Tragedia Titana. Teraz chcą wysyłać ludzi na Wenus
Współzałożyciel firmy OceanGate, która zorganizowała tragicznie zakończoną wyprawę podwodną do wraku Titanica, teraz chce organizować podróże na planetę Wenus. Do 2050 roku chce tam utworzyć kolonię dla 1000 ludzi.
18 czerwca na wyprawę łodzią podwodną Titan wybrało się pięć osób: dyrektor wykonawczy OceanGate Stockton Rush, jeden z najbogatszych Pakistańczyków Shahzada Dawood i jego syn Suleman, brytyjski miliarder i podróżnik Hamish Harding oraz francuski nurek Paul-Henry Nargeolet. Po kilku godzinach od zanurzenia stracono kontakt z łodzią. Rozpoczęto trwającą kilka dni akcję ratunkową.
Okazało się, że Titan uległ katastrofalnej awarii - odnalezione szczątki kadłuba ciśnieniowego oraz ułożenie elementów łodzi wskazują na implozję. Nikomu z załogi Titana nie udało się przeżyć.
Organizatorem tragicznie zakończonej wyprawy do wraku Titanica była firma OcenGate. Jej współzałożycielem jest Guillermo Söhnlein, który w 2013 roku oddał kontrolę nad firmą swojemu wspólnikowi Stocktonowi Rushowi. W tej chwili najbardziej zajmuje go jego inna firma - Humans2Venus. W wywiadzie dla portalu "Insider" stwierdził, że ma nadzieję wysłać do 2050 roku na Wenus kolonię złożoną z około 1000 ludzi. - Myślę, że jest to mniej ambitne niż umieszczenie miliona ludzi na powierzchni Marsa do 2050 roku - powiedział portalowi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile kosztuje wyprawa w kosmos? Odpowiada polski astronauta
Wenus nie wydaje się być zbyt przyjazną planetą do zamieszkania. To najcieplejsza planeta w Układzie Słonecznym, jej atmosfera składa się głównie z dwutlenku węgla i niewielkiej ilości azotu. Ciśnienie na powierzchni jest około 92 razy większe niż na Ziemi i odpowiada ciśnieniu w ziemskich oceanach na głębokości prawie 1 km.
"Mimo to Söhnlein nie widzi powodu, dla którego ludzkość nie miałaby próbować żyć na tej planecie. Wskazuje na badania, które sugerują, że około 30 mil od powierzchni znajduje się skrawek atmosfery Wenus, gdzie ludzie mogliby teoretycznie przetrwać, ponieważ temperatury są niższe, a ciśnienie mniej intensywne" - czytamy w artykule portalu "Insider".
Przedsiębiorca zaznacza, że od dzieciństwa myślał o podobnych podróżach kosmicznych. - Myślę, że odkąd skończyłem 11 lat, chciałem pomóc ludzkości stać się gatunkiem wieloplanetarnym - powiedział. - Miałem powtarzający się sen o byciu dowódcą pierwszej marsjańskiej kolonii - dodał.
Zarówno tragicznie zmarły na pokładzie Titana Stockton Rush jak i Guillermo Söhnlein postrzegali podróże oceaniczne, jako pewnego rodzaju namiastkę eksploracji zbliżoną do tego, co dzieje się w kosmosie. - Obaj postrzegaliśmy eksplorację podwodną - a zwłaszcza użycie łodzi podwodnych z załogą - jako najbliższą rzecz, jaką możemy zrobić, aby polecieć w kosmos i dalej realizować tę wizję bez faktycznego wychodzenia w kosmos - powiedział Guillermo Söhnlein.
W obu przypadkach - zarówno podróży podwodnych, jak i kosmicznych celem dla Söhnleina jest stworzenie modelu, który pozwoli na komercyjne wykorzystanie.
Guillermo Söhnlein podkreśla, że śmierć pasażerów Titana nie powinna powstrzymać ludzi od dalszego badania wykorzystania łodzi podwodnych z kadłubem z włókna węglowego jako sposobu na dotarcie do dna oceanu. - Zapomnijmy o OceanGate. Zapomnijmy o Titanie. Zapomnijmy o Stocktonie. Ludzkość może być u progu wielkiego przełomu i nie skorzystać z niego, ponieważ jako gatunek zostaniemy zamknięci i zepchnięci z powrotem do status quo - powiedział Söhnlein.
Czytaj także:
Źródło: "Insider"