Świat"To kompromitacja". Co Berlusconi wyszeptał Obamie?

"To kompromitacja". Co Berlusconi wyszeptał Obamie?

Oburzenie opozycji i konsternację koalicji rządowej wywołała we Włoszech krótka rozmowa premiera Silvio Berlusconiego z Barackiem Obamą w Deauville, na szczycie G8. Szef włoskiego rządu poinformował amerykańskiego prezydenta o dyktaturze kontrolowanego przez lewicę wymiaru sprawiedliwości w swoim kraju, co uznano za niegodne męża stanu wyciąganie na międzynarodowej arenie własnych problemów

"To kompromitacja". Co Berlusconi wyszeptał Obamie?
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

27.05.2011 | aktual.: 27.05.2011 17:09

Wszyscy mogli zobaczyć tę scenę w telewizji, a kto nie zdążył, znajdzie ją bez trudu w Internecie. Przed rozpoczęciem rozmów plenarnych premier Włoch podchodzi do prezydenta Stanów Zjednoczonych i szeptem po włosku informuje go o swoich kłopotach z wymiarem sprawiedliwości.

Rozmowę przerwał gospodarz spotkania, prezydent Nicolas Sarkozy. - Międzynarodowa kompromitacja Włoch - tak podsumował to zdarzenie lider centroprawicowego, opozycyjnego ugrupowania Przyszłość i Wolność, Italo Bocchino.

Berlusconi się tłumaczy

Premier Silvio Berlusconi tłumacząc się ze swych słów do prezydenta Baracka Obamy o "dyktaturze lewicowych sędziów" we Włoszech oświadczył, że jego obowiązkiem jest przedstawianie sytuacji w jego kraju. Zapewnił, że otrzymał "wsparcie" od Obamy.

- Moim absolutnym obowiązkiem jest, za każdym razem, gdy znajduję się na forum międzynarodowym, wytłumaczyć, jaka jest sytuacja we Włoszech i jakie sprawy mogą zagrozić wiarygodności kraju - stwierdził szef rządu na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu G8 w Deauville we Francji.

W ten sposób wyjaśnił, dlaczego podczas prywatnej rozmowy z Barackiem Obamą, zarejestrowanej przez media, powiedział: "Zaprezentowaliśmy projekt reformy wymiaru sprawiedliwości, dla nas ma fundamentalne znaczenie, bo w tym momencie mamy prawie dyktaturę sędziów z lewicy".

"Fałszywe" są jego zdaniem doniesienia włoskiej prasy o tym, że prezydent USA wysłuchawszy jego wypowiedzi okazał "dystans bądź chłód" wobec niego. - Przeciwnie, spotkałem się z serdecznością, szacunkiem, przyjaźnią i wsparciem - zapewnił.

Berlusconi dodał: "We Włoszech nie można dłużej tolerować ingerencji niektórych oskarżycieli wobec demokratycznie wybranych reprezentantów". Sędziowie - stwierdził - "ingerowali w życie polityczne kraju, w niektórych przypadkach doprowadzając do kryzysu rządowego i upadku gabinetów demokratycznie wybranych, czego konsekwencją były przedterminowe wybory".

- Kiedy będę z powrotem we Włoszech chętnie powrócę do tematu wymiaru sprawiedliwości, ponieważ za zasadnicze uważam to, by wiedziano, jakim jestem poddawany prześladowaniom - mówił premier w Deauville.

Premier oznajmił: "Nie opuszczę polityki póki we Włoszech nie będzie sprawiedliwego wymiaru sprawiedliwości, a sędziowie nie będą sądzić zgodnie z meritum, a nie w zależności od tego, czy oskarżony jest przyjacielem lub wrogiem".

Sędziowie "nigdy nie zostali uznani za winnych i nigdy nie pociągnięto ich do odpowiedzialności za błędy" - podkreślił szef włoskiego rządu.

Na konferencji prasowej ostro zaatakował też dziennikarzy mówiąc, że "skandaliczne" jest to, że nie oburzają ich postawione mu zarzuty i że ciągle "nadają im rozgłos". "Wstydźcie się" - powiedział Berlusconi pytany o to, czy o wymiarze sprawiedliwości rozmawiał także z innymi przywódcami, uczestniczącymi w szczycie G8.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)