Tomaszewski przed Sądem Lustracyjnym
Janusz Tomaszewski w Sądzie Lustracyjnym (PAP/ T. Gzell)
We wtorek o godz. 10.00 przed Sądem Lustracyjnym rozpoczął się od nowa proces Janusza Tomaszewskiego, byłego wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych oraz b. sekretarza generalnego Ruchu Społecznego AWS.
Na wniosek obrońcy Janusza Tomaszewskiego sąd zdecydował, że postępowanie będzie niejawne. Przed wejściem na salę sam Tomaszewski powiedział, że nie chce robić z polityki Big Brothera. Rzecznik interesu publicznego chciał jawności procesu.
Janusz Tomaszewski podkreślił też, że ma nadzieję, że tym razem postępowanie skończy się szybciej niż poprzednio i będzie miało dla niego pozytywne rozwiązanie.
5 lipca Sąd Lustracyjny II instancji uchylił wyrok uniewinniający Tomaszewskiego od kłamstwa lustracyjnego i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Zwrotu sprawy domagał się Rzecznik Interesu Publicznego Bogusław Nizieński.
Sąd II instancji uznał, że sąd I instancji niesłusznie zakwestionował wiarygodność niektórych świadków w pierwszym procesie. Nie zbadano też, która wersja zmieniających zeznania świadków, jest prawdziwa. W ponownym procesie będą zeznawali wszyscy (27) świadkowie z poprzedniego procesu.
Zwrot sprawy do sadu nie zamyka Tomaszewskiemu drogi do urzędów publicznych, ponieważ zakaz dotyczy tylko osób prawomocnie uznanych za kłamcę lustracyjnego.
21 lutego Sąd Lustracyjny oczyścił Tomaszewskiego z zarzutu zatajenia współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Rzecznik Interesu Publicznego domagał się uznania Tomaszewskiego za kłamcę lustracyjnego. Sąd przypomniał, że skoro nie ma jednoznacznych dowodów kłamstwa w czyimś oświadczeniu, to należy przyjąć jego prawdziwość.
Proces lustracyjny Janusza Tomaszewskiego jest jednym z najdłuższych, trwa od 18 stycznia ubiegłego roku. Tomaszewski jest najwyższym rangą członkiem rządu Jerzego Buzka oskarżonym o zatajenie kontaktów ze służbami specjalnymi PRL.
Podczas 22 rozpraw sąd przesłuchał świadków, w większości byłych oficerów Służby Bezpieczeństwa. Jeden z nich powiedział przed sądem, że Janusz Tomaszewski był agentem, lecz później wycofał się z tych zeznań. Podczas procesu zeznawali także koledzy Janusza Tomaszewskiego, którzy w okresie stanu wojennego współpracowali z nim w pabianickiej "Solidarności". Tomaszewski twierdzi, ze ich zeznania były dla niego korzystne. Sąd wysłuchał także zeznań Andrzeja Kapkowskiego, który był szefem Urzędu Ochrony Panstwa w latach 1996-97.
Posądzenia wobec byłego wicepremiera o związki ze służbami specjalnymi PRL pojawiły się w mediach już w 1998 roku, jednak Tomaszewski im zaprzeczał. Sąd wszczął postępowanie w sprawie prawdziwości oświadczenia 2 września 1999 roku, co było bezpośrednią przyczyną dymisji wicepremiera.
Jeszcze przed decyzją sądu o wszczęciu postępowania, Janusz Tomaszewski został odwołany ze stanowiska wicepremiera i ministra spraw wewnetrznych przez premiera Jerzego Buzka. Dymisja została wręczona dzień po wszczęciu procesu lustracyjnego. Tomaszewski zrezygnował też z funkcji Sekretarza Generalnego Ruchu Społecznego Akcji Wyborczej "Solidarność". (aka)