Tramwaje pod specjalnym nadzorem
Wstrząs mózgu, odbite nerki, potłuczenia - z
takimi obrażeniami wrócił z pracy poznański motorniczy Arnold
Nowak. Miał on nocny dyżur na jednej z nocnych linii
tramwajowych. Sprawę opisuje "Gazeta Poznańska".
11.04.2006 | aktual.: 11.04.2006 01:36
Niedziela, godz. 1:30 w nocy. Do tramwaju nr 21 na pętli tramwajowej przy osiedlu Sobieskiego wsiada młody mężczyzna i, obok kabiny motorniczego, załatwia potrzebę fizjologiczną. 32- letni Arnold Nowak, od 9 lat pracownik MPK, prosi by mężczyzna opuścił pojazd. Ten wchodzi do kabiny motorniczego, wyciąga Nowaka z tramwaju na peron, przewraca i zaczyna kopać.
Motorniczemu udaje się uciec do stojącego w pobliżu autobusu nocnego. W tym czasie napastnik wraca do tramwaju i - jak gdyby nigdy nic - siada na jednym z miejsc. Tam mężczyznę obezwładnia policja. Całe zdarzenie rejestruje kamera. Zatrzymany 19-latek trafia do izby wytrzeźwień, a motorniczy do szpitala.
Nowak opowiada, że przynajmniej raz w tygodniu, na nocnej zmianie, jest świadkiem burdy. Awanturuje się młodzież wracająca z nocnych imprez. Pijani ludzie terroryzują pasażerów, niszczą wagony, zaczepiają motorniczych. Kilka razy oblewano mnie piwem, kopano w drzwi kabiny, grożono. Widziałem regularne bitwy, czasami kilka w czasie jednej zmiany - opowiada.
Zdarza się, że ktoś ustawia na torach przeszkody. Gdy wysiadam, rzucają we mnie butelkami i kamieniami. Raz ktoś strzelał do mnie z wiatrówki - mówi.
Problem zna kierownictwo firmy. To pierwszy przypadek pobicia pracownika - zastrzega jednak dyrektor MPK Jan Firlik. O bezpieczeństwo powinna zadbać policja. W wagonach i na przystankach są kamery, a motorniczy ma stały kontakt z nadzorem ruchu - dodaje.
Jak pisze dziennik policja rzadko jednak zagląda na nocną "Pestkę". Od początku roku zrobiła to tylko cztery razy. Nie dostajemy zgłoszeń - mówi Mikołaj Rozbicki z biura prasowego poznańskiej policji.(PAP)