratujących życie. Dzięki temu uratowano dostawy leków dla 20 milionów osób zakażonych HIV/AIDS, ale inne programy, takie jak walka z malarią, gruźlicą czy epidemią eboli, pozostają zawieszone.
Wstrzymano pomoc żywnościową dla 4,6 miliona uchodźców w Demokratycznej Republice Konga oraz zamknięto jadłodajnie w Sudanie. Eksperci alarmują, że miejsce USAID mogą przejąć Chiny, wzmacniając tym samym swoje wpływy w regionach dotychczas wspieranych przez USA.
Kilka dni temu amerykański "Newsweek" ujawnił, że za operacją zamknięcia agencji mogą stać osobiste motywy Elona Muska, którego program prowadzony w ramach USAID był objęty audytem. Postępowanie dotyczyło kontraktu firmy Muska na dostarczenie 5 tys. terminali Starlink dla Ukrainy i nie zostało ukończone.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski