Tego nie zrobił nawet Stalin. "Historyczny akt Putina"
W 2024 roku w Rosji powinny odbyć się wybory prezydenckie. Politolodzy i analitycy spekulują jednak, że Władimir Putin może do nich nie dopuścić. Zdaniem prof. Marianny Muravyevy z Instytutu Aleksandra Uniwersytetu Helsińskiego to mało prawdopodobne, ponieważ dyktator "nie jest idiotą, chce i potrzebuje mandatu społecznego dla swoich działań".
06.03.2023 09:11
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Profesor Marianna Muravyeva z Instytutu Aleksandra Uniwersytetu Helsińskiego uważa, że odwołanie wyborów prezydenckich w Rosji to mało prawdopodobny scenariusz.
Zobacz także
- O ile jednak despotyzm i tyrania Putina nie wzniosą się na zupełnie nowy poziom, to odwołanie wyborów z jego punktu widzenia nie będzie dobrym pomysłem. Putin nie jest idiotą, chce i potrzebuje mandatu społecznego dla swoich działań - uważa Muravyeva cytowana w "Ilta-Sanomat".
Badaczka z Instytutu Aleksandra Uniwersytetu Helsińskiego podkreśla, że jeśli dyktator odwoła wybory, będzie to "historycznie autorytarny akt". - Epoka stalinowska była najbardziej totalitarnym okresem w historii ZSRR i Rosji. Nawet wtedy nigdy nie odwołano żadnych wyborów - wskazuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojna w Ukrainie
Muravyeva w rozmowie z fińskim dziennikiem odniosła się też do brutalnej rosyjskiej inwazji w Ukrainie.
- Jestem pesymistką i nie sądzę, że jest coś, co sprawi, że wojna szybko się zakończy - twierdzi ekspertka. - Rosja widzi tylko swoje zwycięstwo jako rozwiązanie konfliktu - dodaje.
Według niej Rosjanie w większości są jednak przeciwni wojnie w Ukrainie i biorą w niej udział wyłącznie przez propagandową narrację Kremla i działania władz.
- Ukraińcy są drugą co do wielkości narodowością w Rosji, zaraz po Rosjanach. Biorąc pod uwagę te mieszane rodziny, z których jedna ma pochodzenie rosyjskie, a druga ukraińskie, mówimy o naprawdę dużej populacji. Prawie każdy zna tam kogoś, kto ma krewnych w Ukrainie. Ludzie nie mogą uciec od tego, co dzieje się na froncie. W czasie wojny w Gruzji w 2008 roku Gruzini i Rosjanie nie mieli ze sobą tyle wspólnego, co teraz z Ukraińcami - opisuje.
Badaczka twierdzi, że "nawet Putin wie, że duża część społeczeństwa jest przeciwko wojnie, a w tym kontekście także przeciwko niemu".