Telus ukrył ekspertyzy. Prawnicy pisali, że może ujawnić importerów zboża
Już w kwietniu 2023 r. dwie kancelarie prawne napisały dla Ministerstwa Rolnictwa opinie, z których wynikało, że można opublikować listę importerów zboża z Ukrainy – ustaliła WP. Ale jeszcze w maju minister Robert Telus mówił, że czeka na ekspertyzy. Przez kolejne pół roku nie ujawnił ani ekspertyz, ani listy.
05.12.2023 19:48
28 listopada 2023 r., niespełna dobę po powołaniu na ministra rolnictwa, Anna Gembicka ujawniła listę firm i osób, które w 2022 r. sprowadzały do Polski zboże z Ukrainy.
Na Twitterze pisała: "Lista składa się z danych, którymi dysponują nasze inspekcje i została opublikowana w takiej kolejności, w jakiej otrzymaliśmy ją od inspekcji".
Wśród polityków Zjednoczonej Prawicy zapanowała konsternacja.
- Panowało u nas przekonanie, że listy importerów zboża opublikować nie można. Najpierw krążyły plotki, że mogą być na niej powiązane z nami firmy, nieujawnione jeszcze przez media. Albo zagraniczne koncerny, co mogłoby jeszcze bardziej rozwścieczyć rolników. "Góra" sugerowała, że chodzi o względy prawne, bo firmy, których nazwy zostaną ujawnione, mogą pozwać rząd. Tak też tłumaczyliśmy ludziom w czasie kampanii. A tu nagle okazuje się, że lista jest - mówi polityk PiS.
Jego partyjna koleżanka dodaje: - Dziennikarze zaczęli dopytywać, czy skoro Robert Telus nie mógł ujawnić importerów ze względów prawnych, to znaczy, że minister Anna Gembicka, publikując wykaz, złamała prawo. A skąd my mamy wiedzieć?
Dwie opinie prawne
Po publikacji listy importerów zbóż przez minister Gembicką, Wirtualna Polska zapytała o tę sprawę Ministerstwo Rolnictwa.
Chcieliśmy wiedzieć, czy resort dysponuje opiniami prawnymi w sprawie publikacji listy. A jeśli ma takie ekspertyzy – ile ich jest i czy wynika z nich, że listę można było opublikować, nie narażając się na odpowiedzialność karną.
"Decyzja o opublikowaniu listy podjęta została przez Panią Minister po analizie będących w dyspozycji Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi dwóch opinii prawnych z 13 i 14 kwietnia 2023 r., z których wynika możliwość opublikowania nazw podmiotów importujących zboża z terytorium Ukrainy. Pozwalają one na publikację nazw podmiotów" – napisało w odpowiedzi na nasze pytania ministerstwo.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że Anna Gembicka musiała zapoznać się z ekspertyzami prawników jeszcze jako wiceminister albo niemal natychmiast po zaprzysiężeniu na ministra rolnictwa, bo jeszcze w dniu zaprzysiężenia nakazała swoim podwładnym przygotowanie list.
Potwierdza to odpowiedź ministerstwa.
"W poniedziałek 27 listopada Minister Anna Gembicka zwróciła się oficjalnym pismem do podległych Ministrowi Rolnictwa i Rozwoju Wsi inspekcji, tj. Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa, Głównego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Głównego Inspektoratu Weterynarii z wnioskiem o udostępnienie danych dotyczących kontrolowanych podmiotów, które importowały na terytorium Polski zboża z terytorium Ukrainy" – pisze w odpowiedzi na nasze pytania rzecznik ministerstwa.
Mimo że o to wnioskowaliśmy, ministerstwo nie udostępniło nam ekspertyz, które były podstawą działań minister Gembickiej.
Siedem miesięcy zwodzenia
Dlaczego w ogóle sprawa listy zaprzątała przez kilka miesięcy uwagę opinii publicznej?
Przypomnijmy. Po wybuchu wojny w Ukrainie, by pomóc zaatakowanemu krajowi, Unia Europejska otworzyła "korytarze solidarności", umożliwiające szybki import ukraińskich produktów rolnych i zwolniła te produkty z ceł. W efekcie - w połowie 2022 r. - m.in. na polski rynek zaczęło napływać tanie zboże z Ukrainy. Media donosiły, że część ziarna wjeżdża do Polski jako tzw. "zboże techniczne" - był to prawny wytrych, pozwalający przyspieszyć procedurę wwozu, m.in. przez ominięcie kontroli jakości.
Rolników, którzy zaczęli przeciwko temu protestować, domagać się ujawnienia skali importu i listy importerów, rząd PiS uspokajał, że panuje nad sytuacją, a ceny skupu zboża na pewno nie spadną. A jednak spadły. 5 kwietnia 2023 r., po wzmagających się protestach rolników, z fotelem ministra rolnictwa musiał pożegnać się Henryk Kowalczyk.
Jego następca, Robert Telus, kilka dni po nominacji zadeklarował podczas konferencji, że w ciągu kilku dni ujawni listę importerów zbóż. "Rolnicy bardzo mocno się tego dopominają" – mówił, dodając, że "Polacy na to zasługują". Wspomniał też wówczas po raz pierwszy, że wystąpił o opinie prawne w tej sprawie.
Dni jednak mijały, a Telus spisu importerów nie publikował.
8 maja, pytany o listę, Telus apelował, by do sprawy importu zboża podchodzić z rozsądkiem, "żebyśmy nie wylali dziecka z kąpielą". "Oczywiście, jeżeli chodzi z tą listę, ja też uważam, że powinna być opublikowana. Ale to trzeba też [robić] ostrożnie, jeżeli chodzi o prawo. To musi być zgodne z prawem. Ja nie uważam, że powinniśmy w tej kwestii pójść ponad prawo. Ja osobiście z Ministerstwa Rolnictwa wydałem prośby do dwóch biur prawnych, o opinie na ten temat" – mówił.
I deklarował, że jeśli tylko okaże się, że jest taka prawna możliwość, opublikuje listę.
Przypomnijmy: z odpowiedzi ministerstwa na pytania WP wynika, że zamówione przez resort ekspertyzy, potwierdzające możliwość publikacji listy, którą dysponowały inspekcje podlegające Ministerstwu Rolnictwa, datowane są na 13 i 14 kwietnia.
W kolejnych miesiącach minister jednak nie tylko nie ujawnił tych opinii i nie opublikował listy, ale zaczął wycofywać się z pierwotnych deklaracji. Argumentował, że ponieważ Krajowa Administracja Skarbowa, do której wystąpił o udostępnienie spisu wszystkich importerów zbóż, odmówiła udostępnienia takiego zestawienia ze względu na tajemnicę skarbową, on – jako minister rolnictwa – także nie może opublikować listy, którą dysponowały podlegające mu inspekcje.
Przekonywał, że jeśli opublikuje listy swoich inspekcji, opinia publiczna uzna "że jak Telus nie podał wszystkich list [łącznie z listą KAS], to na pewno ma coś do ukrycia." "Jeżeli ja bym opublikował swoje listy, a nie byłyby tamte opublikowane, to zrobi się jeszcze większa destabilizacja" – tłumaczył w sierpniu br.
Choć wcześniej mówił, że rozumie postulat publikacji listy i sam go popiera, nagle stwierdził: "Nie widzę żadnego argumentu, żeby opublikowanie tych list pomogło polskiemu rolnictwu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Robert Telus: Mam listę 300 firm ale nie opublikuję
We wrześniu, w rozmowie z money.pl pytany o listę importerów, zaczął mówić o firmach, które deklarowały na granicy, że sprowadzają "zboże techniczne", a sprzedawały je w Polsce na paszę lub do użytku spożywczego. Mówił, że pełną listę takich firm ma prokuratura, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.
"Mam nadzieję, że lista firm, które oszukiwały polskich rolników i konsumentów po zakończeniu śledztwa, zostanie opublikowana. Teraz nie może się to stać, ale ja tego pilnuję" – zapewniał.
Telus: nie publikowałem, bo to niesprawiedliwe
Zapytaliśmy Roberta Telusa, czemu nie opublikował listy importerów zboża, choć od kwietnia resort rolnictwa miał dwie ekspertyzy potwierdzające możliwość ujawnienia spisu.
"Nie publikowałem listy nie dlatego, że to było prawnie zabronione, tylko dlatego, że to byłaby niepełna lista. Nie miałem dostępu do list, które były w Krajowej Administracji Skarbowej i prokuraturze, mimo że o nie występowałem. Zawsze mówiłem, że nie ujawnię listy, bo nie mam całości" – wyjaśnia Telus.
Na uwagę, że nie zawsze tak mówił – wiosną deklarował przecież, że ujawni listę, jeśli pozwolą na to zamówione opinie prawne, Telus odpowiada poirytowany: "Mówiłem, że jeżeli będę miał podstawy prawne, to upublicznię całe listy. Nie miałem podstaw prawnych do publikacji całości".
Dlaczego uznał, że ma obowiązek opublikować listy, którymi dysponowały inne instytucje, a nie te, które miało ministerstwo, do których odnosiły się zamówione ekspertyzy prawników?
"Uważałem, że nie jest sprawiedliwe podanie części list, w dodatku bez ilości sprowadzonego zboża. Bardziej to mną kierowało niż opinie prawne. Zdecydowałem, że nie będę publikować list, bo byłoby to niesprawiedliwe i zrobiło więcej zamieszania, niż to jest warte. To była moja decyzja. Moja następczyni podjęła inną decyzję" – mówi Telus.
Bianka Mikołajewska, dziennikarka Wirtualnej Polski