To dzięki niemu Lublin walczy "kulturalnie" w Europie
Postawił na festiwale i rozwój kulturalny miasta. Dzięki niemu Lublin znalazł się na liście pretendentów do miana Europejskiej Stolicy Kultury. Krzysztof Żuk, wiceprezydent miasta i kandydat na prezydenta Lublina opowiada o swoich pomysłach. W rozmowie z Wirtualną Polską mówi jednak nie tylko o osiągnięciach kulturalnych, ale także o receptach na poprawę bezpieczeństwa mieszkańców i walkę z bezrobociem.
WP: Monika Szafrańska, Wirtualna Polska: - "Lublin bliżej ludzi" - jak zamierza Pan wprowadzić wyborcze hasło w codzienne realia miasta i jego mieszkańców?
Dr Krzysztof Żuk, wiceprezydent Lublina: - Budując politykę zrównoważonego rozwoju. Inaczej mówiąc: z jednej strony duże inwestycje kształtujące dostępność komunikacyjną Lublina (chodzi tutaj o usprawnieniu ruchu poprzez obwodnicę, drogi wewnątrz miasta i lotnisku), z drugiej strony - inwestycje w dzielnicach.
Ten "Lublin bliżej ludzi" oznacza, że prezydent i organ wykonawczy powinni realizować równolegle inwestycje w tych dwóch obszarach. Zarówno te duże, rozwojowe i jednocześnie usprawniające czy poprawiające jakość życia w dzielnicach. W każdym mieście są spore zaniedbania. Ja staram się utrzymać równowagę poprzez tę zasadę zrównoważonego rozwoju w odniesieniu do miast.
WP:
Rozwój Lublina uzależniony jest od dobrej infrastruktury. Ale póki co codzienną bolączką lublinian są korki w mieście. Co zrobi Pan, żeby usprawnić dojazdy mieszkańcom?
- Żeby rozładować korki, usprawnić układ komunikacyjny, musi być wybudowana obwodnica lubelska. Natomiast oprócz tego mamy kilka propozycji usprawnienia przejazdu wewnątrz miasta zwłaszcza w kierunku północ - południe. Chcę poprawić i wybudować takie trzy odcinki - średnicowe trasy, które będą przenosiły ruch w układzie północ - południe. Dzięki nim będzie można również objechać czy ominąć śródmieście, przemieszczając się w różne obszary czy dzielnice miasta. To jest tzw. trasa zielona, a właściwie jej dokończenie. Dzięki tym zmianom nowa dzielnica Czuby zyska połączenie. Trzeba wybudować estakadę na trasie Sowińskiego, która łączy dzielnice LSM i Czuby z Czechowem. Kolejnymi projektami są również przedłużenie ul. Solidarności przez ul. Bohaterów Monte Casino do ul. Krasińskiej. Mamy zidentyfikowane węzły komunikacyjne, które muszą być natychmiast przebudowane, żeby udrożnić ruch w mieście. To tylko przykładowe inwestycje, a jest ich znacznie więcej.
WP:
Cztery lata kadencji wystarczą Panu na zrealizowanie tych obietnic zwłaszcza tej najpoważniejszej - wybudowania lotniska dla Lublina?
- Jesteśmy już na etapie rozstrzygniętych pierwszych przetargów. Dwie pierwsze firmy przygotowują już tzw. makroniwelację. Właściwie już następuje przygotowanie pod budowę pasa drogowego, ale ten przetarg jest jeszcze nierozstrzygnięty. Tak samo, jak przetarg na terminal. Ale jesteśmy gotowi go ogłosić. Źródłem finansowania tej inwestycji jest Regionalny Program Operacyjny i oczywiście obydwa samorządy: województwo i miasto Lublin, które są akcjonariuszami spółki Port Lotniczy Lublin. Poprzez podwyższanie kapitału już teraz zabezpieczyliśmy około 100 mln zł. W RPO jest kolejne 100 mln zł, więc mamy już 200 mln. A jako spółka chcemy wyemitować obligacje na kwotę do 180 mln - to powinno zabezpieczyć potrzeby związane z budowa portu lotniczego.
WP:
Pana zdaniem usprawnienie infrastruktury przyciągnie inwestorów i zmniejszy tym samym bezrobocie w Lublinie?
- Zaraz po rozwiązaniu problemów z układem komunikacyjnym, przede wszystkim będę chciał przyciągnąć inwestorów. W związku z tym uzbrajamy tereny inwestycyjne. W tej chwili mamy rozbudowywaną specjalną strefę ekonomiczną. Wraz z uzbrojeniem terenów dla inwestorów, otwieramy równocześnie te nowe tereny pod inwestycje. Je także będziemy uzbrajali. Mam na to pozyskane środki z funduszy europejskich, bądź z RPO, bądź z Programu Operacyjnego Rozwój Polski Wschodniej. Łącznie ponad 50 mln unijnych pieniędzy, które powinny udostępnić, i w strefie, i poza strefą, tereny dla inwestorów. Chodzi nam o to, by praktycznie ułatwić im podejmowanie decyzji. Natomiast to, co jest istotne, to nasze współdziałanie z uczelniami.
WP:
Panu - pracownikowi naukowo dydaktycznemu z pewnością bliskie są sprawy studentów. Dlaczego Lublin, jako jeden z największych ośrodków akademickich w Polsce, nie potrafi zagwarantować pracy dla swoich studentów?
- Składają się na to dwie rzeczy. Po pierwsze w Lublinie jest ok. 100 tys. studentów i 20 tys. absolwentów. Żadne miasto dla takiej ilości absolwentów nie jest w stanie zapewnić wysokiej jakości miejsc prac. Mówimy tutaj o pracy, która daję nie tylko satysfakcję finansową, ale przede wszystkim rozwój zawodowy. Część absolwentów, tak czy inaczej, będzie migrowała za lepszymi warunkami pracy do Warszawy, Wrocławia, czy zagranicę. Natomiast chodzi nam o to, by zatrzymać jak największą część, bo ci młodzi absolwenci będą decydować o przyszłym obliczu i dynamicznym rozwoju Lublina. WP:
Co zamierza Pan zrobić, by poprawić tę sytuację?
Nie da się ukryć, że brak dostępności komunikacyjnej w Polsce wschodniej dla takich miast, jak Lublin, powoduje, że inwestorów jest mniej niż w innych miastach. Ale to nie oznacza, że nic nie robimy. Podjęliśmy działania związane w pierwszej kolejności z tworzeniem centrów usług. Lublin jest niezwykle atrakcyjny dla inwestorów w zakresie inwestycji outsourcingowych. Mówimy o centrach wszelakich usług: finansowo - księgowych, IT, usług prawnych itd. Raz, że mamy dużo absolwentów, dwa - mamy bardzo ciekawą strukturę wykształcenia łącznie z dobrą znajomością takich języków, jak angielski, francuski, niemiecki, rosyjski, czy ukraiński, bo na obydwu uniwersytetach UMCS i KUL mamy takie filologie.
Lublin jest miastem akademickim. Chcemy i mamy taką platformę stałej współpracy z uczelniami, a ja chcę w większym stopniu wdrożyć tę strategię innowacyjnego rozwoju opartą zarówno na aktywności samych uczelni i ich zaplecza przede wszystkim naukowego, czy naukowo - badawczego, jak i powiązania uczelni z biznesem. Pierwsze takie działania mają już miejsce.
WP:
Dlaczego to właśnie Lublin ma być atrakcyjnym miejscem do inwestowania?
- Lublin jest w centrum Partnerstwa Wschodniego. W praktyce oznacza to, że dobrze właśnie z pozycji naszego miasta, inwestując w Lublinie, obsługiwać swoje biznesy na Ukrainie, Rosji, Białorusi,czy w państwach Kaukaskich. Zwłaszcza, że za chwilę będzie lotnisko i sprawa komunikacji będzie dosyć prosta.
Atrakcyjność Lublina dzisiaj to jest przede wszystkim dostępność do wykwalifikowanej siły roboczej. Mówię tu o absolwentach, których nie ma już we Wrocławiu, nie ma w innych miastach. Tam inwestorzy, tak jak IBM we Wrocławiu ściągają z całej Polski pracowników, a w Lublinie oni są i na dodatek koszty realizacji tych biznesów są znacznie niższe. Ceny powierzchni biurowych są dużo niższe, oczywiście i średnia płaca też jest niższa. W związku z tym dla inwestora jest to atrakcyjne.
Tworzące się stabilne warunki kosztowe na długi okres czasu, ta stabilizacja kosztowa dla inwestora plus oczywiście perspektywa powstania lotniska, które powinno już w 2012 roku funkcjonować - wyda mi się, że to są wystarczające przesłanki, żeby na poważnie można było już teraz rozmawiać o inwestycjach.
Porozumieliśmy się z deweloperami i już w tej chwili tworzymy kilkanaście tysięcy metrów kwadratowych powierzchni biurowej. W przyszłym roku będziemy ją oferować.
WP:
Oprócz zwiększenia ilości miejsc pracy, jaką pomoc zagwarantuje Pan rodzinom, zwłaszcza tym wielodzietnym?
- Polityka społeczna prezydenta w Lublinie funkcjonuje nie najgorzej. Od lat budowany jest system opieki poprzez współpracę z organizacjami pozarządowymi. Dzisiaj większą część zadań wykonywana jest poprzez przekazywanie tych dotacji właśnie organizacjom pozarządowym zajmujących się pomocą społeczna. Ale oczywiście Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie wykonuje te zadania, które określa ustawa. Nie dostrzegam tu jakichś szczególnych problemów. Potrzebujący mieszkańcy Lublina są objęci skuteczną opieką.
WP:
Zwiększy Pan ilość mieszkań socjalnych?
- Ten problem kreowania odpowiedniej ilości mieszkań czynszowych i komunalnych rozwiązujemy np. poprzez Towarzystwo Budownictwa Społecznego, które jest naszą jednoosobową spółką gminy. To towarzystwo będzie w najbliższych latach bardziej intensywniej budowało, a my będziemy kierowali tam mieszkańców z dopłatą do czynszu, bo TBS buduje najtaniej. W tym roku powstało 120 mieszkań komunalnych. Mamy również w TBS drugie tyle. W związku z powyższym, powoli, powoli, przez te najbliższe parę lat ten problem - brak mieszkań dla najuboższych mieszkańców - powinniśmy jeśli nie rozwiązać, to znacznie złagodzić.
WP:
Czy w budżecie miasta znajdą się pieniądze na nowe obiekty rekreacyjno-sportowe? Brakuje także ścieżek rowerowych.
- Ścieżki rowerowe będą coraz bardziej dostępne, bo kolejne środki z funduszy europejskich przeznaczamy na kontynuację tych połączeń. W Lublinie może nie jest ich wystarczająco, ale stosunkowo dużo. Oczywiście będziemy kładli spory nacisk, aby połączyć wszystkie części Lubina ze Śródmieściem i przenosić ten ruch rowerowy do najbardziej atrakcyjnych miejsc.
Natomiast jeśli chodzi o stadion: tak, będziemy budowali stadion piłkarski na 15,5 tys. miejsc. Jesteśmy w tej chwili tuż przed podpisaniem umowy z marszałkiem o udostępnienie nam środków, to jest 17 mln euro. Drugie tyle my dokładamy. Jeszcze w tym roku będziemy ogłaszać przetarg na "zaprojektuj i wybuduj". Z kolei inne, stare stadiony: lekko-atletyczny obecny stadion piłkarski, będziemy chcieli przerabiać, przebudowywać. Ten ostatni na stadion sportów motorowych. Mamy taki obiekt Lublinianki - pięknie wkomponowany w miasto. Tyle, że wymaga dużych nakładów kapitałowych.
Poszliśmy w tworzenie infrastruktury przy szkołach. Tworzymy dużo boisk "orlików", również takie centra międzyszkolne, czyli centra dzielnicowe, co było naszym pomysłem na udostępnienie tej infrastruktury mieszkańcom w ciągu następnych od dwóch do trzech lat. WP:
Czy Lublin mimo wszystko jest bezpiecznym miastem?
- Tak. Lublin jest miastem kreującym wysoką jakość życia. Mieszka się tu spokojnie. Miasto jest zielone, ma piękną starówkę, jest bardzo dużo imprez kulturalnych. Staramy się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Jesteśmy na krótkiej liście i tak naprawdę ilość różnych przedsięwzięć, projektów w sferze kultury jest ogromna. Także każdy coś dla siebie odnajdzie. Jednocześnie w dzielnicach podlegających szczególnej trosce jest monitoring miejski. Mamy także dobrą współpracę z policją. Opłacamy dodatkowo patrole policyjne, budujemy dodatkowe komisariaty, więc tutaj ta współpraca jest bardzo dobra. Jednoczenie mamy rozbudowaną straż miejską, która również wykonuje swoje zadania.
WP:
W Lublinie nie ma problemu z za małą ilością policjantów i patroli ulicznych?
- Policjantów może nie jest za mało, natomiast nie podlegają oni miastu. Są finansowani z budżetu państwa, którym mogą dysponować na patrolowanie. My i tak dokładamy się do patrolowania. Nie ma nic lepszego niż takie prewencyjne patrole, czy policyjne, czy policji wspólnie ze strażą miejską. Pozwalamy im uzupełnić tę lukę, którą tworzy minister spraw wewnętrznych nie przekazując właściwiej ilości środków. Ale nie da się ukryć, że dzięki temu bezpieczeństwo zawsze się poprawia.
WP:
Wspomniał Pan o wielości imprez kulturalnych. Województwo lubelskie miało także w tym roku fantastyczną reklamę. Ma Pan jakieś nowe pomysły, żeby przyciągnąć turystów do miasta?
- Lublin przede wszystkim, jako pretendent do Europejskiej Stolicy Kultury, tworzy bardzo bogatą ofertę kulturalną, którą opieramy na wielokulturowości, na ich przenikaniu się. W Lublinie mamy właściwie do czynienia z czymś, co w Polsce centralnej czy w innych miastach w takim stopniu już nie ma. Mamy żyjącą kulturę wschodu, żydowską i oczywiście na to nakłada się cała tożsamość kulturowa i historyczna Polaków. To jest fascynujące. Wielokulturowość jest niezwykle atrakcyjna dla przyjezdnych i w związku z powyższym turystykę chcielibyśmy widzieć w dużej mierze opartą na uczestnictwie w tych projektach kulturalnych. A z drugiej strony - na bogatej ofercie, zarówno jeśli chodzi o zabytki. Również te przyrodnicze elementy występujące w regionie: piękne Roztocze czy Pojezierze Łęczycko - Włodawskie z dziką przyrodą, której gdzie indziej jest mało.
W ramach opracowanej przez samorząd województwa strategii rozwoju turystyki współpracujemy z zarządem województwa. Także my staramy się udostępniać Lublin, a marszałek region w aspekcie tego, co jest tam najciekawsze. Mamy rozbudowaną bazę hotelową od prostych hosteli po luksusowe hotele, więc każdy turysta ma szanse znaleźć dla siebie dogodne warunki pobytu.
Natomiast zachęcałbym przede wszystkim do uczestniczenia czy przyjazdu do Lublina wtedy, kiedy odbywają się festiwale. Mamy rozmaite przeglądy, np. taki autorski projekt "Noc kultury", podczas którego całą noc wszyscy twórcy są do dyspozycji turystów i mieszkańców. Mamy festiwale typu "Inne brzmienia" czy organizowane przez rozdroża , mamy konfrontacje teatralne. Tego jest bardzo dużo i nie bez powodu dostaliśmy się na krótką listę miast kandydujących do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury.
WP:
Lublin ma szanse, by wypromować swoją kulturę i przebić tak prężne ośrodki, jak Warszawa, Wrocław czy Kraków?
- Nasze główne hasło to "Lublin w dialogu". To "w" jest bardzo ważne, bo kładziemy tutaj głównie nacisk na środowiska twórców, na organizacje pozarządowe, na aktywność różnych środowisk: od tych, które zajmują się świadczeniem kultury, czy konkretnymi projektami kulturalnymi, po te, które zajmują się kulturą zagospodarowania przestrzeni, a nawet takimi, które zajmują się problemem praw obywatelskich.
To, co się stało w ostatnich dwóch latach, to jest wzbudzenie tej aktywności środowisk opartych na przekonaniu, że warto i ta aktywność zostanie zagospodarowana. Przez władze miasta.
Mamy szanse również ze względu na fascynującą wielokulturowość. Ewidentnie widać to w ramach festiwalu inne brzmienie Mirosława Olszówki, gdzie mamy i śpiewaków ukraińskich, i żydowskich czy inne zespoły. To pokazuje, jak tworzy się taki konglomerat kulturowy o niezwykle silnym oddziaływaniu. I to jest właśnie siła Lublina. Jestem przekonany, że mamy duże szanse na tytuł Europejskiej Stolicy Kultury.
WP:
Który z tych wszystkich wymienionych przez Pana elementów jest najważniejszy? Który będzie priorytetem w Pana działaniach?
- W pierwszej kolejności: dostępność komunikacyjna, czyli skoncentrowanie środków na przebudowie i układzie komunikacyjnym Lublinie i budowie lotniska. Bo to warunkuje drugi ważny cel - przyciąganie inwestycji. Mówimy tutaj zarówno o inwestycjach realizowanych przez lubelskich przedsiębiorców, jak i inwestycjach zewnętrznych. Ale one w dużej mierze będą uwarunkowane tą dostępnością komunikacyjną. To jest największe wyzwanie, które przed nami stoi.
Z kandydatem Platformy Obywatelskiej dr Krzysztofem Żukiem na prezydenta Lublina, który obecnie jest zastępcą Prezydenta Miasta Lublina do spraw Rozwoju, rozmawiała Monika Szafrańska, Wirtualna Polska.