Ten raport wstrząśnie Polską? Rząd nie zna jego treści
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) przedstawi w środę o godz. 12.00 (godz. 10.00 czasu polskiego) raport końcowy w sprawie katastrofy smoleńskiej - dowiedziała się Polska Agencja Prasowa ze źródeł zbliżonych do MAK. - Nic o tym nie wiem - twierdzi polski akredytowany przy MAK płk Edmund Klich. Jego zdaniem Rosjanie prawdopodobnie nie zdążyli rozpatrzeć wszystkich polskich uwag do raportu, bo minęło za mało czasu. Polskie władze nie znają treści raportu, szef MSWiA został powiadomiony przez stronę rosyjską o zakończeniu prac MAK.
11.01.2011 | aktual.: 11.01.2011 15:52
Dokument zaprezentuje przewodnicząca MAK Tatiana Anodina na konferencji prasowej w siedzibie agencji Interfax. Po konferencji tekst raportu zostanie zamieszczony na stronie internetowej MAK w dwóch wersjach językowych: rosyjskiej i angielskiej. MAK zamieści też w internecie polskie uwagi do swego raportu.
Polskie władze nie znają treści raportu w sprawie katastrofy smoleńskiej, który w środę zaprezentuje rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK); nie wiemy, czy i jakie polskie uwagi do niego uwzględnili Rosjanie - przyznał rzecznik rządu Paweł Graś.
- Nie wiemy, czy i jakie uwagi (strony polskiej) zostały uwzględnione. Dopiero jutro, po otrzymaniu oficjalnego raportu, strona polska z panem ministrem (SWiA Jerzym Millerem) będzie się do tego odnosić - powiedział dziennikarzom Graś.
Graś powiedział, że strona rosyjska poinformowała szefa polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej Jerzego Millera, że w środę na konferencji prasowej zostaną przedstawione wyniki prac MAK. Jak zaznaczył, stronie polskiej, ale też rosyjskiej prokuraturze, zostanie przekazany "finalny raport" przygotowany przez MAK, wraz z uwagami strony polskiej.
- Raport będzie musiał być przetłumaczony i dokładnie przeanalizowany przez komisję ministra Millera, żebyśmy mogli sprawdzić, czy i jakie ewentualne uwagi strony polskiej zostały uwzględnione, a jakie nie. Potem - po tej analizie, komisja do tego raportu się odniesie - zaznaczył.
Premier nie przerwie urlopu
Rzecznik rządu uważa, że premier Donald Tusk nie przerwie urlopu w związku z tą sprawą. Według Grasia publikacja raportu przez MAK oznacza, że badaniem przyczyn katastrofy będzie się zajmowała teraz polska i rosyjska prokuratura. - Nie bardzo wiadomo, po co premier miałby przerywać urlop. Raport najpierw musi oficjalnie dotrzeć do polskiej strony, potem musi zostać przetłumaczony na język polski, co musi zabrać trochę czasu, musi zostać przeanalizowany przez polskich ekspertów i dopiero wtedy będzie można wyrobić sobie opinię, co do treści raportu - mówił rzecznik rządu.
- Wszystko wskazuje na to, że jutro zakończy się pewien etap prac badania przyczyn (katastrofy), czyli zakończy pracę komisja ze strony rosyjskiej i dalsza część śledztwa będzie spoczywała na prokuraturze, zarówno na rosyjskiej, jak i na polskiej, która w tej sprawie prowadzi śledztwo - podkreślił rzecznik rządu. Dodał, że pracy nad badaniem przyczyn katastrofy nie kończy polska i rosyjska prokuratura.
Zapytany, czy nie dziwi go, że Rosjanie tak szybko przygotowali raport, Graś powiedział: - To chyba dobrze, bo nieustannie słyszymy głosy od opozycji, że to badanie trwa zbyt długo, że prace trwają zbyt wolno. Jeśli rzeczywiście udaje się pewien etap prac zakończyć, to chyba dobrze.
Minister Jerzy Miller, który przewodniczy polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej, został poinformowany przez stronę rosyjską o zakończeniu prac nad raportem końcowym MAK - powiedziała rzeczniczka resortu Małgorzata Woźniak. Klich: Nic nie wiedziałem
Klich powiedział, że nie miał wcześniejszych informacji o terminie przedstawienia przez MAK raportu. - Nie dostałem żadnej informacji w tej sprawie. (...) Nie wiem też nic o tym, by planowany był mój wyjazd do Moskwy, ale jeśli będzie taka konieczność oczywiście jestem gotów pojechać - dodał.
Polski akredytowany przy MAK dodał, że "nie sądzi też", by końcowy raport MAK zbytnio różnił się od projektu, do którego ustosunkowywali się polscy eksperci. Polskie wnioski i uwagi - 150 stron - dotyczyły, jak wcześniej mówił Klich, przede wszystkim tego, że w projekcie raportu zabrakło analizy i oceny działania rosyjskich kontrolerów, a także ich rozmów zewnętrznych i wpływu tych rozmów na podjęcie decyzji o wyrażeniu zgody na próbne podejście do lądowania.
Klich ma też wątpliwości, czy uwzględnione zostaną polskie uwagi. - Chciałbym się mylić, ale minął zbyt krótki czas od momentu, kiedy MAK dostał polskie uwagi do raportu (zostały one przesłane 16 grudnia 2010 r.). Nie sądzę, by wszystkie zostały uwzględnione - powiedział.
Pod koniec grudnia Klich mówił, że w jego opinii raporty polski i rosyjski będą zbieżne w części dot. m.in. działań załogi. Jak mówił również, zgadza się z tezą, iż więcej problemów mających wpływ na tragedię było po stronie polskiej.
Graś pytany, dlaczego kancelaria premiera nie poinformowała o zakończeniu prac polskiego akredytowanego przy MAK Edmunda Klicha, Graś powiedział: - Nie było takiej potrzeby, ani takiego obowiązku.
Jak poinformował, po publikacji raportu MAK do jego treści odniesie się polska komisja badająca przyczyny katastrofy, na której czele stoi szef MSWiA Jerzy Miller. - Strona polska przeanalizuje, czy i jakie uwagi zostały uwzględnione, a jakie nie - powiedział Graś.
"Ocena raportu dopiero po jego prezentacji"
Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski uważa, że z oceną raportu końcowego MAK w sprawie katastrofy smoleńskiej trzeba poczekać do jego ogłoszenia. Jak dodał, do raportu odniesie się szef MSWiA Jerzy Miller.
- Najbardziej prawidłową formułą jest poczekanie na raport MAK. Może niektórym by zależało, żebyśmy sam raport komentowali wcześniej, bo to by wskazywało, że nie podchodzimy do niego merytorycznie, tylko z góry mamy wyrobiony pogląd. Na pewno polska strona, na pewno minister Jerzy Miller - jako kierujący pracami komisji - do raportu, który przedstawi strona rosyjska, się odniesie - powiedział Kwiatkowski.
Pytany, jak treść raportu MAK wpłynie na prowadzenie postępowania ze strony polskiej, Kwiatkowski powiedział: - Na postępowanie polskie, na pracę Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kieruje minister Miller, treść raportu oczywiście będzie miała wpływ. W środę, po ogłoszeniu przez MAK ostatecznej wersji raportu, będziemy wiedzieć, w jaki sposób uwzględnione zastały w tym dokumencie wnioski przedstawione przez stronę polską.
Zapytany czy strona polska zapoznała się już z raportem MAK, Kwiatkowski powiedział: - Proszę to pytanie kierować do pana ministra Millera.
Projekt raportu
Projekt dotyczący przyczyn katastrofy Tu-154 został przekazany Polsce 20 października. MAK sformułował w nim 72 wnioski dotyczące pośrednich i bezpośrednich przyczyn katastrofy smoleńskiej oraz siedem rekomendacji dla cywilnych służb lotniczych.
Polska 16 grudnia przekazała Rosji uwagi do projektu raportu końcowego MAK - w sumie ok. 150 stron dokumentów. Premier Donald Tusk ocenił 17 grudnia, że projekt raportu MAK w tym kształcie, w jakim został przysłany przez stronę rosyjską, jest bezdyskusyjnie nie do przyjęcia.
MAK informował w grudniu, że swoje uwagi Polska przedstawiła w języku polskim, z tłumaczeniem na język rosyjski wykonanym przez stronę polską. Według MAK Polska zastrzegła, że w razie powstania różnic w interpretacji przekładu i oryginału dokumentu, decydujący jest tekst w języku polskim.
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy podkreślił, że przekazując Polsce swój projekt raportu końcowego, prosił o przedstawienie komentarza w języku rosyjskim lub angielskim, które są oficjalnymi językami Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO).
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy zapowiedział wtedy również, że zgodnie ze standardami konwencji chicagowskiej zarówno raport końcowy MAK, jak i komentarz strony polskiej zostaną podane do wiadomości publicznej.