"Temu, kto podszył się pod Kempę, grozi więzienie"

- Prokurator prowadzi już czynności w sprawie posłanki Kempy. Wysłanie maila informującego, że posłanka rezygnuje ze startu w wyborach, może być złamaniem 267 art. KK. Grożą za to nawet dwa lata pozbawienia wolności - powiedział w Kontrwywiadzie RMF FM Krzysztof Kwiatkowski.

"Temu, kto podszył się pod Kempę, grozi więzienie"
Źródło zdjęć: © AFP | GEORGES GOBET

13.09.2011 | aktual.: 13.09.2011 19:37

Minister pytany o to, czy można coś zrobić osobom, które podszyły się pod posłankę PiS Beatę Kempę i z jej skrzynki mailowej wysłały wiadomość o rezygnacji z wyborów, powiedział, że "można się zastanowić". - Podkreślam bardzo mocno, że odpowiadam bez jakiejś pogłębionej analizy - czy nie jest to naruszenie artykułu 267 kodeksu karnego, czyli bezprawnego uzyskania informacji. Tam mówimy o zagrożeniu karą grzywny, ograniczenia wolności czy nawet pozbawienia wolności do dwóch lat. Ale niech to sprawdzi prokuratura - stwierdził.

- Z tego, co wiem, prokuratura już prowadzi czynności i niech ona oceni, o jakiej kwalifikacji prawnej tego czynu możemy mówić. Muszę powiedzieć, że pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją. Co więcej, teraz się zastanowiłem ,czy nie możemy powiedzieć o przestępstwie stalkingu, czyli wykorzystania także tożsamości drugiej osoby. Niech prokuratura podejmie ocenę tego zdarzenia w sensie prawno-karnym - powiedział Kwiatkowski.

Minister powiedział, że zastanawia się, czy w tym przypadku nie można mówić o przestępstwie stalkingu, czyli wykorzystania tożsamości drugiej osoby. - Niech prokuratura podejmie ocenę tego zdarzenia w sensie prawno-karnym - podkreślił.

Na pytanie, czy PiS ma formalne podstawy, żeby wysyłać swoich mężów zaufania do komisji wyborczych Kwiatkowski powiedział, że może to zrobić każda partia. - Ja mam ten komfort, że mam dużo większe zaufanie do polskiej demokracji po ponad 20 latach i - bym powiedział - uzasadnione. Do tej pory przy wyborach nigdy na szczeblu krajowym takich dyskusji nie było. A pamiętajmy, że słowa polityka mogą także podważać zaufanie do całego procesu wyborczego, wiec powinniśmy je wypowiadać wstrzemięźliwie - dodał.

Fałszywa rezygnacja Kempy

W poniedziałek po południu do Polskiej Agencji Prasowej drogą mailową przesłane zostało oświadczenie wysłane z adresu wyglądającego jak adres sejmowego konta mailowego posłanki PiS, które zawierało m.in. dane kontaktowe jej biura poselskiego w Sycowie. W oświadczeniu była mowa o jej rezygnacji ze startu w wyborach parlamentarnych. Na podstawie tego oświadczenia PAP nadała taką informację - w tym czasie agencji nie udało się natomiast skontaktować z posłanką.

Informację o rezygnacji Kempy, szefowej świętokrzyskiego PiS, ze startu w wyborach zdementował po krótkiej chwili przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak. Dementi posłanka umieściła też na swojej stronie internetowej. Zapowiedziała złożenie zawiadomienie do prokuratury. - Najprawdopodobniej ktoś dokonał przestępstwa włamując się do mojej skrzynki poselskiej lub podszywając się pod mój adres mailowy, rozsyłając nieprawdziwe informacje na mój temat w celu zdyskredytowania mojej osoby, jako kandydata na posła - napisała na swojej stronie Kempa.

Podkreśliła, że fałszywe maile dotarły do wielu redakcji. Zapowiedziała, że sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (182)