Tomasz Nałęcz: potrzebne są zmiany programowe
Już nie powinniśmy kontynuować odpowiedzialności za infrastrukturę, tylko domagać się od naszego koalicjanta utworzenia ministerstwa do spraw kobiet i zając się tą dziedziną aktywności, bo moim zdaniem nie tylko zmiany personalne są potrzebne, ale przede wszystkim są potrzebne zmiany programowe. Ludzie cofają nam poparcie, nie tylko dlatego, że mają dosyć tej ekipy rządzącej, ale przede wszystkim, że są zawiedzeni realizowaniem przez nas naszego programu – powiedział Tomasz Nałęcz z Unii Pracy, gość „Salonu Politycznego Trójki”.
Jolanta Pieńkowska: Panie marszałku, wszystko wskazuje na to, że 28 marca, czyli w najbliższą niedzielę powstanie nowa partia lewicowa skupiona wokół marszałka Borowskiego, pan wstąpi do tej partii, czy nie?
Tomasz Nałęcz: Ja witam z radością nowe ugrupowanie polityczne, ale jestem w Unii Pracy, próbuję remontu w Unii Pracy, rozumiem, że jeśli powstanie nowa partia to dlatego, że remont w SLD napotyka kłopoty.
Jolanta Pieńkowska: I będzie pan remontował Unię Pracy z Markiem Polem.
Tomasz Nałęcz: My dopiero przystępujemy do takiej dyskusji, na ostatniej Radzie Krajowej mówiliśmy, my jesteśmy w trakcie kampanii sprawozdawczo-wyborczej. W SLD sytuacja jest bardziej skomplikowana, bo Sojusz jest po swoim Kongresie i wydaje się, że w Sojuszu okrzepło wszystko na kolejną kadencję, czyli 4 lata. My w Unii Pracy bilansujemy kadencję. W tej sytuacji porzucanie tego środowiska, działanie nie na rzecz środowiska, wewnętrznych zmian w tym środowisku, byłoby dezercją. Nikt nie chce być dezerterem.
Jolanta Pieńkowska: Panie marszałku bilansujemy, to takie ładne słowo, ale przecież po ostatnim posiedzeniu Rady Krajowej Unii Pracy to pan powiedział, że trzeba zmian, a nie jest tajemnica, że Marek Pol jest jednym z najbardziej niepopularnych ministrów w tym rządzie.
Tomasz Nałęcz: Ale też ja odnosząc się do dorobku tego rządu, mówię o naszym udziale w rządzie, mówię o potrzebie zmiany w rządzie, że już nie powinniśmy kontynuować odpowiedzialności za infrastrukturę, tylko domagać się od naszego koalicjanta utworzenia ministerstwa do spraw kobiet i zając się tą dziedziną aktywności, bo moim zdaniem nie tylko zmiany personalne są potrzebne, ale przede wszystkim są potrzebne zmiany programowe. Ludzie cofają nam poparcie, nie tylko dlatego, że mają dosyć tej ekipy rządzącej, ale przede wszystkim, że są zawiedzeni realizowaniem przez nas naszego programu.
Jolanta Pieńkowska: Mają dość, bo mają dość wizerunku Marka Pola i dlatego pytałam pana, a pan nie odpowiedział, czy odbudowa wizerunku Unii Pracy z Markiem Polem jest możliwa.
Tomasz Nałęcz: Ja...
Jolanta Pieńkowska: Panie marszałku, ja wiem, że to trudne pytanie, ale wczoraj pan głównie milczał, ale mam nadzieję, że tutaj pan nie będzie milczał, bo w telewizji milczenie lepiej wychodzi w telewizji.
Tomasz Nałęcz: Milczałem, ponieważ pytano mnie o dokładnie to samo o co pani mnie pyta, to znaczy chciano mnie zmusić pytaniami do krytyki osoby, którą ja znam od lat, z którą współpracuję, nawet jeśli uważam, że należy wiele zmienić.
Jolanta Pieńkowska: Ale odłóżmy tu osobiste sympatie, ja pytam o przyszłość pańskiej partii, w której jak słyszę chce pan pozostać.
Tomasz Nałęcz: Nie uważam, by ta partia miała jeszcze możliwość i szanse kontynuowania działalności, odzyskania zaufania swoich wyborców, to musi się wiele w tej partii zmienić. Nie wiem, może Kongres, który się rozpocznie w maju, może zechce zmienić nie tylko Marka Pola, także mnie, innych jego zastępców, także każdy musi się tu liczyć z możliwością odejścia, bo Kongres będzie podejmował decyzje personalne.
Przeczytaj cały wywiad