Tomasz Lis przegrał z posłanką Pawłowicz. Sąd odrzucił jego wniosek

Wszystko wskazuje na to, że redaktor naczelny „Newsweeka” Tomasz Lis będzie jednak musiał przeprosić posłankę PiS Krystynę Pawłowicz za publikację w tygodniku i określenie „bulterierka prezesa”. Sąd właśnie odrzucił kolejny wniosek dziennikarza.

Tomasz Lis przegrał z posłanką Pawłowicz. Sąd odrzucił jego wniosek
Źródło zdjęć: © East News | Mariusz Grzelak
Sylwester Ruszkiewicz

06.11.2018 | aktual.: 06.11.2018 13:31

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- 8 października sąd oddalił wniosek pozwanego o przywrócenie terminu do wniesienia sprzeciwu i odrzucił sprzeciw pozwanego od wyroku zaocznego z dnia 14 czerwca 2017 r. – informuje nas Sylwia Urbańska, rzecznik ds. cywilnych w Sądzie Okręgowym w Warszawie.

Chodzi o głośny tekst o posłance Pawłowicz, który ukazał się w "Newsweeku" w kwietniu 2016 r. Posłanka PiS nazwana została w nim m.in. "psem gończym" Jarosława Kaczyńskiego. – (…) On ją spuszcza z łańcucha, ona warczy, szczeka i gryzie. Potem prezes mówi "siad”, "do budy”. A ona kładzie po sobie uszy i wykonuje polecenia – czytamy w artykule.

Posłanka uznała to za obrazę i pozwała naczelnego tygodnika. Domagała się 40 tys. zadośćuczynienia (wydawca tygodnika zapłacił już całą kwotę – przyp. red), a także przeprosin od redaktora naczelnego „Newsweeka”.

Wyrok zapadł w czerwcu 2017 roku. Sąd przyznał rację posłance i uznał tekst w tygodniku za obraźliwy. Tomasz Lis podczas procesu ani razu nie pojawił się na sali sądowej. Tuż po ogłoszeniu wyroku, Lis bronił się, że zawiadomienia wysłano na zły adres i złożył wniosek o przeprowadzenie procesu od nowa.

- Od razu prostuję. O tym, że był proces dowiedziałem się po wyroku. Zawiadomienie poszło na zły adres. Będzie wniosek o proces od nowa – bronił się wtedy na Twitterze Tomasz Lis.

Jego zdaniem, "przesyłki sądowe nie były mu doręczane prawidłowo, gdyż dorosły domownik, który kwitował odbiór przesyłek, nie wyrażał gotowości przekazania ich adresatowi oraz faktycznie tego nie czynił". W trakcie procesu wyszło na jaw, że to Hanna Lis miała nie przekazywać korespondencji swojemu mężowi.

Tomasz Lis odwołał się do Sądu Apelacyjnego, a ten skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia do Sądu Okręgowego. Postanowienie z 8 października oznacza, że próba wznowienia procesu, przynajmniej jak na razie, okazała się bezskuteczna. Październikowy wyrok nie jest prawomocny. - Pełnomocnik pozwanego wniósł o sporządzenie uzasadnienia tego postanowienia i nadal ma otwarty termin do złożenia zażalenia – informuje nas Sylwia Urbańska, rzecznik ds. cywilnych w Sądzie Okręgowym w Warszawie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (567)