Tomasz Komenda doczekał sprawiedliwości? Jest wyrok ws. zbrodni miłoszyckiej
Tomasz Komenda doczekał się wyroku ws. zbrodni miłoszyckiej. Na ławie oskarżonych zasiedli Ireneusz M. oraz Norbert Basiura, którym prokuratura zarzuciła odpowiedzialność za gwałt i śmierć 15-letniej Małgosi. Obaj mężczyźni zostali skazani na 25 lat więzienia.
25.09.2020 11:53
Zbrodnia miłoszycka doczekała się finału w sądzie. Wyrokiem Sądu we Wrocławiu Ireneusz M. oraz Norbert Basiura (zgodził się na podawanie swoich danych) zostali skazani za zabójstwo i gwałt na 15-letniej Małgosi. Obaj mężczyźni zostali skazani na 25 lat więzienia.
Tomasz Komenda czekał na ten wyrok. Ireneusz M. i Norbert Basiura na ławie oskarżonych
Wyroku 25 lat pozbawienia wolności dla Norberta Basiury oraz dożywocia dla Ireneusza M. domagał się prokuratur Dariusz Sobieski z Dolnośląskiego Oddziału Zamiejscowego Departamentu Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.
Obaj mężczyźni nie przyznali się do popełnienia zbrodni. - Nie znałem tej dziewczyny. Nie odprowadzałem jej. Nigdy nie byłem na podwórku, gdzie została znaleziona. Nie zgwałciłem jej i jej nie zabiłem - mówił Basiura w wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce.
Wcześniej ws. zbrodni miłoszyckiej na karę 25 lat pozbawienia wolności skazany został Tomasz Komenda. Wyrok okazał się niesłuszny, a Komenda niewinny. Po 18 latach odbytej kary mężczyzna wyszedł na wolność.
Zbrodnia miłoszycka. Życie Małgosi uleciało w jedną noc
Zbrodnia miłoszycka - czyli gwałt na 15-letniej Małgosi z Jelcza Laskowic, który okazał się śmiertelny w swoich skutkach - miała miejsce w noc sylwestrową z 1996 na 1997 rok.
Małgosia wybrała się na dyskotekę organizowaną z okazji sylwestra. To tam dziewczynie podano karbamazepinę - podana z alkoholem działa jak tabletka gwałtu. W jej wyniku 15-latka zaczęła się źle czuć, musiała wyjść na zewnątrz.
Tam, pod dyskoteką w Miłoszycach, podszedł do niej chłopak, który przedstawił się jako Irek. Twierdził, że jest bratem 15-latki i odprowadzi ją do domu. Odurzona dziewczyna poszła za nim, mimo iż brata nie miała. Do domu nigdy nie dotarła.
Ciało 15-latki znaleziono dopiero następnego około godziny 13. Małgosia leżała naga, tylko w skarpetkach - białych z czerwonym wzorkiem, co po latach okazało się ważnym elementem śledztwa. Sekcja Małgosi wskazała, że zmarła ona z wyziębienia oraz odniesionych ran.
Tomasz Komenda skazany niesłusznie. Pomógł mu policjant
Początkowo za zbrodnię miłoszycką skazany został Tomasz Komenda. O jego winie miały przesądzić włosy znalezione w czapce na miejscu zbrodni, analiza osmologiczna (analiza zapachu - przyp. red.) oraz ślady uzębienia, który znaleziono na ciele 15-letniej Małgosi.
Przełom nastąpił po wielu latach, gdy Tomasz Komenda znajdował się już w więzieniu. W niewinność osadzonego uwierzył jeden z dolnośląskich policjantów - Remigiusz Korejwo. - W przesłuchaniu, w którym uczestniczyłem, a które prowadzili prokurator Tomankiewicz i prokurator Sobieski, daliśmy szansę Tomkowi, żeby się swobodnie wypowiedział. Nikt nie zadawał pytań - mówił w 2018 roku.
- Zaakceptowałem, że ukradziono mi osiemnaście lat życia. Pogodziłem się z myślą, że już tego nie cofnę - przyznał Tomasz Komenda w wywiadzie, którego udzielił ostatnio dla Magazynu Wirtualnej Polski.
Zbrodnia Miłoszycka. Ireneusz M. i Norbert Basiura na ławie oskarżonych
Gdy ponownie ruszyło śledztwo, na jaw wyszły brakujące, bądź niezauważone wcześniej elementy. Jednym z nich były zeznania Ireneusza M. Mężczyzna tuż po zbrodni miłoszyckiej był przesłuchiwany przez policję. Przyznał wtedy, że był na dyskotece, a jego uwagę zwróciły skarpetki - te same, które w dniu śmierci nosiła Małgosia.
Właśnie tym zeznaniem Ireneusz M. się pogrążył, chociaż w 1997 roku śledczy nie zwrócili na to uwagi. Skarpetek 15-letniej Małgosi nie mógł widzieć nikt, poza gwałcicielem i świadkami zbrodni. Na dyskotece bowiem nastolatka miała na sobie długie czarne getry i kozaki, pod którymi skarpetki były schowane.
Dotarcie do Norberta Basiury było prostsze. Śledczy sporządzili listę osób, które bawiły się w Miłoszycach pamiętnej sylwestrowej nocy. Ich DNA zostało ponownie zestawione z zabezpieczonymi przed laty śladami. Analiza wskazała, że Norbert Basiura był na miejscu. Badania DNA na początku XXI wieku nie były tak dokładne, jak te, które wykonuje się dzisiaj.
Ireneusz M., jaki i Norbert Basiura przed wyrokiem nie przyznawali się do winy.