Tragedia w Tryńczy: strażak szukał zaginionej kobiety. Teraz to jego szukali
Strażacy pożegnali swoich kolegów, którzy zginęli w wypadku w Tryńczy. Okazuje się, że Sławomir przysłużył się do rozwoju Ochotniczej Straży Pożarnej w Ubieszynie.
03.01.2018 19:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak informuje portal strazacki.pl, jedną z ostatnich akcji, w której brał udział Sławomir było poszukiwania zaginionej kobiety. Dwa miesiące później strażak zginął w wypadku i to jego szukano.
Zmarły mężczyzna od dawna był związany ze strażą pożarną. Był członkiem młodzieżowej drużyny pożarniczej. I nawet po wyjeździe do pracy za granicą wspierał swoją jednostkę. Po przyjeździe do Polski, wspólnie z kolegą kupił 8 hełmów strażackich.
Jak podaje strazacki.pl, Sławomir uczestniczył we wszystkich manewrach pożarniczych i zawodach sportowo-pożarniczych.
- Byli pomocni i zaangażowani. Sławek to był prawdziwy strażak i mój kolega. Po wichurach czy gradobiciach zawsze chętnie jechał pomóc innym. Bogusław był z kolei świetnym mechanikiem: naprawiał silniki, spawał. Kiedy były zrzutki na radio czy jakiś sprzęt, zawsze chętnie się dokładali – mówił w rozmowie z Wirtualną Polską prezes OSP Ubieszyn Zdzisław Kulpa.
25 grudnia trzy nastolatki spotkały się ze swoimi znajomymi. Gdy nie wróciły do domu rodzice rozpoczęli poszukiwania, później powiadomiono policję. W piątek 29 grudnia wyłowiono z rzeki daewoo tico. Wisłok ma w tym miejscu około 3 m głębokości. Samochód leżał na dnie do góry kołami.