"Ten protest to chaotyczny początek wściekłości"
- Tusk doszedł do wniosku, że obrona interesu wielkich korporacji jest dla niego, jeśli chodzi o przyszłe losy polityczne, ważniejsza niż stanięcie po drugiej stronie w obronie interesu odbiorcy, czyli zwykłego, nie do końca uczciwego polskiego internauty, który żywi się kulturą za darmo - mówi "Wprost" psycholog społeczny prof. Janusz Czapiński, pytany o protesty w sprawie ACTA.
28.01.2012 | aktual.: 30.01.2012 12:09
- Gdy na Zachodzie maszerowali "oburzeni", polska młodzież spała - mówi w rozmowie z "Wprost" profesor. Dlaczego więc młodzi zaktywizowali się przeciw ACTA? - Przy okazji ACTA oni widzą niezwykle groźne dla siebie regulacje prawne, które, przynajmniej potencjalnie, naruszają ich najistotniejsze interesy. Więc mamy do czynienia z gniewem i frustracją tych młodych ludzi, z wściekłością na polityków - tłumaczy Czapiński.
Młodzi dali dowód, że gdy ich interesy są zagrożone, potrafią wyjść na ulice. Czy z ich działań coś wyniknie? - Zachowując wszystkie proporcje, myślę, że to przypomina powstawanie „Solidarności" w 1980 r. - komentuje prof. Czapiński. Dodaje, że młodzi - walcząc o swe sieciowe "być albo nie być" - tworzą wspólnotę negatywną. Nie mają pozytywnych propozycji, chcą zwalczyć wroga. Nie mają też przywódców. Na razie. - To chaotyczny początek wściekłości. Jest trochę jak w 1956 czy 1970 r. - mówi prof. Czapiński.
Rozmówca "Wprost" tłumaczy też, dlaczego w Polsce sprzeciw wobec ACTA wyprowadził ludzi na ulice, a na Zachodzie - nie. - Polska młodzież w dużo większym stopniu niż niemiecka czy francuska żywi się nieodpłatnie kulturą funkcjonującą w internecie - mówi Czapiński. Młodzi Polacy nie widzą w tym nic złego. Ale i różnica w zarobkach nad Wisłą i zagranicą jest ogromna - podkreśla profesor.