Terror antyszczepionkowców. Nie działają na nich argumenty partyjnych kolegów
Antyszczepionkowe lobby w Prawie i Sprawiedliwości głuche na jakiekolwiek argumenty. Nie przekonują ich nawet szczere relacje przekazywane przez tych, którzy ledwie wyszli z życiem z zakażenia koronawirusem. W sejmowych kuluarach coraz więcej głosów przedstawicieli PiS, którym nie podoba się postawa rządzących wobec pandemicznych środków ostrożności, ignorowanych przez koronasceptyków.
O problemie donosi "Gazeta Wyborcza". Dziennikarze dotarli do członków PiS, którzy mają bardzo przykre doświadczenia związane z zakażeniem. Są zrozpaczeni, bo koronasceptycy w strukturach partyjnych i koalicyjnych mają wielki wpływ na rządzących, którzy nie chcą wprowadzać żadnych pandemicznych zasad, które mogą zdenerwować przeciwników szczepień.
Posłanka PiS, Barbara Dziuk, w zeszłym roku zmierzyła się z wirusem. "Miałam 10 procent szans na przeżycie. Żegnałam się ze światem. Próbowała uświadamiać kolegów, którzy najpierw podważali pandemię, a teraz są sceptyczni wobec szczepień. Bezskutecznie" - opowiada "GW".
Poseł Robert Telus stracił przez COVID kilka bliskich osób. Zastanawia go opór przed szczepieniami. W Prawie i Sprawiedliwości coraz więcej osób, które są zdenerwowane bezkarnością wypowiadających się publicznie kolegów, których "szczepionki nie przekonują" i którzy uważają je za "eksperyment medyczny".
Terror antyszczepionkowców. Nie działają na nich nawet argumenty partyjnych kolegów
"Polska bije rekordy ponadwymiarowych zgonów w Europie. a w kraju odbywa się polityczny danse macabre. Markowane są ruchy, że coś się dzieje w sprawie walki z pandemią, a dzieje się niewiele. Liczą się sondażowe słupki" - komentuje gazeta. I przytacza słowa szefa klubu Lewicy, Krzysztofa Gniewkowskiego: "PiS walczy o to, by utrzymać poparcie ruchu antyszczepionkowego. Woli to, niż oprzeć się na nauce".
Projekt nowej ustawy, który umożliwia testowanie pracowników, "jak ognia boi się słowa, szczepienie’" - uważa Katarzyna Lubnauer z KO. Nowe przepisy, które miały zachęcać do szczepień, o szczepieniach nic nie mówią. "Według opozycji to potworek prawny. Porozumienie nazwało nawet ustawę ‚lex konfident’, bo napuszcza ludzi na siebie" - komentuje gazeta, wyjaśniając, że zgodnie z projektem Czesława Hoca, jeżeli pracownik zachoruje i będzie miał uzasadnione podejrzenie, że do zakażenia doszło w zakładzie pracy, to może złożyć pracodawcy wniosek o odszkodowanie. Będzie musiał je wypłacić pracownik, który nie poddał się testowi, i którego podejrzewa się o zarażenie innego pracownika.
"To kuriozum. Nie da się udowodnić zakażenia drogą kropelkową i wskazać osoby, od której doszło do zakażenia. To jest kompletnie bez sensu. Będziemy teraz pozywać siebie nawzajem" - mówi "GW" Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL. Projektem Sejm zajmie się we wtorek.