Tego jeszcze nie było: doniósł prokuraturze... sam na siebie
Tomasz Obara uprawia marihuanę w klubie konopijnym na ul. Łódzkiej we Wrocławiu i wcale tego nie ukrywa. Wręcz przeciwnie, sam zawiadomił prokuraturę i czeka na odwiedziny policjantów, bo - jak mówi - robi to legalnie. - Chcę wymusić reakcję wrocławskiej prokuratury, tak by sprawa trafiła do sądu. I chcę ją wygrać - zapowiada.
02.07.2011 | aktual.: 29.05.2018 14:56
Wrocławianin nazywa swoją uprawę eksperymentem poznawczo-społecznym (docelowo medycznym). Opiera się na przepisie, według którego osoba, która przeprowadza eksperyment naukowy, nie popełnia przestępstwa. Ale pytany o program badań oraz naukowców i lekarzy współpracujących z nim, nie potrafi udzielić konkretnych odpowiedzi.
Bo nie o eksperyment tak naprawdę mu chodzi. Był już kilkakrotnie aresztowany za posiadanie marihuany. Wciąż prowokuje policję, prokuraturę i rząd. Wniósł krzak konopi do sejmu, a marszałkowi sejmu Grzegorzowi Schetynie zaniósł placek z haszyszem. Ale, jak mówi, jest zwolennikiem lobbingu oddolnego. Chce zostać oskarżony o przestępstwo, by sąd rozważył jego eksperyment. Chce też zmian w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii, która jego zdaniem nie ma sensu.
Na razie testuje marihuanę na samym sobie. Jak mówi, ma zdiagnozowane zaburzenie osobowości i nie pomagały mu żadne leki uspokajające. Lekarz z Rybnika Tomasz Bąk wydał mu opinię, że stabilizująco na jego nastój skutecznie działa tylko Bedrocan, czyli medyczna marihuana, niedostępna w Polsce.
Małgorzata Klaus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, informuje, że w grudniu Obara przysłał do prokuratury pismo. Oświadczył w nim, że w ramach eksperymentu będzie hodował konopie indyjskie przy ul. Łódzkiej.
- Prokurator odpisał mu, że uprawa marihuany to przestępstwo, a nie żaden eksperyment - podkreśla pani prokurator. Jak mówi, jeśli śledczy dowiedzą się, że rosną tam konopie, będą interweniować. A rośnie tam już 13 krzaków. Za mniej więcej dwa tygodnie zacznie się w nich wydzielać substancja psychoaktywna THC. Wtedy hodowcy będą mogli zostać oskarżeni o przestępstwo.
Policja na razie nie reaguje na sprawę, choć według Obary doskonale wie, co się u niego dzieje. Powiadomił komendanta wojewódzkiego, że przy ul. Łódzkiej prowadzi swoją działalność lobbingową, a dzielnicowy wie o jego uprawie.