ŚwiatTen polski poseł miałby tam ostro przechlapane

Ten polski poseł miałby tam ostro przechlapane

"Czarno-biała banda mnie bije" - krzyczy śniady Zamil ze Sri Lanki - atakowany w żartach przez Claude'a z Kongo i Darka z Polski. Jannet z Jamajki przytula Piotra do swego wydatnego biustu. Gdzie ta słynna brytyjska poprawność polityczna i obyczajowa? Brytyjczycy wcale nie są tak "spięci" i poprawni jak nam się wydaje.

Ten polski poseł miałby tam ostro przechlapane
Źródło zdjęć: © AP | Lefteris Pitarakis

07.02.2012 | aktual.: 09.02.2012 15:28

Wielka Brytania, to kraj poprawności politycznej i każdej innej też. Przynajmniej oficjalnie i faktycznie w przestrzeni publicznej tak jest. Polityk, który pozwoliłby sobie na stwierdzenie "wasz Murzynek" lub zwrócenie się do kobiety po zmianie płci per "pan", miałby ostro przechlapane. Burzę wywołała kiedyś uwaga pewnego przedstawiciela rządu, na temat bezpieczeństwa na drogach, gdy oświadczył, że po zmroku czarne dzieci są mniej widoczne na nieoświetlonych rowerach. Politycy na Wyspach bardzo pilnują się, aby nie chlapnąć czegoś o zabarwieniu rasistowskim, seksistowskim bądź w inny sposób dyskryminującym jakąś grupę.

Były premier Gordon Brown narobił sobie dodatkowych kłopotów, pod koniec ostatniej kampanii wyborczej, nazywając bigotką kobietę, z którą chwilę wcześniej rozmawiał. Zapomniał o podłączonych do ubrania mikrofonach jednej ze stacji telewizyjnych. I "bigotka" poszła w eter. Jak niechętnych sobie wyborców określają poza kamerami polscy politycy - być może też kiedyś ktoś to nagra. Można przypuszczać, że nie używają tak dziwnych określeń, jak pan Brown, o ile w ogóle kiedykolwiek je słyszeli.

Przytulanie na porządku dziennym

W życiu codziennym nie zawsze jest na Wyspach tyle politycznej poprawności. Bywa, że Brytyjczycy sami sobie z niej pokpiwają. Na stopie koleżeńskiej albo towarzyskiej zdarzają się i są akceptowane żarty z podtekstem rasowym albo seksualnym. Rzadziej z religijnym. Piotra, który pracuje w dużej piekarni zaopatrującej supermarkety, po prostu zatkało, gdy jeden z kolegów, rodowity Anglik, wszedł do stołówki i powiedział: "Cześć dziewczyny, cześć chłopaki... cześć Daniel".

Daniel to również Anglik. Sposobem bycia, kolorem paznokci oraz subtelnym makijażem jednoznacznie sugeruje otoczeniu swoje preferencje seksualne. - Wszyscy ryknęli śmiechem, a Daniel najgłośniej. Byłem w szoku. Tyle się naczytałem, że tu nawet cienka aluzyjka może być podstawą do oskarżenia o nienawiść na tle rasy, preferencji seksualnych lub wyznania. Tymczasem gej sam się śmieje z takiego żartu - opowiada Polak.

Podobno pod molestowanie seksualne można podciągnąć wszystko, nawet zbyt długie patrzenie na kogoś. Nie mówiąc już o dotykaniu. W każdym razie taki funkcjonuje stereotyp. Piotr, pomny na przestrogi, nie pozwalał sobie na żadne niestosowne zachowanie.

Zdarzyło się, natomiast, że pewnego razu ktoś stojąc za nim objął go za szyję ciemnobrązową ręką i Piotr poczuł jak plecami opiera się o coś przyjemnie miękkiego. Był, to imponujący biust Jannet, superwajzerki rodem z Jamajki, która widząc jak jest zapracowany przytuliła go mówiąc, żeby nieco zwolnił. - Tu już naprawdę nie wiedziałem, co myśleć. Szybko, jednak spostrzegłem, że takie zachowanie jest na porządku dziennym, podobnie jak poklepywanie po plecach albo szczypanie się w żartach. Nie ma w tym żadnego erotycznego podtekstu i nikt tak tego nie traktuje - zauważa Piotr.

Czarny z białym na brązowego

Darek, pracujący w kuchni z wielokulturową załogą, sam bywał obiektem żartów albo żartował niezbyt poprawnie politycznie z innych. Wygłupiając się w wolnej chwili z Claude'm z Konga rzucili się na Zamila, emigranta ze Sri Lanki o ciemnobrązowej karnacji. Ten krzyczał wniebogłosy: "Czarno-biała banda mnie bije". - Żarty na temat rasy lub koloru skóry zdarzały się i były akceptowane. Oczywiście, bez używania jednoznacznie obraźliwych określeń. Nikt, natomiast nie dowcipkował ani nawet nie rozmawiało się specjalnie o religii, wyznaniu. To jest chyba tutaj granica wszelkich żartów, nawet wśród przyjaciół - podkreśla Darek.

Jego zdaniem, zawsze dobrze jest wyczuć sytuację i jednak nie pozwalać sobie na zbyt wiele. Nie tylko z powodu jakichś konsekwencji, ale zwyczajnie, żeby kogoś nie urazić, nie zrobić przykrości. W żadnym przypadku nie wolno, natomiast robić odniesień do spraw rasy, religii albo płci w sytuacjach konfliktowych. Wówczas nie będzie ważne, kto miał rację, ale winny będzie zawsze ten, który chlapnie jakąś niepoprawną politycznie głupotę.

Z Londynu dla polonia.wp.pl
Robert Małolepszy

Źródło artykułu:WP Wiadomości
polacyrasizmwielka brytania
Zobacz także
Komentarze (0)