Tragedia w Bydgoszczy. Nowe informacje o śmierci bliźniąt. Matka na oddziale psychiatrycznym
Matka dwójki bliźniąt, których ciała znaleziono w poniedziałek w Bydgoszczy, została przeniesiona na oddział psychiatryczny szpitala w Świeciu - dowiedziała się WP w prokuraturze. Na środę zaplanowano sekcję zwłok dzieci. Niewykluczone, że zostały utopione.
12.02.2020 | aktual.: 13.02.2020 07:28
Bydgoszcz. Do tragedii doszło w poniedziałek w jednym z mieszkań przy ul. Kanałowej. Mimo trwającej ponad dwie godziny reanimacji, nie udało się uratować dwójki niemowląt. Dzieci miały dwa miesiące. W mieszkaniu była także ich matka. Została przewieziona do szpitala w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. Z nieoficjalnych informacji wynika, że miała zażyć leki. Prawdopodobnie chciała popełnić samobójstwo. Kobieta miała być też pod opieką psychiatry. Miała cierpieć na depresję poporodową.
Jeszcze nie została przesłuchana. Jak powiedziała nam rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Agnieszka Adamska-Okońska, obecnie kobieta została przeniesiona na oddział szpitala psychiatrycznego w Świeciu. Nie wiadomo, kiedy będą z nią przeprowadzone dalsze czynności.
Bydgoszcz. Jak zginęli bliźniacy Wincenty i Szczepan?
Prokuratura bardzo ostrożnie mówi o możliwych przyczynach śmierci chłopców. - Bliższe informacje będziemy mogli powiedzieć po sekcji zwłok, która zaplanowana jest na dzisiaj - powiedziała prokurator. Na ciałach dzieci nie było widać żadnych obrażeń, które wskazywałyby na przyczynę zgonu.
Według informacji "Super Expressu" dzieci miały zginąć z rąk matki. Kobieta miała je utopić w wannie, po czym ubrać i położyć do łóżeczka. Sama miała połknąć tabletki i popić winem. Prawdopodobnie chciała popełnić samobójstwo.
Poprosiliśmy o komentarz w sprawie tych doniesień prokuraturę. Agnieszka Adamska-Okońska przyznała, że nie wyklucza się takiej wersji wydarzeń, że dzieci zostały utopione.
Do szpitala miał trafić także ojciec bliźniaków z powodu szoku. Mężczyzna opiekował się żoną, ale tego dnia musiał wyjść. Poprosił sąsiadkę, żeby co jakiś czas do niej zaglądała. To ona miała pierwsza próbować ratować chłopców i wezwała pomoc. Małżeństwo ma jeszcze jedno dziecko. 5-letnia Łucja była w chwili tragedii w przedszkolu.
Jak donosi "Super Express" małżeństwo Stella i Piotr korzystali z życia. Często podróżowali, uprawiali sport. Ich pasją było nurkowanie.
Zobacz także
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl