Teorie spiskowe kreślone anonimowym piórem. Kolejne powstały wokół śmierci Adamowicza
- Po każdym ważniejszym wydarzeniu społeczno-politycznym mamy do czynienia z pojawieniem się różnego rodzaju plotek, domysłów i właśnie teorii spiskowych. To było do przewidzenia, że po tragedii w Gdańsku pojawią się kolejne - mówi WP dr Franciszek Czech, autor książki "Spiskowe narracje i metanarracje".
W sieci krąży post. Ma łącznie kilkadziesiąt tysięcy reakcji, komentarzy i udostępnień. Jest anonimowy - autor zdradza jedynie, że w przeszłości pracował w wojsku i policji. Snuje teorie spiskowe dotyczące zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Analizuje działania Stefana W. Twierdzi, że był wcześniej wyszkolony i dobrze przygotowany do ataku.
Dlaczego przy takich tragediach powstają teorie spiskowe? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do dr. Franciszka Czecha, autora książki "Spiskowe narracje i metanarracje", adiunkta w Instytucie Studiów Międzykulturowych Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Popularność, eksperyment
- One tworzone są z różnych powodów. Jest to chociażby chęć zdobycia pewnej popularności. Jeśli czyjś profil zaczyna być obserwowany, to człowiek jest dowartościowany, czuje się popularny, a to może przełożyć się na wymierny zysk w mediach społecznościowych. Z tym wiąże się drugi powód, jakim jest chęć eksperymentu dla zabawy. "Zobaczymy, co się stanie, czy mi uwierzą". Dzięki temu ktoś może poczuć się wpływowy. Ale oczywiście powodem mogą być też pobudki polityczne polegające na przypisaniu odpowiedzialności za pewne działanie nielubianej grupie politycznej czy społecznej - tłumaczy dr Czech.
Ekspert podkreśla, że często te pogłoski, niesprawdzone albo celowo sfałszowane informacje, które trafiają do obiegu internetowego, zaczynają żyć własnym życiem. - Ta łatwość, z którą każdy może opublikować jakiś komentarz sprawiła, że teorie spiskowe mogą dzięki internetowi znacznie szybciej się rozpowszechniać - tłumaczy.
Wpisy zaczynają być popularne. Dr Czech wyjaśnia: - Ludzie chcą poprostu znać "nowe informacje" w sprawie. Duża liczba udostępnień tego postu to dowód tego, jak ważnym wydarzeniem było zabójstwo prezydenta Adamowicza, a nie dowód na popularność teorii spiskowych. Jego popularność nic nam nie mówi o tym ile osób akceptuje zawarte we wpisie insynuacje.
Powtarzalny schemat
Dr Franciszek Czech skomentował dla nas krążący w sieci post. Mówi, że jest w nim pewien powtarzalny schemat. - Ktoś anonimowy powołuje się na osobę pracującą w wojsku i wskazuje, że zabójstwo nie mogło być przypadkowe. To standardowy repertuar legitymizacji plotek przez powołanie się na autorytet eksperta. Po raz pierwszy osobiście spotkałem się z taką formą próby uwiarygodnienia przekazywanej informacji przy okazji wypadku helikoptera z premierem Leszkiem Millerem na pokładzie. Wtedy był rozsyłany mail od anonimowego byłego pilota wojskowego, który wskazywał, że wypadek musiał być zaplanowane. Ten schemat uwiarygodniania informacji często się powtarza. Ale twardych dowodów na alternatywną wersję wydarzeń brakuje - opowiada.
- Większe oddziaływanie miałaby ta opowieść, gdyby pojawiły się osoby które pod nazwiskiem, ryzykując utratę wiarygodności czy autorytetu, w debacie publicznej kwestionowałaby oficjalną narrację. Wówczas ta teoria spiskowa mogłaby żyć dłużej i mieć szersze konsekwencje. W przypadku sugestii, że Stefan W. nie był samotnym nożownikiem lecz wykonawcą czyjejś woli, nie ma kogoś takiego i dlatego podobnie jak inne narracje wydarzeniowe bez promujących ją nieanonimowo grup będzie miała najprawdopodobniej stosunkowo krótki żywot - dodaje.
Były, są i będą
Ekspert wskazuje, że teorie spiskowe to wielki zbiór zróżnicowanych pod wieloma względami podejrzeń, które mogą mieć negatywny wpływ. - Są takie narracje, które mogą być niebezpieczne. Jeśli na przykład prowadzą do uprzedzeń i się ideologizują. Tu przykładem może być antysemityzm spiskowy. Innego typu zagrożenia wiążą się z teoriami antyszczepionkowymi – tu nieufność wobec nauki prowadzi do nieracjonalnych zachowań i sami sobie możemy zaszkodzić - podaje. I podkreśla, że są i takie teorie, które nie stanowią większego zagrożenia. - Jeśli weźmiemy pod uwagę opowieści o tym, że księżna Diana upozorowała śmierć i nadal żyje, to nie widzę w niej bezpośrednich niebezpiecznych konsekwencji - stwierdza ekspert.
- W przypadku narracji dotyczącej zabójstwa prezydenta Adamowicza raczej zwróciłbym uwagę nie na to, że będzie miała ona w przyszłości jakieś negatywne następstwa, ale na to, że jest ona wskaźnikiem aktualnego braku zaufania do sfery publicznej - polityków jako klasy, mediów i organów państwa, które prowadzą śledztwo w sprawie zabójstwa - ocenia dr Czech.
- Nie ma żadnych powodów, żeby sądzić, że zmniejszy się liczbę plotek, pomówień, domysłów i teorii spiskowych. Ludzie zawsze plotkowali, podejrzewali innych o niecne czyny oraz doszukiwali się ukrytych treści. I nie ma przesłanki, aby twierdzić, że to się zmieni - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl