To jego napadło czterech narodowców. Andrzej Majdan: chcieli się nade mną pastwić
Andrzej Majdan, członek KOD, został zaatakowany przez czterech młodych narodowców w czasie manifestacji w Radomiu. Wirtualnej Polsce opowiada o szczegółach napaści.
26.06.2017 | aktual.: 26.06.2017 11:30
Na nagraniach z Radomia widać, jak bije pana czterech młodych mężczyzn. Nic się panu nie stało?
W sensie fizycznym nic złego. Mam kilka otarć. W sensie psychicznym bardzo dużo złego. To straszne doświadczenie.
Jak doszło do tego, że został pan napadnięty?
Napadła na nas zorganizowana grupa bandytów. Większość z nich miała na sobie czarne koszulki Młodzieży Wszechpolskiej. Idąc w naszym kierunku, utrzymywali szyk wojskowy. Wykrzykiwali wrogie hasła, jak choćby "Śmierć wrogom ojczyzny". Nagle dostali się pod scenę, ale udało nam się otoczyć ich szczelnym kordonem. Gdyby policja zabezpieczała to zgromadzenie, to powinna wówczas wkroczyć i ich usunąć. Nie było jednak żadnych służb i sami eksportowaliśmy ich do granicy naszej manifestacji.
Dlaczego pana zaatakowali?
Z naszej strony nie było żadnej agresji. To oni zrywali nam czapki z głów, naszej szefowej wyrwali krótkofalówkę, mi próbowano wyrwać megafon, szarpano za plecak. Chcieli za wszelką cenę wywołać burdę, prowokowali. W pewnym momencie zostałem zaatakowany od tyłu. Ktoś mnie popchnął, uderzył. Posypały się ciosy. Zobaczyłem czterech typów, którzy chcieli się nade mną pastwić. Wszystko widać na zdjęciach. Sytuacja była dramatyczna. Wystraszyłem się, ale na szczęście szybko przyszła pomoc.
W niedzielę radomska policja wydała komunikat, że nikt nie zgłosił pobicia. Dlaczego?
Sprawę zgłosiliśmy w niedzielę w Warszawie. Kilkunastu świadków złożyło zeznania, także poszkodowani. W sobotę w Radomiu policja pojawiła się 15-20 minut po wszystkim. Opowiedzieliśmy, co się stało, a oni zaczęli nas przekonywać, żeby niczego nie zgłaszać, że nikt nie został ranny, nic się nie stało, więc nie ma potrzeby. Czytaj także: Policja wszczyna postepowanie ws. bójki w Radomiu)
Minister Błaszczak stwierdził, że siły policyjne, które zabezpieczały imprezę, były zbyt małe.
Tam nie było żadnych sił. Żadnego policjanta. Jedyni mundurowi, jacy byli na miejscu to dwóch strażników miejskich, którzy uciekli swoim samochodem, gdy zobaczyli, że zbliża się Młodzież Wszechpolska. Minister Błaszczak więc, delikatnie mówiąc, mija się z prawdą. Organizator naszego zgromadzenia złoży do prokuratury zawiadomienie o zaniechaniu policji w tej sprawie.
Dlaczego Młodzież Wszechpolska zakłóciła wasze zgromadzenie?
To dość proste dzieci, którymi ktoś manipuluje. Czytaj także : Jak tłumaczy się Młodzież Wszechpolska
Kto?
To dobre pytanie. Mam nadzieje, że poznamy odpowiedź. Takim napaściom sprzyja bezczynność i brak reakcji rządzących oraz odpowiednich służb.