Telewizja o walucie euro – informacja czy propaganda?
Telewizja Polska w programie pierwszym nadała program „Z euro w kieszeni”. W jego zwiastunie można usłyszeć „Tylko w jedynce debata o realnych skutkach wprowadzenia euro w Polsce”
. Tymczasem w rzeczywistości do programu zostali zaproszeni zwolennicy euro, którzy zamiast informować, propagują wprowadzenie tej waluty w Polsce.
23.10.2008 | aktual.: 31.10.2008 14:29
Program informujący obywateli o walucie euro jest niewątpliwie potrzebny – decyzja czy wprowadzić międzynarodową walutę może zostać podjęta w ciągu kilku lat. Informacja o tej kwestii powinna być jednak obiektywna, z udziałem zarówno zwolenników, jak i przeciwników przekazania tego atrybutu naszej suwerenności z Narodowego Banku Polskiego w ręce Europejskiego Banku Centralnego.
Tymczasem wspomniany program prowadzony był w duchu przekonywania o dobrym wpływie euro na gospodarkę, prowadzący oraz wszyscy zaproszeni goście starali się potencjalne zagrożenia bagatelizować i określać jako krótkotrwałe. Nie ma sensu opisywać cały program, dlatego podam kilka charakterystycznych przykładów stronniczości.
Profesor Witold Orłowski (m.in. były doradca Prezydenta Kwaśniewskiego i pracownik Banku Światowego) stwierdził, że po wejściu do strefy euro Włosi byli przekonani o dwukrotnym wzroście cen – zaraz jednak dodał, że to było tylko subiektywne odczucie. Jako argument przywołał badania, według których po przyjęciu euro Włosi wypłacali z bankomatów niewiele więcej niż wcześniej. Pan profesor nie wpadł na to, że pensje się znacząco nie zwiększyły i po prostu Włosi nie byli w stanie wypłacać więcej (wydawali podobne kwoty, natomiast mogli kupić za te pieniądze znacznie mniej produktów i usług). Moją hipotezę potwierdza wyemitowany w programie materiał filmowy, w którym mieszkańcy Włoch narzekali, że przez euro kupują znacznie mniej niż kiedyś, a kupcy dodawali, że pieniądz przestał krążyć. Po materiale filmowym część dyskutantów stwierdziła, że Włosi od dawna mają słabą gospodarkę – nie było to obiektywne wyjaśnienie faktu takiego tąpnięcia akurat po wprowadzeniu euro – oraz faktu, że kraje strefy euro rozwijają
się wolniej od krajów Unii Europejskiej zachowujących waluty narodowe.
Kolejnym charakterystycznym momentem było podsumowanie prowadzącego program z nadzieją, że udało się rozwiać obawy widzów dotyczące euro – zgodnie z założeniami programu powinien wyrazić nadzieję, że udało się zwiększyć wiedzę widzów o euro.
Telewizja publiczna jest uprzywilejowana w Polsce, otrzymuje pieniądze z obowiązkowego abonamentu – z tego tytułu ma też obowiązki wobec społeczeństwa. Jednym z nich jest rzetelna informacja, dlatego program o euro musi informować o zaletach i wadach tej waluty, a nie przekonywać do jedynego słusznego poglądu.
Filip Stankiewicz