Tragedia w Tatrach: okoliczności nadal nie wyjaśnione
Środowe przesłuchania świadków tragicznego wypadku w Tatrach w styczniu ubiegłego roku nie doprowadziły do wyjaśnienia okoliczności tragedii. Sąd Okręgowy w Katowicach przesłuchał dwóch uczniów tyskiego liceum uratowanych z lawiny, która zabiła pod Rysami w Tatrach osiem osób.
Na ławie oskarżonych zasiada opiekun grupy, 60-letni Mirosław Sz. Prokuratura zarzuca mu nieumyślne przyczynienie się do tej katastrofy. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
19-letni Michał zeznał dziś przed sądem, że w momencie zejścia lawiny był na początku wspinającej się na szczyt grypy. "W pewnym momencie odwróciłem się i zobaczyłem, że w odległości około 10 metrów od nas oderwał się śnieg. Zobaczyłem tylko ruch śniegu i jakąś postać zabieraną przez lawinę, ale tego nie jestem pewien" - mówił świadek przed sądem.
Drugi ze świadków, 19-letni Paweł na pytania sądu najczęściej odpowiadał, że nie wie lub nie pamięta. Z jego zeznań wynika, że podczas wyprawy również szedł na początku grupy i to za nim oberwała się masa śniegu. Świadek nie potrafił przypomnieć sobie momentu zejścia lawiny, ani co wówczas widział i słyszał.
W tragicznej wyprawie 28 stycznia ubiegłego roku uczestniczyło 13 osób. 5 z nich przeżyło: 4 uczniów i oskarżony nauczyciel.