Temat "listy Wildsteina", to temat zastępczy opozycji
Część polityków lewicy uważa, że gorąca dyskusja o tak zwanej liście Wildsteina to przedwyborczy temat zastępczy opozycji. Lider Socjaldemokracji Polskiej Marek Borowski powiedział w niedzielnym "Salonie politycznym Trójki" Polskiego Radia, że przed ujawnieniem listy "społeczeństwo nie było zainteresowane debatą na temat wszystkich agentów".
06.02.2005 | aktual.: 06.02.2005 11:07
Polityk wyraził ubolewanie, że polska debata publiczna koncentruje się wokół takich kwestii jak "dekomunizacja, delegalizacja czy lustracja". Według niego, przeciętny Polak zainteresował się tymi tematami dopiero w ostatnich dniach. W odczuciu polityka SdPl, czyn Bronisława Wildsteina można uznać za naganny, jeżeli przynosi krzywdę ludziom. Zdaniem Borowskiego, Wildstein działał według dewizy: "Lepiej skrzywdzić stu niewinnych niż wypuścić jednego winnego".
Opinie te podziela Jacek Zdrojewski z SLD, który uznał publiczną debatę o liście Wildsteina za temat zastępczy. Według niego, środowiska podtrzymujące tę dyskusję szukają elementu kampanii wyborczej, gdyż nie mają nic innego do zaoferowania Polakom. W uznaniu Zdrojewskiego, najlepiej uznać tę całą sytuację za "absurdalną i niewartą debaty". Polityk SLD jest przekonany, że to IPN dopuścił do obecnej sytuacji, więc prezes Instytutu powinien honorowo podać się do dymisji. Zdaniem Zdrojewskiego, winny jest również Bronisław Wildstein jako dziennikarz, i powinien ponieść za to konsekwencje.
Część polityków opowiada się za nowelizacją ustawy o IPN. O takiej konieczności przekonana jest szefowa Kancelarii Prezydenta Jolanta Szymanek-Deresz. Według niej, nie można również dopuścic, by w internecie krążyła lista Wildsteina, zawierająca nazwiska zarówno tajnych agentów PRL jak i osób inwigilowanych. Szymanek-Deresz dodała, że sa już pozwy przeciwko IPN-owi w sprawie listy Wildsteina.
O konieczności nowelizacji ustawy o IPN przekonany jest również Bronisław Komorowski z Platformy Obywatelskiej. Według niego, należy jednocześnie wzmocnić Instytut etatowo, by skutecznie i szybko chronił wszystkie osoby pokrzywdzone. Zdaniem Komorowskiego, jeśli potwierdziłoby się, że na liście figurują również czynni agenci wywiadu czy kontrwywiadu, to byłaby to całkowita kompromitacja służb specjalnych, które nie sprawdziły, czy nazwiska ich pracowniców były w katalogu IPN.
Marek Jurek z Prawa i Sprawiedliwości określił czyn Wildsteina mianem "rozbicia szyby w zaczadzonym budynku". Według polityka PiS, winę ponosi nie tyle dziennikarz, co fakt odwlekania lustracji przez ostatnie 15 lat. Marek Jurek uważa, że należy ujawnić powiązania agenturalne PRL działające do dziś życiu publicznym.
Z kolei Janusz Piechociński z PSL wyraził obawę, że Instytut Pamięci Narodowej zostanie w najbliższym czasie "zalany" ogromną liczbą wniosków o samolustrację. Według niego, intencje Bronisława Wildsteina były dobre, ale efekt jego czynu jest "dramatycznie zły".