Tragiczne warunki życia, zaniedbanie - cała prawda o życiu psów
Do prokuratury wpłynęło drugie w tym roku zawiadomienie w sprawie schroniska w Swarzędzu.
Tragiczne warunki życia psów, złe traktowanie czworonogów, a nawet zgony z powodu nieleczonych chorób - to zarzuty, które stawiają byłym władzom schroniska w Swarzędzu członkowie Fundacji Głosem Zwierząt.
- Nasze główne zarzuty dotyczą sposobu prowadzenia schroniska przez panią Stefanię Kozłowską - wskazuje Katarzyna Szmajter, członek rady fundacji. - Nawet trudno wyliczać konkretne uchybienia. Działalność schroniska była jednym wielkim zaniedbaniem. Psy były źle odżywiane, nieleczone, panowały tam również fatalne warunki sanitarne - mówi. I podkreśla: - Osoba odpowiedzialna za taki stan rzeczy powinna ponieść konsekwencje.
Obecnie prokuratura bada sprawę, sprawdza informacje z zawiadomienia. Wciąż nie ma jednak wyników postępowania.
- Fundacja wskazuje wiele elementów, które budzą wątpliwości - poinformowała nas Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poznańskiej prokuratury. - Sprawa została przekazana na policję, która ma ją zbadać. Oprócz tego o doniesieniach poinformowaliśmy prokuratorów, zajmujących się działalnością pozakarną. Ich zadaniem będzie podjęcie kroków administracyjnych, związanych z warunkami, w jakich żyją zwierzęta.
To już drugie zawiadomienie w tej sprawie. Pierwsze, z końca marca, dotyczyło eksperymentów na czworonogach i zostało umorzone kilka dni temu. Powiatowy lekarz weterynarii zarzucił w nim władzom placówki, że psy wykorzystywano do warsztatów USG, bez zgody jego oraz lokalnej komisji etycznej. Prokuratura nie stwierdziła popełnienia przestępstwa.
Obecnie w miejscu dawnego schroniska, w placówce Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, mieszka 58 psów. O wiele mniej niż dawniej.
Czytaj także: Koniec schroniska dla zwierząt w Swarzędzu