"To Bóg osądzi księdza Jankowskiego"
- W takich okolicznościach nie mówi się o człowieku źle, ale o tym, co jest jego zasługą. Miał poważny, niebanalny wkład w powstanie "Solidarności", a także w przemiany po 89. roku - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską bp Tadeusz Pieronek wspominając zmarłego w poniedziałek ks. prałata Henryka Jankowskiego. Proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku zmarł w wieku 74, zmagając się od wielu lat z cukrzycą.
13.07.2010 | aktual.: 13.07.2010 15:52
Bp Tadeusz Pieronek: miał duży wkład w rodzenie się Polski niepodległej
Ks. prałat Henryk Jankowski, kapelan "Solidarności", budził w ostatnich latach swojego życia wiele kontrowersji, ale - jak mówi w rozmowie z Wirtualną Polską - ks. bp Tadeusz Pieronek o zmarłych nie mówi się źle. - W czasach PRL miał duży wkład w rodzenie się Polski niepodległej, był duchowym wsparciem dla robotników, Lecha Wałęsy. Miał zdecydowaną wolę iść w tym kierunki i jesteśmy mu za to wdzięczni. Zszedł ze sceny jako człowiek, który miał poważny, niebanalny wkład w powstanie "Solidarności", a także przemiany po 89. roku - podkreśla ks. bp Tadeusz Pieronek.
Pytany o to, jak wspomina jego działalność w późniejszych latach, mówi, że jako sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski musiał czasami interweniować w jego sprawie. - Nieraz musieliśmy go tonować, ale nigdy nie używaliśmy żadnych środków, do których ludzie nas namawiali. Byli tacy, co mówili: "zabić, zakopać", ale trudno było traktować takie propozycje serio. Nie mamy kompetencji, aby osądzać go, niech pan Bóg to zrobi - tłumaczy ks. bp Tadeusz Pieronek.
Jaki był ks. Jankowski w prywatnych wspomnieniach ks. bp. Pieronka? - Ubierał się ekstrawagancko, skrapiał się dobrymi perfumami, ale nie było w tym nic złego. Podczas paru spotkań rozmawialiśmy o wszystkim i niczym, nie znaliśmy się prywatnie. Nie pamiętam też, aby przyszedł do mnie kiedyś z jakimś konkretnym planem lub propozycją - opowiada.
Ks. Robert Nęcek: podobała mi się jego odwaga
Ks. Robert Nęcek, rzecznik prasowy archidiecezji krakowskiej również chce zapamiętać proboszcza św. Brygidy jako kapelana "Solidarności". - Ks. Jankowskiego zawsze postrzegałem przez pryzmat jego przyjaźni z Lechem Wałęsą i ks. Jerzym Popiełuszką. Widywałem ich parę razy podczas mszy w św. Brygidzie w Gdańsku i na warszawskim Żoliborzu. Idea reprezentowana przez nich zawsze była mi bardzo bliska. Pamiętam jak ks. Jankowski użyczał terenu swojej plebanii dla opozycjonistów. Podobało mi się jego zdecydowanie i odwaga, mam jednak na myśli wyłącznie niekontrowersyjne lata jego działalności. Jeśli chodzi o współczesne czasy to jego wypowiedzi antysemickie nie były aprobowane, bo nie mieściły się w nauczaniu Kościoła - podkreśla ks. Nęcek.
Prof. Tomasz Nałęcz: był heroicznym kapłanem wspierającym „Solidarność”
- Nie należę ani do grona wielbicieli, ani przeciwników ks. Jankowskiego. Zachowuję go w pamięci tak, jak miliony Polaków pamiętających PRL, ale żyjących już w wolnej Polsce. Przede wszystkim jako heroicznego kapłana wspierającego „Solidarność” – mówi Wirtualnej Polsce prof. Tomasz Nałęcz, dodając, że jako dla historyka jest przekonany, że kiedy opadną polityczne emocje, i już w atmosferze spokoju przyszli historycy będą pisali historię Polski lat 70. i 80., to nazwisko ks. Jankowskiego będzie jednym z bardziej znaczących. – Jako właśnie to nazwisko, ta kotwica, bez której wielki ruch „Solidarności” być może w ogóle by nie powstał. Albo zostałby zatracony w komunistycznym oceanie – mówi prof. Nałęcz.
Pytany o kontrowersje związane z osobą ks. Jankowskiego (kazania wygłaszane przez niego, a zwłaszcza dekoracje grobu Pańskiego z okazji świąt Wielkanocy, zawierały dużą dawkę elementów antysemickich) odpowiada, że podobnych kontrowersyjnych zachowań jak u ks. Jankowskiego – szczególnie w latach 90., kiedy były one najgłośniejsze – można wśród Polaków znaleźć wiele. – Kościół katolicki przez wieki miał kłopot z pokusą antysemityzmu, natomiast nie należy patrzeć na ks. Jankowskiego przez pryzmat tych niewłaściwych zachowań ale tego, co wyjątkowe. A kapłanów, księży, którzy angażowali się z narażeniem wszystkiego co mieli, również życia, po stronie „Solidarności” nie było tak wielu – mówi prof. Nałęcz.
- Każda z wielkich postaci polskiej historii ma swoje słabości. Ale jak patrzymy na dorobek takich ludzi jak ks. Jankowski, to nie ulega dla mnie wątpliwości, że te jego słabości całkowicie znikną w cieniu jego wielkiej historycznej zasługi jakim było wsparcie „Solidarności” – mówi prof. Nałęcz.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: był wyczulony na biedę
Z kolei ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski przypomina działalność charytatywną ks. Jankowskiego: - Kościół św. Brygidy był, podobnie jak Nowa Huta, bastionem „Solidarności”. To tu ks. prałat pomagał rodzinom wyrzuconych z pracy, internowanych robotników, rozdzielał paczki z ubraniami i żywnością. Imponowała mi jego bezinteresowność. Ks. Jankowski pochodził z wielodzietnej rodziny i kiedyś opowiadał mi o tym, że w domu się nie przelewał. To dlatego był wyczulony na biedę innych i do końca swojego życia pomagał potrzebującym.
Ks. Isakowicz-Zaleski jednocześnie przyznaje, że ks. prałat popełnił wiele błędów w swoich późniejszych działaniach. – Po roku 90. zagubił się, zabrnął za daleko, nie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Raziły nie tylko jego wypowiedzi, ale przede wszystkim działalność gospodarcza – wina, perfumy, plany otwarcia restauracji. Kiedyś nawet mu powiedziałem, że nie tędy droga, ale on miał swój pomysł na życie. Niepotrzebnie zrażał do siebie ludzi tym blichtrem i ekstrawaganckimi strojami – akcentuje duchowny.
Krzysztof Dośla, przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”: był wielkim Polakiem
- Wielki kapłan, patriota i Polak – mówi Krzysztof Dośla, podkreślając zasługi ks. Jankowskiego w odzyskaniu niepodległości i wolności Polski po 89 roku. - To był jeden z tych kapłanów, który mimo że był atakowany przez SB, prześladowany, inwigilowany, nie ugiął się i nie zmienił swoich poglądów – mówi przewodniczący gdańskiego regionu „Solidarności”. Pytany o antysemickie wypowiedzi ks. Jankowskiego, odpowiada, że „to jest niestety gęba, którą mu dorobiono”. – Wiele z rzeczy, które mu przypisywano, nie mówił czy nie robił. Ci, którzy to robili, doskonale o tym wiedzą – mówi i zauważa, że „tysiące ludzi zawdzięcza ks. prałatowi Jankowskiemu pomoc”: - Do niego kto przychodził, to nie wychodził z pustymi rękami. Jeżeli nie pieniądze, to dawał jakieś przedmioty. I to do ostatnich chwil swojego życia.
Janusz Śniadek przewodniczący komisji krajowej NSZZ „Solidarność”: był dumny i niepokorny
- Z całą pewnością odchodzi od nas jedna z legend „Solidarności” – mówi Janusz Śniadek i dodaje, że ks. Jankowskiego poznał osobiście po roku 89. – Był niesłychanie komunikatywny, miał dar nawiązywania kontaktu z otoczeniem, a przy tym był dumny i niepokorny. To budziło respekt, szacunek i uznanie. Ludzie się do niego garnęli – mówi Śniadek, wspominając równocześnie wielkie zaangażowanie ks. prałata w pomoc charytatywną. – Dzięki temu – tłumaczy przewodniczący – że ks. Jankowski przyciągał tak wiele osób z różnych środowisk (również spoza granic), spowodował, że duża część pomocy kierowanej do Polski, była m.in. adresowana na kościół św. Brygidy.
Śniadek wspomina, że ks. Jankowski – trochę jak „Solidarność” – zawsze był dumny i robił swoje. Zaprzecza, żeby jej droga dobiegła końca, z chwilą wywalczenia wolności. Zadaniem, które pozostało do spełnienia, jest walka o sprawiedliwość społeczną.
Wspomnienia zebrała Agnieszka Niesłuchowska i Anna Kalocińska, Wirtualna Polska