Tragiczny pożar we Wrocławiu: 4 osoby nie żyją. Strażacy popełnili błąd?
Czy można było uratować cztery ofiary pożaru we wrocławskiej kamienicy? Jedna z mieszkanek kamienicy twierdzi, że wzywała strażaków dwie godziny wcześniej, gdy poczuła zapach spalenizny. Ci przyjechali, zrobili pomiary i stwierdzili, że można spokojnie położyć się spać.
Ogień pojawił się w dwupokojowym mieszkaniu na czwartym piętrze kamienicy przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu w nocy z piątku na sobotę. Strażacy pojawili się na miejscu po godzinie 3 nad ranem. Pomimo reanimacji zginęły cztery dorosłe osoby, trzej mężczyźni w wieku 32, 52 i 62 lat oraz 66-letnia kobieta. 66-letni mężczyzna, który o powstaniu ognia powiadomił straż pożarną, został ranny - przypomina portal wroclaw.wyborcza.pl.
Z ustaleń dziennikarzy portalu wynika, że była to druga tej nocy wizyta strażaków w kamienicy przy ul. Kleczkowskiej. - O godzinie 1.25 wróciliśmy do domu i od razu wyczułam smród spalenizny. Otworzyłam okna, żeby wywietrzyć mieszkanie. Zadzwoniłam na straż pożarną. Powiedziałam, że wróciłam do mieszkania, śmierdzi i boję się iść spać, więc zgłaszam, żeby nie być bierną - opowiada portalowi wroclaw.wyborcza.pl Beata Jastrowicz, mieszkanka budynku.
Strażacy przyjechali kilkanaście minut później. Weszli do mieszkania kobiety, przy pomocy czujnika zrobili pomiary jakości powietrza. - Powiedzieli, że powinni obudzić wszystkich w kamienicy i sprawdzić skąd to, ale jest noc i pewnie ktoś palił syfem i już się zagasiło. Stwierdzili, że można spokojnie pójść spać - opowiada kobieta.
Niespełna dwie godziny póżniej strażaków wezwano po raz kolejny. Ewakuowano mieszkańców całej kamienicy. Na ratunek dla czterech z nich było już za póżno.
St. kpt. Daniel Mucha z wrocławskiej straży w rozmowie z portalem wroclaw.wyborcza.pl stwierdził, że budynek sprawdzono miernikiem, a pomiary nie wykryły zagrożenia. - W takiej sytuacji straż wraca do jednostki. Nie wiązałbym jednego z drugim. To dwa oddzielne zdarzenia - tłumaczył.
Źródło: wroclaw.wyborcza.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl