Terroryści nie planowali zamachu na elektrownie atomowe? "The Times": chcieli wykraść stamtąd substancje promieniotwórcze
• "The Times": terroryści próbowali zdobyć materiały radioaktywne
• Zamachowcy chcieli na ich bazie stworzyć tzw. brudną bombę
• Terroryści obserwowali pracowników elektrowni w Tihange
25.03.2016 | aktual.: 25.03.2016 07:41
Po zamachach terrorystycznych w Brukseli do minimum zredukowano personel w obu belgijskich elektrowniach atomowych - Doel i Tihange. - Pozostali tam tylko ci, którzy naprawdę musieli - powiedział rzecznik belgijskiego nadzoru nuklearnego AFCN.
Jednak jak wskazuje "The Times", 11 pracownikom elektrowni w Tihange już w listopadzie 2015 roku cofnięto pozwolenia na wejście na teren obiektu. Stało się to na wniosek belgijskich służb bezpieczeństwa, które podejrzewały, że terroryści z tzw. Państwa Islamskiego obserwują osoby zatrudnione w elektrowni.
Belgijskie służby, po zamachach w Paryżu, odnalazły nagrania, zrealizowane przez osoby podejrzane o terroryzm, na których zarejestrowano m.in. jak jedna z osób zajmująca kierownicze stanowisko w elektrowni wchodzi do swojego domu.
W czwartek wyszło na jaw, że osoby odpowiedzialne za obserwację pracowników elektrowni kontaktowały się z braćmi el-Bakraoui, podejrzanymi o zamachy samobójcze w Brukseli.
Jeden z przedstawicieli Belgijskiej Agencji Federalnej ds. Kontroli Atomowej stwierdził w rozmowie z "The Times", że to, w jaki sposób terroryści inwigilowali pracowników, wskazuje na to, że planowali porwanie jednej z nich i w ten sposób zdobyć materiały radioaktywne. Następnie - według służb - zamachowcy planowali skonstruowanie tzw. brudnej bomby, która nie ma wielkiej siły wybuchu, ale przy eksplozji doprowadza do radioaktywnego skażenia obszaru detonacji.
W brukselskich zamachach zginęło co najmniej 31 osób, a ok. 300 zostało rannych.