Tragedia na Ukrainie. Ciało 11‑letniej Darii w szambie
W momencie, gdy cała Polska żyła tragedią 10-letniej Kristiny, podobny dramat rozgrywał się na Ukrainie. Tam 22-letni sąsiad zabił małą Darię. Szukano jej przez tydzień.
11-letnia Daria z Iwaniwki zaginęła w czwartek, 13 czerwca – tego samego dnia, gdy w Mrowinach ostatni raz widziano 10-letnią Kristinę. Ukrainka wyszła z domu około godziny 14. Była w drodze na zajęcia taneczne. Prowadziła relację na Instagrama i nie spodziewała się, że za parę sekund wydarzy się tragedia.
Portal uaportal.com powołuje się na świadków, którzy mówią o przeraźliwym krzyku. Poza piskiem dziewczynki, nie wiedzieli, co dokładnie się stało. Daria zaginęła, a mieszkańcy okolicy ruszyli na poszukiwania.
"Podejrzewano, że 11-latka została porwana. Policjanci zatrzymali 24-latka, który chciał wzbogacić się na dramacie rodziny dziewczynki. Mężczyzna zadzwonił do jej krewnych i próbował wyłudzić od nich pieniądze w zamian za informacje na temat młodej Ukrainki. Okazało się, że był zwykłym oszustem" - informuje "Fakt".
Poszukiwania Darii trwały tydzień. W sumie w akcję zaangażowało się około 500 osób. Pomagali sąsiedzi, policjanci, nurkowie i psy tropiące. Finał okazał się tragiczny. 19 czerwca w jednym z gospodarstw odnaleziono ciało 11-latki. Odkryto je niedaleko miejsca, w którym słyszano krzyk dziecka. Zwłoki znajdowały się w ściekach.
O zabójstwo podejrzewany jest jej sąsiad, 22-letni Nikołaj T. W czwartek śledczy przekazali, że mężczyzna przyznał się do porwania i morderstwa, ale nie przyznał się do gwałtu. Policja wyjaśnia, co skłoniło go do zabójstwa.
Źródło: "Fakt"