Tragedia na Śląsku - górnik zmiażdżony pod ziemią
42-letni górnik zginął rano w kopalni "Rydułtowy-Anna" w Rydułtowach. Mężczyznę przygniótł ważący blisko tonę element przenośnika. Do wypadku doszło podczas transportu tego fragmentu urządzenia - poinformował Wyższy Urząd Górniczy (WUG) w Katowicach.
To dwunasta w tym roku śmiertelna ofiara wypadków w polskim górnictwie, ósma w kopalniach węgla kamiennego.
- Do wypadku doszło na skrzyżowaniu chodników tysiąc metrów pod ziemią. Górnicy transportowali przekładnię przenośnika, która prawdopodobnie zerwała się lub zsunęła, przygniatając jednego z pracowników - powiedział wicedyrektor departamentu górnictwa w WUG Krzysztof Król.
Mężczyzna zginął na miejscu. Jego głowa została przygnieciona do ociosu, czyli bocznej ściany wyrobiska.
Szczegółowe okoliczności wypadku wyjaśni postępowanie prowadzone przez organa nadzoru górniczego. Prawdopodobnie doszło do niego w momencie, gdy górnicy - korzystając z urządzeń transportowych - przenosili ciężki element na drugą stronę taśmociągu.
Zmarły górnik pracował w kopalni od blisko 25 lat, wkrótce miał uzyskać prawa do górniczej emerytury. Pozostawił żonę, osierocił czworo dzieci.
W tym roku, do końca czerwca, w górnictwie doszło do 1726 różnych wypadków, z czego 1348 w kopalniach węgla kamiennego, a 296 w kopalniach rud miedzi. Dwunastu górników zginęło: ośmiu w kopalniach węgla kamiennego, trzech w kopalniach rud miedzi, jeden w górnictwie nafty i gazu. 23 osoby zostały ciężko ranne.
Według danych WUG, w całym ubiegłym roku w polskim górnictwie zginęło 38 osób, z czego 36 w kopalniach węgla kamiennego; najwięcej - aż 20 - we wrześniowej katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk". 50 górników odniosło ciężkie obrażenia, z czego 44 w kopalniach węgla. Ogółem doszło do 3518 rozmaitych wypadków, w tym 2799 w górnictwie węgla kamiennego.