Tomasz Elbanowski po decyzji Senatu ws. referendum: wrócimy do tematu sześciolatków, po wyborach
Arogancją i ubezwłasnowolnieniem społeczeństwa przez senatorów nazwał Tomasz Elbanowski ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców decyzję Senatu o nieprzeprowadzeniu 25 października referendum. Zapowiedział powrót dyskusji o sześciolatkach po jesiennych wyborach.
04.09.2015 | aktual.: 04.09.2015 17:48
Senat nie wyraził zgody na zarządzenie ogólnokrajowego referendum 25 października, które miałoby być przeprowadzone jednocześnie z wyborami parlamentarnymi. Jedno z pytań miało dotyczyć zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków i powrotu do obowiązku szkolnego dla siedmiolatków. Wniosek o przeprowadzenie referendum złożył prezydent Andrzej Duda.
Elbanowski: wychodzi na to, że możemy sobie wybrać kuratora
- Śledziliśmy dyskusję w Senacie na temat wniosku o referendum od posiedzenia komisji. Muszę powiedzieć, że mamy do czynienia z ogromną arogancją senatorów. Kojarzy się to nam z ubezwłasnowolnieniem - dorośli obywatele chcą decydować o sprawach dla siebie ważnych, a nie mogą. Wychodzi na to, że możemy sobie raz na cztery lata wybrać kuratora, który będzie podejmował za nas wszystkie decyzje - powiedział po głosowaniu Tomasz Elbanowski. - Senatorowie mówili na komisji, że boją się, iż społeczeństwo będzie zgłaszać różne inne postulaty. To obraźliwe, bo skąd się senatorowie wzięli w Senacie? To społeczeństwo ich wybrało, któremu teraz oni odmawiają prawa do decydowania o innych rzeczach - podkreślił.
Zapowiedział, że po wyborach Stowarzyszenie chce wrócić do dyskusji na temat wieku rozpoczynania nauki w szkołach. - Chcemy rozmawiać na ten temat z tymi, którzy wygrają wybory - zaznaczył.
Minister: mam poczucie, że nikt nie myślał o konsekwencjach
- Mam takie poczucie, że nikt nie myślał o konsekwencjach zadania w referendum pytania o sześciolatki - mówiła z kolei minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska, która przed południem gościła na jubileuszu 70-lecia szkoły podstawowej nr 19 w Olsztynie.
- Wyobraźmy sobie sytuację, w której cofamy reformę sześciolatków, czyli 1 września 2016 r. sześciolatki nie idą do szkoły. Co to znaczy? To znaczy, że w szkołach nie ma całej pierwszej klasy. To znaczy, że ci nauczyciele, którzy powinni wziąć klasę pierwszą, nie mają pracy przez 3 lata, bo tyle nauczyciel wczesnoszkolny prowadzi swoją klasę. To jest ponad 30 tys. nauczycieli, którzy z dnia na dzień nie mają pracy - powiedziała. Dodała, że sytuacja później "przeciąga się" na starsze klasy, na gimnazjum, szkołę ponadgimnazjalną, studia, gdzie również nie będzie jednego rocznika.
Według szefowej resortu edukacji na cofnięciu reformy straciłyby też same sześciolatki i dzieci młodsze. - Tracą sześciolatki, bo już dziś wiemy - szanując poszczególne sytuacje, gdy dziecko nie ma gotowości szkolnej - że one są na tę edukację gotowe. Gdy sześciolatki zostaną w przedszkolu, to znowu będzie brakowało miejsc dla młodszych dzieci - powiedziała Kluzik-Rostkowska.
Zainaugurowany we wtorek rok szkolny 2015/2016 jest pierwszym, w którym do I klasy szkoły podstawowej poszedł obowiązkowo cały rocznik dzieci sześcioletnich.