Atak na znanego menedżera. Miało być zabójstwo "kontraktowe"
Dwie osoby zostały aresztowane w związku z atakiem nożownika na menedżera w centrum Warszawy. Według śledczych miało to być zabójstwo na zlecenie. Napastnik przyleciał specjalnie z Wielkiej Brytanii. Niewykluczone są kolejne zatrzymania w tej sprawie.
9 maja w pobliżu Placu Politechniki w Warszawie nożownik zaatakował 61-letniego mężczyznę, który szedł ulicą ze swoim ochroniarzem. Ofiara trafiła do szpitala, gdzie był operowany.
Policja od początku była przekonana, że atak nie był przypadkowy. Pojawiały się informacje, że mógł to być zamach na zlecenie. Podejrzanym był obywatel Wielkiej Brytanii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Napad nożownika w Zabrzu. Wszystko nagrała kamera
Jak podaje TVN24, w rozwikłanie sprawy zaangażowano policjantów z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości oraz funkcjonariuszy komendy wojewódzkiej na Podkarpaciu. Sprawcę udało się zatrzymać w ubiegłym tygodniu, w pensjonacie na Podkarpaciu. W ręce służb wpadł także Polak, który miał brać udział w negocjowaniu "kontraktu" na zabójstwo.
Stołeczny sąd zdecydował o aresztowaniu obu mężczyzn na trzy miesiące - podaje TVN24. Nie została jeszcze zatrzymana osoba, która miała zlecić zabójstwo.
Ofiara dostawała groźby
Zaatakowany 61-latek jest menedżerem kojarzonym z prawicą oraz Kościołem. W przeszłości zasiadał w radach nadzorczych Poczty Polskiej i TVP, a także był w zarządzie Polkomtelu.
Mężczyzna już dwa miesiące informował śledczych o kierowanych wobec niego groźbach karalnych. Wskazywał także sprawcę. Według rozmówców TVN24 prokuratorzy "nie zrobili niczego, by zapobiec zamachowi".
Według dotychczasowych ustaleń motywem ataku były konflikty rodzinne.
Czytaj więcej:
Źródło: TVN24