To nie jest tylko historia charyzmatycznego, upadłego duchownego. To obraz systemu krycia [OPINIA]

Charyzmatyczny duchowny, lider potężnego ruchu katolickiego uwodził - dzięki swoje duszpasterskiej pracy - kobiety i doprowadzał je do obcowania płciowego. Jego przełożeni wiedzieli, ale… nic nie robili, a otoczenie księdza robiło wszystko, by uciszyć skrzywdzone. Taki obraz systemu krycia sprawców wyłania się z tekstu o księdzu Dominiku Chmielewskim - pisze dla WP Tomasz P. Terlikowski

Marsz dla ?ycia i Rodziny
Fot. Mateusz Grochocki/East News. Warszawa, 20.09.2020. Marsz dla Zycia i Rodziny ph. Wspolnie bronmy rodziny srodowisk konserwatywnych.
N/z: ks. Dominik Chmielewski
Mateusz GrochockiKsiądz Dominik Chmielewski podczas Marszu dla Życia i Rodziny pod hasłem "Wspólnie brońmy rodziny środowisk konserwatywnych", 2020 r.
Źródło zdjęć: © East News | Mateusz Grochocki

Tekst "Gazety Wyborczej" o założycieli Wojowników Maryi, salezjaninie księdzu Dominiku Chmielewskim - to bynajmniej nie jest tylko historia podwójnego życia jednego duchownego. Złamanie ślubów czystości, jakie złożył ów duchowny, to najmniejszy z problemów, jaki wyłania się z tego tekstu.

Historia opowiedziane w tym materiale to w istocie ukazanie procesu "duchowego uwodzenia" zależnych czy bezradnych osób oddanych w zależność instytucjonalną duchownemu, ale także ujawnienie całej strukturalnej niewydolności systemu kościelnego, który wbrew zapewnieniom nie jest nastawiony na dobro wiernych (także tych krzywdzonych przez duchownych), ale zachowanie wpływów i ochronę duchownych. To straszliwy obraz, ale taki właśnie się wyłania z tego tekstu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ujawniono wielki majątek Kościoła. Posłowie nie gryźli się w język

Zacznijmy jednak od kilku doprecyzowań. Salezjanie z inspektorii, której podlega ksiądz Chmielewski próbują przekonywać, że w tej sprawie - choć jest złamanie norm - nie ma problemu wykorzystania, bo to relacja dwóch dorosłych osób. To jednak, dla każdego, kto ma pojęcie o wykorzystaniu seksualnych zależnych czy bezradnych dorosłych, jest zwyczajną bzdurą. Historia opisana w tekście to klasyczny model wykorzystania autorytetu duchownego, a także władzy nad wiernymi, jaką daje księdzu możliwość spowiedzi.

Ewidentne jest również, że duchowny doprowadza do obcowania płciowego osobę, którą rozpoznaje jako zagubioną, szukającą porady duchowej, wsparcia, a nie taką, która szukała partnera seksualnego. Działania księdza to zaś nie wyraz przypadkowej utraty świadomości, ale przemyślana strategia zaspokajania swoich potrzeb seksualnych za pośrednictwem własnego autorytetu duchownego. Niestety nie jest to coś wyjątkowego, a każdy, kto zajmuje się bezbronnymi, bezradnymi skrzywdzonymi w Kościele zna takie historie z innymi duchownymi w roli głównej.

Nie jedyna kobieta skrzywdzona

Ten opis uświadamia, że sprawa, z którą mamy do czynienia to nie jest relacja dwojga dorosłych osób, to nie jest romans, ale nadużycie władzy kapłańskiej, wykorzystanie autorytetu, jaki daje Chmielewskiemu bycie zakonnikiem i księdzem, ale także charyzmatycznym kaznodzieją do uwodzenia i wykorzystywania seksualnego kobiety. A konkretniej, bo to także wynika z tekstu, kobiet, bo opisana kobieta nie jest jedyną skrzywdzoną przez księdza.

Opowieści przełożonych, że to sprawa dwójki dorosłych osób są więc albo dość ordynarną ściemą, albo wynikiem głębokiej ignorancji (niestety zawinionej). Na działania księdza Chmielewskiego opisane w tekście są paragrafy Kodeksu Prawa Kanonicznego (a możliwe, że także karnego, bo to jest doprowadzenie podstępem do współżycia seksualnego, co jest przestępstwem), i bynajmniej nie jest to złamanie ślubu. Jeśli salezjanie z inspektorii księdza Chmielewskiego tego nie wiedzą, to służę kontaktami do prawników kanonicznych, którzy im to wyjaśnią.

Ale historia ukazana w tekście o księdzu Chmielewskim to także szczegółowy opis tego, jak działa system ochrony sprawców. Oto bowiem przełożeni dostają informacje, ale… nic odpowiedniego z nimi nie robią (albo pozorują działania). Tak było w tej sytuacji, w której wszystko wskazuje na to, że opisana historia nie jest jedyną, a z całą pewnością do przełożonych zgłaszały się inne kobiety.

Słabość księdza

Salezjanie mieli też wiedzieć, że Chmielewski ma "słabość". I co z tym zrobili? Otóż wiele wskazuje na to, że zakazali księdzu zajmowania się duszpasterstwem kobiet (bo warto przypomnieć, że ksiądz zajmował się kiedyś kobietami) i skierowali go do mężczyzn, ale nie utrudnili pracy ewangelizacyjnej, o której wiadomo było, że służy mu szukaniu partnerek.

Dlaczego tego nie zrobili? I znowu można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że powód był przyziemny. Duchowny ten był kurą znoszącą złote jajka, duszpasterskie i finansowe. I zyski przesłoniły fakt, że jego działanie opiera się na fałszu, na kłamstwie, na fałszywej religijności (opartej na nerwicowych elementach), ale też na fałszywej teologii.

Teolodzy od dawna przekonywali, że to, co głosi ksiądz Chmielewski, jest teologicznie nie do obrony, a przełożeni mieli wiedzę o łamaniu przez niego celibatu (i wszystkie dane, by wiedzieć, że robi to, wykorzystując swoje kapłaństwo), a on nadal głosi rekolekcje i buduje struktury zależności od siebie. I za to odpowiedzieć powinni jego przełożeni, którzy do tego dopuszczają.

Wtórna wiktymizacja

Istotne pytania trzeba też po tym tekście zadać także bliskim współpracownicom księdza Chmielewskiego, choćby siostrze Bartłomiei, która miała wtórnie wiktymizować skrzywdzoną. To z jej ust padły słowa (dokładnie spod jej pióra wypłynęły): "wstydziłabyś się pchać kapłanowi do łóżka". A terapeutka - także związana z księdzem - ma ją przekonywać, że powinna przeprosić za swoje deficyty księdza…

To wszystko jest historia o ludziach, którzy wiedzieli, ale milczeli, o przełożonych, którzy tolerowali i pozwalali, o celibacie (a w jego przypadku ślubach czystości), które są w wielu przypadkach fikcją, ale fikcją użyteczną. Nie jest - niestety - zaskoczeniem takie lekceważenie i udawanie, że nie ma problemu przez otoczenie, które jest skupione na tym, by zracjonalizować i wyjaśnić sobie wszystko, i uciszyć albo zrzucić winę na skrzywdzonych. To wszystko już było, wszystko jest znane każdemu, kto zajmuje się takimi sprawami.

I już teraz można przewidzieć, jaka będzie reakcja na doniesienia. Najpierw będzie mowa o tym, że miejsce, w którym opisano sprawę, jest niewiarygodne, potem będzie podważanie wiarygodności skrzywdzonej, sugerowanie, że to ona jest winna, a także opowieści o tym, że w istocie to kolejny atak na biednego księdza, który skutecznie sprzeciwia się wpływom lewicy i ewangelizuje mężczyzn. Kłopot polega tylko na tym, że wszystkie te mechanizmy bronić będą coś, czego bronić nie należy, a nawet nie wolno, czyli… wykorzystania zależnych, bezbronnych dorosłych.

Wszystko to zaś dzieje się w momencie, gdy Episkopat toczy walkę z edukacją zdrowotną. Jeśli polscy biskupi chcą, by ich deklaracje walki z deprawacją mają być traktowane poważnie, jeśli poważnie traktować ich deklaracje troski o zbawienie ludzkie, to ich reakcja powinna być błyskawiczna. Mam świadomość, że ksiądz Chmielewski im nie podlega, bo decyzje o nim podejmować może tylko inspektora pilska salezjanów, ale oni mogą - publicznie wezwać salezjanów do działania i decyzji, a nawet mogą jasno zadeklarować, że w ich diecezjach ksiądz Chmielewski nie może ani głosić kazań, ani głosić rekolekcji.

To jest ich władza i powinni to zrobić, tak by jasno pokazać, że walka z deprawacją jest ich realnym celem, a nie tylko politycznym narzędziem uderzania w projekty edukacyjne, które - z niezrozumiałych dla mnie powodów - im się nie podobają.

Dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Wybrane dla Ciebie
Kropiwnicki odchodzi z MAP. Kulisy odejścia
Kropiwnicki odchodzi z MAP. Kulisy odejścia
Były książę Andrzej wezwany przez Kongres USA. Chodzi o Epsteina
Były książę Andrzej wezwany przez Kongres USA. Chodzi o Epsteina
Lotnisko w Goeteborgu znów otwarte. Wcześniej wykryto drony
Lotnisko w Goeteborgu znów otwarte. Wcześniej wykryto drony
W Sejmie sprawozdanie ws. Ziobry. "Tego w historii jeszcze nie było"
W Sejmie sprawozdanie ws. Ziobry. "Tego w historii jeszcze nie było"
Lotnisko w Brukseli zamknięte. Zauważono drony
Lotnisko w Brukseli zamknięte. Zauważono drony
Ziobro uderzając w rząd, nawiązał do choroby. "Mówię jako pacjent"
Ziobro uderzając w rząd, nawiązał do choroby. "Mówię jako pacjent"
Wyniki Lotto 06.11.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 06.11.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
"Nie ma powodu, by narażał się na śmierć". Kaczyński o Ziobrze
"Nie ma powodu, by narażał się na śmierć". Kaczyński o Ziobrze
Radość w świecie islamu.  Zohran Mamdani burmistrzem Nowego Jorku
Radość w świecie islamu. Zohran Mamdani burmistrzem Nowego Jorku
Ziobro: nie złożyłem wniosku o azyl na Węgrzech
Ziobro: nie złożyłem wniosku o azyl na Węgrzech
Jedno weto, dwa podpisy. Prezydent zdecydował ws. trzech ustaw
Jedno weto, dwa podpisy. Prezydent zdecydował ws. trzech ustaw
Powszechne szkolenia obronne. Program ruszył z impetem
Powszechne szkolenia obronne. Program ruszył z impetem