Tonący ciągnie na dno innych
Właściciele firm, pracownicy, a nawet organy państwa traktują bankructwo jako zło, które należy za wszelką cenę odwlec. W efekcie rośnie negatywny wpływ przedłużających się procesów upadłościowych na finanse zdrowych przedsiębiorstw, a pośrednio na całą gospodarkę - pisze "Gazeta Prawna".
23.05.2003 | aktual.: 23.05.2003 06:17
Zauważa ona, że przedłużające się procesy upadłościowe są przyczyną wymiernych strat gospodarczych, które w skali kraju sięgają miliardów złotych. Firmy, które w swojej działalności natrafiły na niewypłacalnych dłużników, często same popadają w tarapaty, które czasami prowadzą do kolejnych bankructw. Brak możliwości wyegzekwowania pełnej należności to jedno nieszczęście a kolejnym jest utrata przez wierzyciela płynności finansowej - jako konsekwencja utraty części niezbędnych kapitałów obrotowych.
Zdaniem gazety, sytuacja byłaby znacznie prostsza, gdyby sądy nie działały tak opieszale. Statystyki mówią bowiem, że wnioski o ogłoszenie upadłości niesolidnych dłużników czekają na rozpatrzenie przeciętnie około roku. To okres stanowczo za długi, by pozostał bez widocznego wpływu na kondycję finansową wierzycieli. Poszkodowane firmy muszą się wspierać kosztownym kredytem, aby przez okres do wyegzekwowania chociaż części należności, móc funkcjonować. (mk)