To na nich Kaczyński był wkurzony najbardziej. "Miało być 50 procent"
Jak ustaliła Wirtualna Polska, Jarosław Kaczyński podczas niedzielnego wieczoru wyborczego nie krył irytacji podczas ogłaszania wyniku Prawa i Sprawiedliwości. Powód? Przez ostatnie dni główni sztabowcy Anna Plakwicz i Piotr Matczuk przekonywali prezesa, że wynik będzie oscylował ok. 50 proc. W rzeczywistości wynik okazał się gorszy.
16.10.2019 06:22
Ten kto widział Jarosława Kaczyńskiego na scenie w biurze przy ul. Nowogrodzkiej w niedzielę nie mógł mieć wątpliwości. Prezes, mimo zwycięskiego wyniku, robił dobrą minę do złej gry. I delikatnie mówiąc, nie był zbytnio szczęśliwy z wyników. Liczył na więcej.
Miał być rekordowy wynik
Zresztą, kiedy w ciągu niedzieli, spływały do niego nieoficjalne wyniki z całej Polski nie krył zdenerwowania. Kulminacja nastąpiła o 21.00 podczas przemówienia. - Otrzymaliśmy dużo, ale zasługujemy na więcej - mówił Kaczyński.
Kiedy schodził ze sceny, Nowogrodzką szybkim krokiem opuszczały dwie osoby ze sztabu wyborczego: Anna Plakwicz i Piotr Matczuk. To byli właściciele firmy "Solvere", która odpowiadała za kontrowersyjną kampanię Sprawiedliwe Sądy", a także byli współpracownicy premier Beaty Szydło, odpowiedzialni za media i komunikację. To także od wygranych w 2015 r. wyborów przez PiS główni sztabowcy tej partii.
Zawsze w duecie, zawsze obok siebie. Pracowali przy wyborach samorządowych w 2018 roku, wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku i wyborach parlamentarnych. Jednak jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, to właśnie przy ostatnich wyborach ich koncepcje i strategie zawiodły najbardziej.
- Przez ostatnie kilka tygodni przekonywali prezesa Kaczyńskiego, że PiS wygra w cuglach i uzyska ok. 50 proc. w wyborach. Tak miało wynikać z sondaży, które były zlecane wewnątrz partii. Przez długi czas upajano się tymi wynikami – mówi nam nasz informator znający kulisy pracy sztabu wyborczego PiS.
Zawiodła komunikacja?
- Okazało się, że podczas ostatniej fazy kampanii zabrakło dobrych pomysłów i komunikacji. Było wyśmiewanie opozycji, a niewiele mówiło się o programie PiS i sukcesach rządu. Trzeba było mocniej promować transfery socjalne, w które partia wpompowała miliardy złotych. Nazwy haseł: "Hat trick PiS", "Piątka Kaczyńskiego" to za mało – mówi nam nasz rozmówca.
Dzień po wyborczym wieczorze, w poniedziałek - Plakwicz i Matczuk pojawili się na Nowogrodzkiej. Na podsumowaniu pracy sztabu. Wtedy mieli pożegnać się z pozostałymi członkami sztabu wyborczego. – Byli bardzo krótko. Mówili, że to ich ostatnia kampania. Byli sfrustrowani. Szybko wyszli – mówi nam nasz informator.
Na spotkaniu nie było prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Polityk na Nowogrodzkiej pojawił się kilka godzin później.
Rozmawiamy z członkiem sztabu wyborczego PiS, który pracował również przy kampanii. Pytamy o Plakwicz i Matczuka. - Ja bym aż tak nie dramatyzował. Oni tak mają, że po każdej kampanii wyglądają na smutnych i rozczarowanych. W emocjach rozstają się ze sztabem – po czym znowu wracają. W poniedziałek na Nowogrodzkiej faktycznie pojawili się na spotkaniu podsumowującym pracę sztabu i szybko wyszli. Ale to ich taka przypadłość – mówi nam nasz drugi rozmówca.
Pożegnali się, ale wrócą?
- Oczywiście, że jako PiS liczyliśmy na więcej. Jednak na finiszu kampanii, naszym kosztem, zyskała Konfederacja. Paradoksalnie pomogła jej wojna z Telewizją Publiczną, która nie chciała ich pokazywać ani zapraszać. Pojawili się więc w TVN24. Wówczas spora grupa potencjalnych naszych wyborców poszła głosować na nich – mówi członek sztabu PiS, który pracował przy kampanii wyborczej do Sejmu.
Co dalej z Plakwicz i Matczukiem? Zapytaliśmy o to wicerzecznika Prawa i Sprawiedliwości Radosława Fogla. - Sztab wyborczy zakończył swoją pracę wraz z ciszą wyborczą. W związku z tym wszyscy zrezygnowaliśmy z pracy w sztabie. Nie będę oceniał pracy osób ze sztabu, bo nie jest naszą rolę oceniać pracę sztabu - mówi WP Radosław Fogiel.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl