Tradycyjna Wielkanoc na Warmii
Zając obdarowujący dzieci słodyczami, postne
śniadanie pierwszego dnia Świąt Wielkanocnych i smaganie panien
jałowcową palmą - to niektóre zwyczaje tradycyjnych Świąt
Zmartwychwstania Pańskiego na Warmii.
10.04.2004 | aktual.: 10.04.2004 10:32
"Święta Wielkanocne na Warmii poprzedzał bardzo ścisły 40-dniowy post" - powiedziała etnograf z Muzeum Warmii i Mazur w Olszynie Elżbieta Kaczmarek.
"Warmiacy powstrzymywali się od jedzenia wszelkich mięs, a z tłuszczów używano do sporządzania potraw wyłącznie oleju. Nie jedzono w ogóle nabiału, w tym masła. Potrawy sporządzano głównie z warzyw, owoców i ryb. W środy i piątki Wielkiego Postu posilano się jedynie chlebem i wodą" - wyjaśniła Kaczmarek.
Nic więc dziwnego, że Święta Zmartwychwstania Pańskiego po takim poście kojarzone były z wielkim ucztowaniem.
W Wielki Piątek chłopcy biegali po wsi, hałasując drewnianymi kołatkami, ogłaszając w ten sposób śmierć Chrystusa. W Wielką Sobotę palono najstarszy, stojący we wsi drewniany krzyż, a węgielki pochodzące z ogniska miały być środkiem leczniczym na wszelkie choroby. Na Warmii nie było zwyczaju święcenia potraw.
Niedzielę Wielkanocną należało przywitać kąpielą. Domownicy wstawali wcześnie rano i milcząc szli do strumyka lub rzeki, by się umyć. Chorym przynoszono wodę. Taka kąpiel miała przynieść zdrowie. Kropiono także bydło - na pomyślność.
Niedzielnym zwyczajem była także wczesna pobudka, bo "kto wstał wraz ze słońcem, mógł zobaczyć na nim skaczącego baranka, symbolizującego zmartwychwstałego Chrystusa".
Po uzdrawiającej kąpieli Warmiacy siadali do niedzielnego postnego śniadania. Jedzono twaróg, masło ulepione w figurkę baranka, razowy chleb upieczony w prostokątnej formie, jajka, słone ciasteczka w kształcie ptaków i inne, słodkie już ciasta.
Po postnym śniadaniu wielkanocnym kolejne posiłki były bardzo obfite i mięsne. Po długim poście w Wielkanoc jedzono dużo i tłusto. Dni świąteczne były czasem spotkań towarzyskich i rodzinnych oraz hucznych zabaw.
W pierwszy świąteczny dzień Warmiacy chodzili po wsi z zielonym gaikiem, czyli ozdobioną gałązką albo z kogutkiem. Drewniany kogutek na kółkach był wożony od domu do domu przez młodych ludzi, którzy w przyśpiewkach przymawiali się do gospodyń o datki, jajka i słodycze.
W drugi dzień świąteczny młodzi ludzie smagali się witkami jałowcowymi. Powodzenie panien można było poznać po śladach na ciele od uderzeń igieł jałowca, zwanego na Warmii kadykiem. Od smagania dziewczyna mogła wykupić się kraszanką.
Innym zwyczajem wielkanocnego poniedziałku był zając przynoszący słodycze. Z utęsknieniem czekały na niego dzieci. W zależności od pogody zając zostawiał słodkości w domu albo na podwórku.