Tragedia w Chodlu: policjanci nie złamali procedury
W Chodlu (Lubelskie), gdzie został postrzelony 21-letni motocyklista, który uciekał przed policją, zostały zachowane procedury dotyczące stosowania blokady drogowej - wynika z ustaleń policji. Funkcjonariusz, który oddał śmiertelny strzał, jest pod opieką psychologa.
29.07.2006 | aktual.: 29.07.2006 15:28
Okoliczności postrzelenia 21-latka sprawdza zespół policjantów z Biura Kontroli Komendy Głównej Policji oraz specjalna grupa dochodzeniowo-śledcza powołana przez komendanta wojewódzkiego w Lublinie.
Według dotychczasowych ustaleń, wszystkie procedury w zakresie stosowania blokady na drodze i czynności z tym związanych zostały zachowane. Policjanci zachowali się tak, jak przewidują to szczegółowe przepisy, stosowane w takich sytuacjach - powiedział rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie Janusz Wójtowicz.
Policjant, który postrzelił śmiertelnie motocyklistę w Chodlu, jest pod opieką psychologa. Nie przychodzi do pracy. To jest dla niego straszne przeżycie. Przebywa poza miejscem zamieszkania - dodał Wójtowicz.
W czwartek w Chodlu zginął 21-letni Marcin K., mieszkaniec sąsiedniej miejscowości, który jadąc motocyklem, nie zatrzymał się na policyjnej blokadzie i uciekał przed policją. Mężczyzna został postrzelony przez policjanta, a następnie zderzył się z rowerzystką i uderzył w betonowy stopień przy sklepie. Wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują, że bezpośrednią przyczyną jego śmierci była rana postrzałowa kręgosłupa. Kula przebiła rdzeń kręgowy, uszkodziła wątrobę i żołądek. 21-latek został postrzelony także w prawe udo. Według dotychczasowych ustaleń, strzały oddał funkcjonariusz, który chwilę wcześniej niemal został rozjechany przez motocyklistę.
Ponadto Marcin K. doznał także poważnych obrażeń na skutek wypadku - stłuczenia mózgu, złamania podstawy czaszki, złamania kręgów szyjnych.
Blokada drogi w Chodlu była ustawiona w celu schwytania sprawców czwartkowego napadu na hurtownię w Kraśniku. Napastnicy - dwaj zamaskowani mężczyźni w kaskach na głowach - zrabowali 15 tys. zł i odjechali motocyklem. Jeden z nich groził kasjerce hurtowni długą bronią. Policja zarządziła blokady na drogach.
Według ustaleń prokuratury, blokadę w Chodlu ustawiło trzech funkcjonariuszy. Wszyscy byli umundurowani, na drodze stał oznakowany radiowóz. Kiedy zauważyli zbliżającego się z dużą prędkością od strony Kraśnika motocyklistę w kasku, dawali mu znaki do zatrzymania. Ten jednak nie zatrzymał się, ominął blokadę i zaczął uciekać boczną drogą.
Dwaj policjanci ruszyli za nim radiowozem w pościg. Motocyklista wykręcił tuż przed radiowozem i zawrócił w kierunku blokady, gdzie został jeden funkcjonariusz. Policjant ponownie usiłował go zatrzymać podnosząc rękę i lizak. Motocyklista nie zareagował na te sygnały i omal nie przejechał policjanta. Wówczas funkcjonariusz oddał najpierw strzały ostrzegawcze w górę, a następnie kilka strzałów kierunku motocykla. W sumie strzelił 10 razy.
Motocyklista wjechał na jadącą rowerem kobietę i uderzył w betonowy stopień przed sklepem. Zginął na miejscu. Rowerzystka została ciężko ranna, przebywa w szpitalu. Jej stan lekarze określają jako stabilny.
Prokuratura sprawdza, czy w Chodlu istniały okoliczności uzasadniające użycie broni przez policjanta. Policja ustaliła, że Marcin K. nie miał związku z napadem w Kraśniku. Nie miał uprawnień do prowadzenia motocykla, ale miał prawo jazdy kategorii B.
Głębokie ubolewanie z powodu tragedii w Chodlu wyraził komendant główny policji Marek Bieńkowski. Jak powiedział, dramat ten dotyczy przede wszystkim rodziny Marcina K. ale też policjantów, którzy brali udział w tym zdarzeniu. Zapewnił, że policyjni psychologowie dotarli także do rodziny motocyklisty.