"To Tusk powinien zatroszczyć się o przyjazd Camerona"
To premier Donald Tusk powinien zatroszczyć się o przyjazd brytyjskiego premiera Davida Camerona, a także prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego na szczyt Partnerstwa Wschodniego - uważa eurodeputowany PiS prof. Ryszard Legutko. Odpisał on na list eurodeputowanego PO Jacka Saryusz-Wolskiego, skierowany do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Saryusz-Wolski zaapelował w liście do prezesa PiS o interwencję u brytyjskich konserwatystów ws. chęci redukcji budżetu UE oraz tego, że premier Cameron nie zamierza przyjechać na wrześniowy szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie.
Legutko zapewnił, że "wewnętrzne rozważania brytyjskich konserwatystów nie wpłyną negatywnie na utrzymanie solidarnościowego charakteru Unii". - W przeciwieństwie na przykład do manifestowanej przez frakcję EPL (do której należy Platforma Obywatelska) niechęci wobec wyrównania dopłat bezpośrednich dla rolników w całej UE - dodał.
"Taka postawa stoi w jawnej sprzeczności z zasadą solidarności finansowej, stoi - bo cóż to za solidarność, gdy rolnicy z bogatych państw unijnych dostają więcej pieniędzy od ich kolegów z biedniejszych krajów?" - czytamy w liście Legutki do Saryusza-Wolskiego.
Eurodeputowany PiS zapewnił również, że PiS podziela pogląd, iż "zaangażowanie Unii w politykę wschodnią leży w żywotnym interesie Polski".
"Szczyt Partnerstwa Wschodniego zostanie zorganizowany w Warszawie przez rząd PO i wydaje mi się słuszne, żeby to właśnie premier Donald Tusk, sprawujący przewodnictwo w UE, zatroszczył się o przybycie nie tylko Davida Camerona, ale także prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, który również nie zamierza wziąć udziału we wspomnianym wyżej szczycie" - podkreślił Legutko.
Jednocześnie zwrócił się do Saryusza-Wolskiego "o wykorzystanie dobrych stosunków z władzami Niemiec i przekonanie ich do konieczności zwiększenia unijnego budżetu, czemu obecnie się sprzeciwiają, podobnie zresztą jak sojusznicy Platformy Obywatelskiej z Francji, Holandii, Szwecji czy Finlandii".
"Polityczny sojusz z partiami niemieckimi mógłby również okazać się przydatny w innych kwestiach leżących w żywotnym interesie Polski, takich jak walka o wspomniane wcześniej wyrównanie dopłat dla rolników lub odblokowanie portu w Świnoujściu, do którego dostęp utrudniła wspólna niemiecko-rosyjska inwestycja. Czekamy niecierpliwie na sukcesy PO w tych działaniach i zapewniam pana, że jeśli się na nie doczekamy, to nasza wdzięczność będzie głęboka i szczera" - zaznaczył Legutko.
Dodał też, że kształt przyszłego budżetu UE będzie się rozstrzygał najwcześniej w przyszłym roku, więc "ta rzekomo niecierpiąca zwłoki sprawa z pewnością mogłaby poczekać przynajmniej do 7 października i zakończenia kampanii wyborczej w Polsce".
"Na koniec nie mogę się powstrzymać od osobistej uwagi. Uważam to za smutne, że człowiek z pańskim dorobkiem i pozycją bierze udział w działaniach, które są odpowiednie dla partyjnych harcowników. Oni nie mają niczego do stracenia, pan - tak" - ocenił Legutko.
Saryusz-Wolski napisał w swoim liście, że w brytyjskiej Partii Konserwatywnej "nasiliły się głosy kwestionujące solidarność unijną, w tym finansową i domagające się znacznej redukcji budżetu unijnego".
"Ze zrozumiałych względów eskalacja eurosceptycznych poglądów najważniejszych partnerów politycznych PiS w Unii budzi poważne zaniepokojenie. W obydwu powyższych kwestiach bardzo cenna byłaby interwencja Pana Przewodniczącego u brytyjskich konserwatystów z frakcji EKR (Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - PAP), a także u lidera torysów D. Camerona" - czytamy w liście.
"W tej chwili może pan oddać prawdziwą przysługę Polsce przekonując swoich partnerów w Partii Konserwatywnej, aby zawrócili z niebezpiecznej dla Europy i Polski drogi. Wierzę, że pana autorytet oraz bliskie kontakty z przywódcami brytyjskich konserwatystów pozwolą na szybką i skuteczną interwencję" - zwrócił się do Kaczyńskiego eurodeputowany PO.
Jarosław Kaczyński, pytany w środę o apel Saryusza-Wolskiego stwierdził, że wystąpi do brytyjskich konserwatystów, ale pod warunkiem, że najpierw Tusk wpłynie na kanclerz Niemiec Angelę Merkel w sprawach, na których Polsce zależy.
"Jeżeli pan Tusk wpłynie na to, żeby Niemcy wycofali się z tych wszystkich protestów wobec zwiększenia unijnego budżetu, a także poparli nasz postulat wyrównania dopłat do rolnictwa, a także odblokowali port w Świnoujściu, to ja wystąpię do brytyjskich konserwatystów" - powiedział Kaczyński na konferencji prasowej w Bydgoszczy.
Zapewnił, że "wszystko zrobi", ale - jak zaznaczył - "niech najpierw pan Tusk, który tak przyjaźni się z panią Merkel, pokaże, że coś może". "Bo na razie to nie może nic" - ocenił szef PiS.