"To był akt rozpaczy". Rozmawialiśmy z sąsiadami mężczyzny, który podpalił się w Warszawie
W Niepołomicach, tak jak w całej Polsce, zdania ludzi są podzielone. Dlaczego 54-letni Piotr S., mieszkaniec tego miasta, postanowił podpalić się w samym centrum Warszawy? - To przez jego emocjonalną słabość - tłumaczą jedni. - Winne są rządy Prawa i Sprawiedliwości - nie zgadzają się drudzy. - To wszystko przez diabła - niektórzy wytłumaczenia próbują szukać w udziale sił wyższych.
"Ludzie przychodzą do sklepu i gadają"
Małe, 12-tysięczne miasteczko jakich wiele w Polsce. Oddalone od Krakowa o 26 km, co jest dla niego równocześnie błogosławieństwem, jak i największym przekleństwem. Plusem jest to, że duże miasto w pobliżu, więc i praca jest, i na weekend gdzieś można wyjechać, minusem zaś - drenaż elit, czyli to, że wielu jak już raz wyjedzie, to o powrocie słyszeć już nie chce.
Ci, którzy zostali, słyszeli już jednak o tym, co stało się w czwartek w tak odległej stolicy. O tym, że jeden z mieszkańców Niepołomic, których imię najmocniej sławi chyba tylko klub piłkarski Puszcza grający na zapleczu ekstraklasy, postanowił na znak protestu podpalić się pod Pałacem Kultury i Nauki.
Piotr S. nie jest tu jednak znaną postacią, dlatego też wielu mieszkańców o tragedii dowiedziało się nie z ulicznych plotek, a tak jak reszta kraju - z telewizji.
- Ludzie przychodzą do sklepu i w kółko gadają o tym, co zrobił, ale tak naprawdę to prawie wszyscy te informacje biorą z mediów - przyznaje w rozmowie z nami ekspedientka z jednego ze sklepów przy niepołomickim rynku. Mężczyzny, który targnął się na życie nie zna, wolałaby żeby Niepołomice dzięki innym historiom trafiały na czołówki wiadomości i okładki gazet.
"To diabeł ludzi do takich rzeczy namawia"
- Panie, to był jego akt rozpaczy - przyznaje starszy mieszkaniec. - Jak się z ludźmi rozmawia, to nikt się nie chce przyznać, że głosuje na PiS, a potem sondaże wskazują jasno, że ta partia ma zdecydowaną przewagę. No to jak to jest? - pyta.
- Te rządy to kompletna zapaść państwa i prawa. Nie dziwię się, że słabszy emocjonalnie człowiek mógł się załamać - stawia swoją diagnozę.
- Teraz PiS zrobi z niego człowieka chorego psychicznie, i to pewnie od wielu lat - prognozuje. - Młodzi nie pamiętają, ale takie samospalenia były już w PRL-u i Czechosłowacji - wspomina. - Czy to da do myślenia panu prezesowi? Poszedłby w końcu na emeryturę i byłby spokój - zdenerwowany mężczyzna macha ręką i odchodzi.
- Teraz jest naprawdę dobrze, a za Tuska też się podpalali - dorzuca inny przechodzień. - Ludzie zarabiają coraz więcej, żyje się lepiej. Niektórzy potrafią tylko narzekać, nie potrafią na to wszystko spojrzeć z dystansem - przekonuje.
- To dlaczego mieszkaniec waszego miasta się podpalił? - pytamy. Mężczyzna wymownie puka się w głowę i odchodzi.
Takich relacji jest więcej. Dyktowanych przekonaniami politycznymi albo emocjami. - Panie, to diabeł ludzi do takich rzeczy namawia. On za to wszystko odpowiada. Nie ma sensu szukać innych wyjaśnień - przekonuje kobieta szukająca transcendentalnych wyjaśnień.
Od dłuższego czasu Polska A, B i C jest skonfrontowana i podzielona. W sprawie Smoleńska, naszej pozycji w UE, prawodawstwa, i nawet w sprawie samopodpalenia się Piotra S. Nie zgadzają się ludzie na niepołomickim rynku, gryzą się politycy i publicyści w Warszawie. Ot, to Polska właśnie.