Też miał lecieć Tu‑154 do Syrii. Wadim Ananiew: pójdę do świątyni, aby się pomodlić
- Wciąż nie mogę w to uwierzyć - mówi Wadim Ananiew, jeden z trzech solistów Chóru Aleksandrowa, którzy nie znaleźli się na pokładzie Tu-154, rozbitego nieopodal Soczi. Artysta jest zszokowany katastrofą i śmiercią praktycznie całego zespołu, z którym współpracował od lat. Wyjaśnił też, dlaczego nie poleciał na występ do Syrii.
25.12.2016 | aktual.: 25.12.2016 15:38
- Byłem w szoku - dodaje Ananiew, opowiadając, jak zareagował na poranną informację o tragedii, przekazaną mu przez telefon. Muzyk otrzymał zgodę na urlop od dyrektora Chóru Aleksandrowa, bo właśnie urodziło mu się trzecie dziecko. Chciał zostać w domu, bliżej rodziny - tym bardziej, że zespół miał w rosyjskiej bazie w Syrii Hmejmim wystąpić zaledwie raz.
- Gdyby to miało być kilka koncertów, to nie chciałbym urlopu, bo to przecież moja praca. Byłem w Czeczenii, w Jugosławii, ale nie w Syrii. Poprosiłem dyrektora o zgodę i zrozumiał mnie - wyjaśnia solista.
- Teraz stoję przed wami, a miałem przecież lecieć - podkreśla Ananiew, składając kondolencje bliskim ofiar katastrofy na Morzu Czarnym. Dodał też, że jego żona bardzo przeżyła katastrofę. - Żona płacze, a dzieci nie rozumieją, co się stało. Pójdę z rodziną do świątyni, aby się pomodlić - zapowiada.
Bliscy oraz znajomi ofiar katastrofy składają kwiaty i zapalają znicze przed siedzibą chóru, która znajduje się w samym sercu Moskwy.
Tu-154 zniknął z radarów ok. godz. 5.30 czasu lokalnego (godz. 3.30 w Polsce), dwie minuty po starcie z lotniska Soczi-Adler i spadł do Morza Czarnego. Na pokładzie znajdowało się 92 ludzi - 84 pasażerów i ośmiu członków załogi. Samolotem podróżowało m.in. 64 członków słynnego Chóru Aleksandrowa, którzy byli w drodze do bazy lotniczej Hmejmim w Syrii, gdzie mieli dać noworoczny koncert. Na pokładzie było także dziewięciu rosyjskich dziennikarzy - telewizji Pierwyj Kanał, NTW i Zwiezda, a także szefowa organizacji Sprawiedliwa Pomoc Jelizawieta Glinka, bardzo ceniona i znana w Rosji jako "doktor Liza".
- Chór Aleksandrowa to wizytówka Rosji - komentuje znany rosyjski pianista Denis Macujew, który niedzielną katastrofę nazwał "straszną niesprawiedliwością". Wnuk założyciela chóru Aleksandra Aleksandrowa, podkreśla, że zginęli wszyscy najlepsi soliści. - Teraz wszystko się zawali, najlepsi odeszli - dodaje.
Przyczyny katastrofy nie są jeszcze znane. oprac. A. Jastrzębski