"To była masakra". Mocne słowa pod adresem Izraela
Co najmniej 15 Palestyńczyków zostało zabitych w trakcie interwencji sił izraelskich przeciwko demonstrantom na granicy Izraela ze Strefą Gazy. Działania Izraela ostro potępił prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.
- To była masakra - stwierdził w sobotę Erdogan, przemawiając w Stambule do swych zwolenników. Podkreślił, że rząd Turcji nigdy nie przestanie piętnować "izraelskiego terroru" i zamierza wspierać swych "palestyńskich braci".
Według palestyńskich źródeł, na której powołuje się agencja EFE, w piątkowym "Marszu Powrotu" zorganizowanym przez rządzące w Strefie Gazy radykalne ugrupowanie Hamas wzięło udział ok. 40 tys. ludzi (30 tys. według armii izraelskiej).
Armia izraelska użyła przeciw demonstrantom gazu łzawiącego, gumowych pocisków i ostrej amunicji. Rannych zostało ponad 1,4 tys. osób: 800 doznało ran postrzałowych, 600 - w wyniku użycia gazu przez Izraelczyków. 20 osób jest w stanie krytycznym.
Według agencji Associated Press był to najkrwawszy dzień w Strefie Gazy od czasu wojny Izraela z Hamasem w 2014 roku.
Izrael odpiera zarzuty
Palestyński prezydent Mahmud Abbas stwierdził, że za akty przemocy odpowiedzialny jest Izrael. Premier Benjamin Netanjahu odpiera zarzuty, podkreślając, że kraj bronił swej suwerenności i obywateli. Izraelska armia zazwyczaj ostrzeliwuje ludzi, którzy zbliżają się do muru na granicy z Gazą, ponieważ podejrzewa, że jest to próba podłożenia ładunków wybuchowych.
Protesty na granicy z Izraelem mają potrwać do 15 maja. Demonstranci domagają się prawa powrotu na utracone ziemie dla potomków Palestyńczyków wysiedlonych podczas tzw. pierwszej wojny izraelsko-arabskiej, która wybuchła w 1948 roku po proklamacji niepodległości państwa żydowskiego. Izrael kategorycznie wyklucza taką możliwość, argumentując, że zniszczyłoby to żydowski charakter kraju.
Władze Izraela zarzucają Ankarze wspieranie Hamasu.
Zobacz także: Jacek K. ofiarą strategii politycznej PiS-u?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl