"To żniwa dla wiecznych spiskowców"
Kiedy obserwuję w ostatnich dniach wypowiedzi „prawdziwszych” patriotów widzę, że wreszcie są w swoim żywiole, bo teorie spiskowe i straszenie
Polaków mogą rozwijać do woli i to pod płaszczykiem moralności, patriotyzmu
i szukania jakiejś prawdy.
07.05.2010 | aktual.: 12.05.2010 11:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
I wcale mnie to nie dziwi. Nie wierzyłem, że ci „lepsi prawi Polacy” pozostawią sprawę katastrofy i nie będą jej wykorzystywać w kampanii. Znając ich konstrukcję psychiczną i podejście do polityki zaskoczony nie jestem. Swój świat zawsze dzielą na „my” i „oni”. „Oni” są zawsze zagrożeniem, agentami, szykującymi spisek. Tak miałem w kancelarii z braćmi Kaczyńskimi, którzy byli, przyznaję, dobrzy na czas walki, burzenia, ale w demokracji nie potrafili patrzeć do przodu i konstruktywnie, ciągle węszyli spiski. Dlatego im podziękowałem w końcu za współpracę. Oni nie zrezygnowani ze swojej filozofii spisku. Swój kapitał polityczny zbudowali na atmosferze zagrożenia, strachu i spisku, nie na budowaniu. Dlatego ta ogromna katastrofa staje się dla tej formacji taką pożywką spiskową i polityczną. I umiejętnie, chociaż niemoralnie, ją wykorzystuje. Tak działają ludzie spod tego sztandaru – nie tylko politycy, ale też publicyści z misją, którzy w imię zawłaszczanej tylko dla siebie moralności i patriotyzmu, nie cofną
się przed żadną manipulacją, nawet groźną dla polskiej racji stanu.
Konstrukcja tego działania jest dość sprytna i skuteczna, bo każda krytyka prób wmontowania katastrofy w kampanię spotyka się ze świętym upomnieniem, że przecież chodzi o prawdę, że przecież to wszystko to spisek! Dla nich nie ma odcieni szarości, argumentów, odpowiedzialności. Jesteś z nami lub nie. Nie ma innej drogi. A jeśli nie jesteś z nami – jesteś w spisku.
Podziwiam chwilami drugą stronę zachowującą spokój, nie dającą wciągnąć się do takiej brudnej rozgrywki. Ważny był spokój w czasie żałoby, ważne było zachowanie ciągłości państwa, pełnej odpowiedzialności za rządzenie. Ten egzamin polska demokracja zdała pozytywnie. Ale już w prawdziwej kampanii, w której „prawi Polacy” idą na świętą wojnę, nie można milczeć, trzeba pokazywać manipulacje, jak te w wykonaniu Pospieszalskiego i innych. I nie dawać pretekstów do snucia kolejnych spisków i zagrożeń. Bez tego pojawi się kolejny „dziadek z Wehrmachtu” i powróci tzw. IV RP! Bo w przypadku zakonu IV RP nie ma argumentów, jest wiara i emocje umiejętnie podsycane katastrofą przez własnych ideologów, z rozgłośnią toruńską na czele. Dla nich nie jest ważne, jakie poglądy miał śp. Prezydent. Zbudowany został jego nowy pośmiertny obraz, który może prowadzić do ważnych zwycięstw w tej wojnie. Bo te głosy i podpisy to przede wszystkim poparcie dla takiego nowego obrazu zmarłego Prezydenta. I to z tego powodu niewiele będzie
się udzielać kandydat PiS. Każda jego wypowiedź przypomni czas jego rządów, a w tej sytuacji lepiej polegać na tworzonych mitach, z którymi jedni się boją, a inni nie chcą dyskutować.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski