Tomasz Janik: "Polska już nie jest państwem prawa" [OPINIA]
Ktoś mnie zapytał: "Czy Polska obecnie, na przełomie maja i czerwca 2020 roku, jest jeszcze państwem prawa?". Niestety, nie można na to pytanie odpowiedzieć twierdząco. Nie była nim zresztą już i wcześniej – miesiąc temu, roku temu ani dwa.
30.05.2020 | aktual.: 30.05.2020 22:40
Państwo prawa to koncepcja, w której prawo odgrywa nadrzędną rolę w kraju – z jednej strony wyznacza granice działania władz publicznych, z drugiej strony jest gwarantem praw i wolności obywatelskich. Wszystko, co dzieje się w państwie, dzieje się w granicach prawa albo poza nim – każdą sytuację można ocenić jako zgodną z prawem albo nie. A jeśli jest niezgodna – wyciągnąć konsekwencje.
W takiej układance niemożliwe jest, żeby władza łamała prawo w sposób instytucjonalny. Oczywiście, poszczególni urzędnicy, posłowie, ministrowie czy nawet prezydent mogą złamać prawo, bo są przecież tylko ludźmi. Chodzi jednak o to, by zapewnione były mechanizmy pozwalające wyegzekwować od nich odpowiedzialność. Muszą to być niezależne mechanizmy, aby oddzielić proces stosowania prawa od woli czy widzimisię takiej czy innej ważnej osoby.
W państwie prawa władza nie może wykorzystywać prawa jako narzędzia dla realizacji swoich interesów - prawo nie może być zabawką w rękach władzy, którą układa się jak klocki lego. Zresztą, nawet ustanowienie prawa w sposób formalnie prawidłowy przez legalną władzę, nie czyni jeszcze z niego "prawa" - dlatego w państwie prawa musi być zapewniona kontrola konstytucyjności prawa, to znaczy badanie tego, czy prawo spełnia pewne ogólne założenia przewidziane dla prawa: czy jest sprawiedliwe, efektywne, mądre (wartości te powinna zawierać konstytucja).
W państwie prawa musi dojść także do tzw. internalizacji prawa, to znaczy ludzie muszą prawo "uznać", przyjąć je "za swoje" - nie jako coś narzuconego, a coś, co jest dobre i słuszne.
Kraj pół-demokratyczny: Polska
Ten wstęp był potrzebny. Gdyż dziś - włączając telewizor, radio czy portale informacyjne - widzimy, jak jest. Jesteśmy zdumieni, jesteśmy zniesmaczeni, jesteśmy wścieli (kolejność i natężenie każdego z tych stanów może być różna w zależności od indywidualnych uwarunkowań).
Człowiek potrafi zaadaptować się do różnych, często bardzo niesprzyjających warunków i w nich egzystować. Człowiek przywyka, człowiek staje się zrezygnowany.
Warto jednak na chwilę się zatrzymać i przypomnieć sobie, jak powinno być - a nie tylko, jak jest. Warto się zastanowić, dlaczego obecnie w Polsce organizowane są konferencje pod znamiennym tytułem "Jak przywrócić państwo prawa?" (ta akurat przez Fundację Batorego, choć ten problem analizuje znacznie więcej środowisk).
Warto pomyśleć, dlaczego w rankingu jakości demokracji Freedom House, Polska właśnie spadła z kategorii "pełnych demokracji" do kategorii krajów "pół-demokratycznych".
Co się stało z naszym krajem
Wybory "odwoływane" prywatnym oświadczeniem dwóch szeregowych posłów. Drukowanie kart wyborczych za miliony złotych (które mogły zostać przeznaczone na przykład na szpitale). A następnie ich utylizacja – również nie za darmo (może ma rację poseł Nitras pytający premiera, czy bezużytecznych kart nie można rozdać administracji państwowej, aby na drugiej, niezadrukowanej stronie można było sobie pisać?).
Prokuratura mająca "bezstronnie" badać, czy koledzy jej szefa złamali prawo. Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, niebędąca sądem w rozumieniu prawa unijnego (orzekająca radośnie dalej, pomimo postanowienia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zakazującego jej działań). Kolejne orzeczenia TSUE, który musi tłumaczyć rządowi kraju, który ma olbrzymią tradycję walki o wolność, czym są wolne sądy.
Sąd Najwyższy z aktualną Pierwszą Prezes, o której nawet nie wiadomo, czy jest legalnie wybranym sędzią tego sądu (nie mówiąc już o wątpliwościach, co do jej wyboru na obecnie zajmowaną funkcję). Trybunał Konstytucyjny z nielegalnie powołaną prezes, z sędziami-dublerami i byłym komunistycznym prokuratorem w składzie, wydający kuriozalne orzeczenia na temat wydumanych sporów kompetencyjnych. Ustawa kagańcowa zabraniająca sędziom badania, czy wyrok w niższej instancji wydał sędzia czy nie-sędzia.
Krajowa Rada Sądownictwa z członkami, którzy nie uzyskali nawet wymaganej liczby podpisów pod kandydaturami. CBA przeszukujące gabinety prezesa NIK. Niepublikowanie wyroków TK, nieodbieranie przysięgi od legalnie wybranych sędziów TK. Przejmowanie instytucji, czy jak to się "ładnie" mówi – wydrążanie ich.
Zniszczona, zbrukana Konstytucja.
Nie wszyscy zrezygnowali
Jest takie powiedzenie, że prawo jest jak płot: tygrys przeskoczy, mysz się prześliźnie, ale chodzi o to, żeby bydło nie rozłaziło się na wszystkie strony.
Niestety, obecnie w Polsce tygrysy coraz częściej przez ten płot przeskakują pozostając zupełnie bezkarne. Można wydać miliony na bezprawne drukowanie kart wyborczych na nieodbyte wybory, można wjeżdżać na zamknięte dla innych cmentarze, można – mimo oczywistych ku temu przesłanek – nie wprowadzać stanu klęski żywiołowej. Można karać rowerzystów karami po 10 tys. zł nie wiadomo za co. Można używać siły wobec przedsiębiorców, którzy nie są zakochani w tarczach antykryzysowych.
Na szczęście nie wszyscy zrezygnowali. Niesamowitą pracę wykonuje Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar wraz z całym swoim biurem, który mimo skrajnej niechęci rządzących, niestrudzenie występuje w obronie państwa prawa (Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, niezawisłych sądów). Niesamowitą pracę wykonuje inicjatywa Wolne Sądy reprezentując szykanowanych sędziów. Niesamowitą pracę wykonują w końcu wszyscy ci, którzy na co dzień dają odpór bezprawiu, a o których istnieniu nawet nie wiemy. To wszystko, to takie małe "przyczółki" państwa prawa - pozostałości po tym, co kiedyś w Polsce rzeczywiście istniało.
Prawo to nie matematyka. Nie da się tu przeprowadzić niebudzącego wątpliwości dowodu i zakończyć dyskusję. Dlatego każdy może sobie sam zrobić bilans tego, co się przez ostatnie lata, a w szczególności przez ostatnie miesiące, w Polsce dzieje - i odpowiedzieć na pytanie, ile to ma wspólnego z państwem prawa. Moim zdaniem niewiele.
Zobacz także